Katastrofie na Odrze można było zapobiec? Mieszkańcy wiele razy zawiadamiali władze (RAPORT)
- Z opublikowanego w lutym raportu stowarzyszenia "Wszystko dla Oławy" wynika, że firma Jack-Pol przez lata pozbywała się toksycznych odpadów z produkcji, wylewając je do rzeki
- Posłanka Małgorzata Tracz alarmowała, że pierwszy taki proceder wystąpił już w 2009 roku
- Zarząd spółki stanowczo odcina się od powiązania firmy z katastrofą ekologiczną
Ostrzeżenia stowarzyszenia ws. Jack-Pol
W lutym tego roku opublikowano raport stowarzyszenia "Wszystko dla Oławy" w sprawie ścieków z firmy Jack-Pol. Jest to zakład przerobu makulatury, który powstał w mieście kilkanaście lat temu.
"Oprócz ekologicznych aspektów działania firmy jest niestety także drugie dno. Mianowicie dno rzeki Odry, na którym od wielu lat osadzają się tony odpadów z produkcji pocelulozowej spuszczanych przez zakład do kanału żeglownego rzeki" - pisało stowarzyszenie.
W raporcie wskazano także, że oprócz samej masy celulozowej do wód miały być również wyrzucane inne szkodliwe substancje chemiczne. "Produkują odpady, które trafiają na składowiska, oczywiście w teorii, bowiem w Oławie tony tych odpadów przez lata wędrowały prosto do drugiej co do wielkości polskiej rzeki" - podkreślono.
"Najbardziej szkodliwym etapem produkcji papieru jest wybielanie masy celulozowej za pomocą chloru gazowego lub związków chloru, co powoduje uwalnianie do ścieków z zakładów papierniczych niebezpiecznych zanieczyszczeń chlorowcoorganicznych. Dioksyny są nawet w małych dawkach wysoko toksyczne.
Stowarzyszenie zaznacza, że takie odpady powinny zostać zutylizowane, ale proces jest bardzo długi, więc mało który zakład chce się tym zajmować. Chociaż firma Merida, do której należy zakład, kupiła działkę pod budowę oczyszczalni ścieków, ta ostatecznie nie została zbudowana. To stamtąd do rzeki miały być bez pozwolenia spuszczane ścieki.
W sprawie interweniowała posłanka
O sprawie rozpisywały się regularnie lokalne media. Mieszkańcy wielokrotnie zawiadamiali służby takie jak m.in. policja, straż miejska, straż pożarna, burmistrz, Powiatowy Inspektor Ochrony Środowiska, PGW Wody Polskie (dawny RZGW). Jednak instytucje państwowe nie potrafiły zlokalizować sprawcy zrzutu tej trucizny, a także zbadać jej składu chemicznego.
Czytaj także: Awantura na konferencji ws. skażenia Odry. "Co robił rząd?! Na wczasy pojechał?"
Z pomocą w nagłośnieniu sprawy przyszła Małgorzata Tracz z Zielonych, która złożyła 18 czerwca 2021 roku interwencję poselską do WIOŚ i Burmistrza Oławy. Posłanka wskazywała wówczas, że firma wielokrotnie miała spuszczać do rzeki skażone ścieki, a proceder był odnotowywany od 2009 roku.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej zwróciła się także do władz "o pilne podjęcie właściwych działań, wyjaśnienie sprawy i wstrzymanie szkodliwej dla środowiska naturalnego działalności firmy". Przez jakiś czas dzięki późniejszej reakcji WIOŚ stowarzyszenie nie odnotowało nowych zrzutów ścieków, jednak lata zaniedbań mogły doprowadzić do katastrofalnych skutków.
Zarząd firmy zaprzecza oskarżeniom
Do zarzutów na łamach "Gazety Wrocławskiej" odniósł się właściciel firmy - Jacek Woźniak. Jak oświadczył, firma nie używa ani środków do wybielania, ani rtęci, ani mezytylenu.
"Dodatkowo podkreślamy, że pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze dotyczą jazu w miejscowości Lipki – na granicy województw dolnośląskiego i opolskiego. Co więcej, istnieją również dane wskazujące na wystąpienie skażenia znacznie powyżej tego miejsca, w okolicach Gliwic. Zatem, lokalizacja skażenia występuje znacznie powyżej posadowienia zakładu Spółki Jack–Pol, a prąd Odry powoduje przemieszczanie się zarówno skażenia, jak i śniętych ryb w dół rzeki Odry, w tym w rejon Oławy" - dodaje.
Po publikacji tekstu Producent Wyrobów Papierniczych Jack-Pol sp. z o.o. z siedzibą w Oławie przesłał nam sprostowanie. Publikujemy je w całości:
1. WIOŚ wykluczył Jack - Pol Sp. z o.o. z kręgu podmiotów odpowiedzialnych za spowodowanie śnięcia ryb w Odrze. Nieprawdziwe sa więc jakiekolwiek twierdzenia, że Spółka truje Odrę i że gdyby były podjęte określone działania wobec Spółki, do katastrofy ekologicznej by nie doszło,
2. Spółka nigdy nie wlewała toksycznych odpadów do Odry. Ani stanowisko Stowarzyszenia Wszystko dla Oławy ani twierdzenia pani poseł M. Tracz nie zostały potwierdzone przez WIOŚ i Burmistrza Miasta Ołwy, do których pani Poseł zwróciła się o wyjaśnienia. Spółce nic nie wiadomo, aby pani Poseł po otrzymaniu tych wyjaśnień podejmowała jakiekolwiek dalsze działania,
3. Spółka nie produkuje celulozy, nieprawdziwe są więc informacje, że powstałe w wyniku tej produkcji wysoko toksyczne ścieki uwalnia do Odry i emituje do środowiska rtęć,
4. ZWIK nie mógł odmówić Spółce odprowadzania ścieków produkcyjnych do kanalizacji miejskiej, bo Spółka o taką zgodę nie występowała. W związku z tym nieprawdziwa jest informacja o rzekomej odmowie wprowadzenia do kanalizacji ścieków produkcyjnych, która to odmowa ma stanowić dowód, że Spółka w wyniku produkcji wytwarza wysoce toksyczne ścieki,
5. Trwają prace nad budową nowoczesnej i ekologicznej oczyszczalni. Nieprawdziwa jest więc informacja, że Spółka zrezygnowała z jej budowy,
6. Wyjaśnienia w związku z interwencją poseł M. Tracz złożył WIOŚ i Burmistrz Miasta Oława. Z wyjaśnień wynika, że informacja o skażaniu przez Spółkę środowiska, w tym spuszczaniu do rzeki skażonych ścieków od 2009 roku, okazały się nieprawdziwe,
7. Spółka działa zgodnie z prawem i w oparciu o otrzymane pozwolenia. Nieprawdziwe są więc informacje o jakichkolwiek zaniedbaniach i wskazywanie, że działalność Spółki doprowadziła do katastrofy w Odrze.
Czytaj także: https://natemat.pl/431128,odra-nie-zostala-zatruta-rtecia