"A potem płaczecie, że was gwałcą". W Polsce nie zdejmiesz stanika na plaży, bo nie dadzą ci żyć
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Koleżanka, która każdego roku spędzała wakacje w Hiszpanii, tym razem pojechała nad Bałtyk. Bała się chaosu na europejskich lotniskach i odwołania lotu, zresztą doszła do wniosku, że podróż na polskie wybrzeże wyjdzie w sezonie znacznie taniej (bo nocleg i życie na miejscu już niekoniecznie). Trafiła na pogodę idealną dla maniaczki plażingu, do których się zalicza. Słoneczko grzeje, niebo bezchmurne, a woda nie jest lodowata – żyć, nie umierać.
Opalanie topless w Polsce koszmarem
Pierwszego dnia urlopu napisała do mnie wkurzoną wiadomość: "Kur*a, jaki to jest ciemnogród. Zdjęłam górę od kostiumu i umarłam". Z początku się zaniepokoiłam, że moja koleżanka naprawdę wyzionęła ducha, ale przecież nie piszę z trupem. Spytałam, co się stało. I nie powiem, znowu zwątpiłam w Polaków.
Oto znajoma uwielbia opalać się topless. Na hiszpańskiej plaży jest to całkowicie normalne, dlatego nie widziała problemu z rozebraniem się do pasa nad Bałtykiem. Nie, nie schowała się za parawanem (którego nie miała). Ułożyła się wygodnie na plecach na ręczniku i wystawiła twarz do słońca.
Po chwili usłyszała śmiech zza parawanu nieopodal. Męski śmiech. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła trzy szeroko uśmiechnięte głowy młodych mężczyzn. Jeden wskazywał na jej biust. Nie było jej miło, odwróciła się na bok, plecami do rubasznej zgrai. Założyła słuchawki.
Nagle zorientowała się, że ktoś nad nią stoi. Otworzyła oczy, zdjęła słuchawki. Kobieta, na jej oko po 40-stce, niezbyt uprzejmie poprosiła ją o zakrycie piersi. Moja koleżanka mocno się zdziwiła, usiadła i spytała dlaczego. W odpowiedzi usłyszała: "To miejsce publiczne, tu są dzieci".
Tutaj moja znajoma już się nieco zagotowała. Zauważyła, że to plaża, a piersi nie powinny nikogo gorszyć. Kobieta, już bardziej bojowa, krzyknęła: "Pani się powinna wstydzić! Tu są mężczyźni, z żonami, małymi dziećmi. A potem płaczecie, że was gwałcą". Koleżanka, z natury spokojna i bezkonfliktowa, zszokowana zamilkła. Ubrała się, wyszła z plaży. W następne dni nie zdejmowała już góry od kostiumu.
Gdy z nią rozmawiałam, powiedziała mi, że jest jej głupio. Przekonana, że chodzi jej o opalanie się topless, zaczęłam tyradę, że to seksizm, że przecież faceci mogą rozbierać się do samych majtek, że kobiece ciała są cenzurowane, że tekst kobiety na plaży o gwałcie był skandaliczny itd. "Wiem, wiem, zgadzam się. Wstydzę się, że tak się zachowałam. Zamiast walczyć o swoje, podkuliłam ogon i uciekłam. Dupa, nie feministka" – przerwała mi.
Kobiece piersi na cenzurowanym
Jestem zła. Zła, że moja koleżanka w najgorszy możliwy sposób musiała się przekonać, że opalanie topless w Polsce nie wchodzi w grę. Zła, że poczuła się niewartościowa, podczas gdy miała prawo do swojej reakcji – została publicznie zawstydzona (ach, jakże lubimy to robić kobietom, nawet tym nastoletnim). Zła, że kobiece ciało to ciągle obiekt seksualny. Zła, że nie możemy nawet w spokoju się poopalać, bo komuś coś nie będzie się w nas podobało.
Bo nie chodzi tylko o opalanie topless. Spróbuj na plaży założyć kostium, gdy jesteś gruba albo nakarmić niemowlę piersią. Chodzenie na polską plażę to dla wielu kobiet stres. Staramy się, żeby za dużo nie pokazać, zasłaniamy się parawanami i narzutkami, pocimy się w t-shirtach albo sukienkach, gdy mamy ochotę się rozebrać (a jeśli nie mamy – co jest ok – to i tak może się nam oberwać). Rozkładamy się z dala od grup młodych mężczyzn i cały czas pilnujemy, czy nic nam się nie podwinęło.
Dlaczego ciało kobiety wciąż jest cenzurowane i analizowane? Seksualizowane i zawstydzane? Uprzedmiatawiane i traktowane jako rozrywka mężczyzn albo demoralizujące narzędzie szatana? Dlaczego piersi wciąż są traktowane jako... nie wiadomo co?
Jasne, możemy zbuntować się i robić swoje. Tyle że... to jest po prostu ryzykowne, stresujące i upokarzające.
Znam wiele przypadków, gdy kobiety trafiały na Wykop, TikToka albo Instagrama, bo faceciki (inaczej ich nie nazwę) robiły im zdjęcia. Raz zobaczyłam w relacji kolegi na InstaStories zdjęcie dziewczyny bez stanika opatrzone podpisem: "ale widoki...". Innym razem mignęła mi fotografia kobiety plus size zrobiona z ukrycia. Podpis to żenujący klasyk: "wieloryby wypłynęły na plażę".
Oczywiście to nie dzieje się tylko w Polsce, ale z własnego (i nie tylko) doświadczenia wiem, że w Hiszpanii, Włoszech czy Francji kobiece piersi nie są już sensacją. Kobiety w każdym wieku opalają się tam topless i nikt nie zwraca na nie uwagi. Widzę tam półnagie ciała w różnych rozmiarach i czuję się bezpiecznie oraz inkluzywnie. Nie musisz być tam idealna, żeby korzystać z uroków plaży, nie musisz się chować i wstydzić własnego ciała.
A w Polsce? Cyc to wciąż zło i heheszki. Rzygać się chce.
Czytaj także: https://natemat.pl/422638,cialopozytywnosc-na-plazy-nie-musisz-pokazywac-ciala-jesli-nie-chcesz