"Herkules" odleciał jak Steven Seagal. "Przestańmy wysyłać pieniądze na Ukrainę"

Maja Mikołajczyk
23 sierpnia 2022, 13:26 • 1 minuta czytania
Kevin Sorbo to amerykański aktor, którego widzowie kojarzą z jego ikonicznej roli "Herkulesa". Sorbo wstawił na Twittera kontrowersyjny wpis dotyczący wojny w Ukrainie. Użytkownikom portalu jego poglądy skojarzyły się z Steven Seagalem, który od lat otwarcie wspiera Rosję.
Kevin Sorbo ("Herkules") zamieścił kontrowersyjny wpis o Ukrainie na Twitterze. Fot. Universal/ Courtesy Everett Collection/ Everett Collection/ East News

Kevin Sorbo o pomocy dla Ukrainy

"Przestańmy wysyłać pieniądze na Ukrainę" – napisał 20 sierpnia na swoim profilu na Twitterze Kevin Sorbo. Aktor od lat jest zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa i republikanów. Chociaż początkowo wyrażał wsparcie zaatakowanej przez Rosję Ukrainie, teraz tak jak oni sprzeciwia się wysyłaniu tamtejszej armii amerykańskich pieniędzy i broni.

Post aktora zebrał 65 tys. polubień oraz tysiące popierających go i krytycznych wobec niego komentarzy. "Przestańcie oglądać cokolwiek z Kevinem Sorbo. On opowiada się za faszystowską Rosją" – skomentował jeden z użytkowników.

"Przestań pisać bzdury, o których nie masz pojęcia" – zareagował na wpis aktora reporter "The Kyiv Independent" Ilia Ponomarenko.

Odloty Stevena Seagala

Steven Seagal od lat oficjalnie wspiera Rosję, Władimira Putina oraz powtarza kremlowską propagandę. Swój ostatni odlot zaprezentował na antenie kanału Rossija-1 w rozmowie z Władimirem Sołowjowem.

Prowadzący program stwierdził, że "kijowski reżim zabił w Ołeniwce ponad 500 członków pułku Azow, używając amerykańskiej broni HIMARS".

– 98 proc. informacji o Ukrainie przekazywanych jest przez ludzi, którzy nigdy tam nie byli. Wszyscy, w tym też urzędnicy, otrzymują wiadomości prosto z farm trolli – skomentował tę wypowiedź aktor.

Seagal powiedział, że do takich wniosków doszedł dzięki swojemu "prywatnemu śledztwu", którego wynikami podzielił się z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem.

– Powiedziałem mu, że fake newsy są bardziej niebezpieczne od pocisków atomowych. Chodzi mi o to, że jeśli fake newsy się rozmnożą do tego punktu, że obywatele nie będą wiedzieli, czym jest prawda, to ich serca i rozumy mogą być doprowadzone do czegokolwiek, do jakiegokolwiek konfliktu – zdradził aktor.

Seagal stwierdził również, że "w niektórych częściach Ukrainy są setki tysięcy nazistów", którzy są wierni ideałom Stepana Bandery oraz przekonywał, że z nimi rozmawiał. Gwiazdor poparł również słowa prowadzącego programu na temat ataku na obóz w Ołeniwce. Powiedział, że był na miejscu i widział ślady po pociskach HIMARS, które ukraińska armia otrzymała od Stanów Zjednoczonych.

Pomimo oczywistego powielania rosyjskiej propagandy Seagal zapewniał, że stara się być obiektywny ws. konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. – Jestem dyplomatą. Nie próbuję się opowiedzieć po żadnej ze stron. Pozwalam, by ludzie i dowody przemówiły same za siebie – skomentował.