Marian Banaś przypomina, że ma haki na PiS. Mówi o nagraniu, które "zostawia sobie na później"

Tomasz Ławnicki
08 sierpnia 2022, 08:49 • 1 minuta czytania
Przedziwnie ułożyła się polityczna kariera Mariana Banasia. Prezes Najwyższej Izby Kontroli jeszcze w połowie 2019 r. dla władz PiS był jednym z najbardziej zaufanych ludzi. Gdy w TVN opublikowano reportaż wskazujący, że Banaś może mieć kontakty ze światem przestępczym, partia stawała w jego obronie. Dziś dla rządzących jest jedną z najbardziej znienawidzonych osób, a mimo to w Sejmie wciąż nie poddano pod głosowanie wniosku o odebranie mu immunitetu. Dlaczego? M.in. o tym Banaś mówi w obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli Fot. Wojciech Olkuśnik/East News

Zarzuty wobec Mariana Banasia

To już ponad rok od momentu, gdy Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro wystąpił z wnioskiem o uchylenie immunitetu Mariana Banasia. Tego samego dnia funkcjonariusze CBA zatrzymali jego syna.

Śledczy chcą postawić prezesowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Twierdzą, że ukrywał transakcje, dokonując ich gotówką, a nie przelewami bankowymi. Zarzuty dotyczącą czasów, gdy Marian Banaś był wiceministrem i ministrem finansów, szefem Służby Celnej, a potem Krajowej Administracji Skarbowej.

Sprawa wniosku Ziobry na dobre utknęła w Sejmie. Początkowo przewodniczący Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych Kazimierz Smoliński (PiS) tłumaczył, że to dlatego, iż niewielu posłów zdołało się zapoznać z obszerną dokumentacją zgromadzoną przez śledczych ws. Banasia. Opozycja jednak od początku nie miała wątpliwości, że to gra na zwłokę.

Co z immunitetem prezesa PiS?

Teraz Marian Banaś w obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przyznaje, że brak decyzji to najpewniej rezultat tego, że w PiS brakuje większości.

– W przeciwnym razie już byłoby po głosowaniu. Wielu ludzi, także w partii władzy, mnie zna i doskonale wiedzą, że wokół mnie toczy się polityczna gra. A opowieści o rzekomym moim kryminalnym działaniu czy mojej rodziny to insynuacje – mówi Banaś w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz.

Dopytywany przez dziennikarkę prezes NIK przyznaje, że według niego część działaczy PiS sprzeciwiłaby się władzom partii i nie podniosłaby ręki za odebraniem mu immunitetu. Może nie zagłosowaliby przeciwko, ale po prostu nie przyszliby na głosowanie.

Banaś ma haki na PiS

Jeszcze w październiku ubiegłego roku Banaś ostrzegał, że jest przygotowany na ewentualność utraty immunitetu i ma przygotowane "trudne dla rządzących nagranie". –  Jest takie nagranie, które będzie pokazywało pewne rzeczy, które miały miejsce – mówił wówczas w TVN24. Pytanie o los tego nagrania padło też w rozmowie z "Wyborczą".

Ma pan jeszcze to nagranie? Co na nim jest? - To zostawmy sobie na później. Na razie nie ma takiej potrzeby, by je upublicznić. Na później? Ma pan to nagranie? Czy tylko tak pan chciał postraszyć? – Jest wiele faktów, które - jak będzie potrzeba - będzie można przedstawić.

Banaś dopytywany o słowa Donalda Tuska, który prezesa NIK nazywa "świadkiem koronnym", przypomniał, że świadek koronny to osoba, która ma za sobą działalność przestępczą. Tymczasem on nie uważa się za przestępcę. Ale swoją wiedzą, niewygodną dla obecnej władzy, tak jak świadek koronny, podzielić się może.

– Jestem państwowcem, który dla kraju zrobił bardzo dużo. I tym mogę się szczycić. Jeśli będzie taka potrzeba, jestem do dyspozycji – stwierdził Banaś.