Kontrowersyjny system MŚ pomoże Polakom? Wiemy, kto wymyślił kuriozalne zasady
- Mistrzostwa świata siatkarzy w piątek ruszyły w Katowicach oraz Lublanie
- System rozgrywania mundialu budzi kontrowersje, zwłaszcza jeden punkt
- FIVB zdecydowała o rozstawieniu Polski i Słowenii, to wbrew duchowi gry
Zasady rozgrywania mistrzostw świata w siatkówce zmieniają się co cztery lata, czyli w zasadzie co mundial. Nie ma, wzorem piłki nożnej, koszykówki czy innych sportów zespołowych, jednego i klarownego pomysłu na rywalizację o prymat na świecie. Regulamin zmienia Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB), swoje trzy grosze zawsze dorzucą gospodarze. I tak jest niestety z większością siatkarskich czempionatów.
W tym roku regulamin mundialu znów się zmienił, a wszystko po tym, gdy turniej odebrano Rosji i przyznano organizację mistrzostw Polsce oraz Słowenii. Z racji na wysokie koszta i raptem kilka miesięcy pozostałych na organizację wielkiej imprezy, zredukowano dwie fazy grupowe, wprowadzając jedną oraz rywalizację pucharową od 1/8 finału. To wielka zmiana, by wywalczyć złoty medal trzeba zagrać siedem meczów, a nie 12-13, jak to bywało.
Niestety, zmiana regulaminu nie odbyła się bez kontrowersji. Tym razem poszło o faworyzowanie gospodarzy. Polacy i Słoweńcy, niezależnie od wyników wypracowanych w fazie grupowej, jeżeli tylko awnasują do fazy pucharowej, będą rozstawieni. Biało-Czerwoni z numerem pierwszym, a ekipa z Bałkanów z numerem drugim. To zdecydowanie ułatwi obu ekipom rywalizację o miejsce w ćwierćfinale i budzi sprzeciw innych drużyn.
– Nie rozumiem tego, dlaczego Polska i Słowenia będą rozstawione? To są mistrzostwa świata, a nie prywatny turniej. Dlaczego mają taką przewagę bez względu na to, jak pójdzie im w grupie? To dziwne rozwiązanie – wściekał się trener serbskiej kadry Igor Kolaković w rozmowie z Interią. I nie ma się mu co dziwić, bo decydować o losach drabinki w 1/8 finału będzie arbitralna decyzja, a nie kwestie sportowe i wyniki wypracowane na parkiecie.
Kto podjął tę zaskakującą i niesprawiedliwą decyzję?
– To niezależna decyzja FIVB, nie mamy z nią wiele wspólnego. Znając nasze relacje, działacze na pewno by nam nie pomagali, a wręcz przeciwnie. Widać ten pomysł spodobał się w światowej federacji po Lidze Narodów w Bolonii (tam rozstawiono Włochów - przyp. red.) i tak już zostało. My nie wnioskowaliśmy o takie rozwiązanie – usłyszeliśmy nieoficjalnie w Polskim Związku Piłki Siatkowej.
Sprawa rozstawienia ma dwie strony. Z jednej, nasz zespół w zasadzie ma pewny awans (musi wygrać dwa sety w niedzielę) i nie musi już fatygować się w fazie grupowej, bo kolejny mecz o stawkę zagra de facto w 1/8 finału, czyli 4 lub 6 września w Gliwicach. A dopiero rozpoczął rywalizację i ma przed sobą dwa mecze grupowe: z Meksykiem oraz USA. Wychodzi na to, że wyniki będą drugorzędne, a kolejny mecz o stawkę czeka nas za kilka dni.
Z drugiej strony, łatwiejszy rywal to jednak udogodnienie i szansa na to, by nie namęczyć się przed awansem do ćwierćfinału. A zachowanie energii i dobrej dyspozycji będzie w drugiej fazie MŚ kluczowe. – To są decyzje władz siatkówki i są niezależne od nas. Pozostaje nam grać i prezentować się jak najlepiej – mówią zgodnie nasi siatkarze, ale niesmak i tak pozostał. Sami przyznają, że awans i miejsce w ćwierćfinale woleliby wypracować sportowo.
I uniknąć głosów rywali, że to Polska układa system MŚ - do spółki ze Słowenią - "pod siebie". Dla naszej federacji to nie do pomyślenia, zwłaszcza że sami zżymaliśmy się kilka lat temu na fatalny system mundialu w Italii. Coż, FIVB zadecydowała, że w jej interesie jest, by gospodarze grali w turnieju jak najdłużej i w zasadzie bez ich wiedzy ułożyła takie, a nie inne zasady. To przykre, bo w siatkówce miało już nie być takich gospodarskich rozwiązań.
– Cóż, FIVB chce mieć gospodarzy jak najdłużej w grze, bo wtedy na mecze przyjdą kibice i sprzeda się więcej biletów. U nas pewnie nie byłoby z tym problemu, ale w Słowenii już nie jest tak kolorowo. Właśnie dlatego przyjęto takie rozwiązanie – przekazała nam osoba, która zna tajniki organizacji tegorocznego czempionatu.
Co o tym sądzą nasi siatkarze? W wypełnionym po brzegi kibicami Spodku odpuszczać nie będą.
– Wolałbym się do tego nie odnosić, bo to bardzo ciężkie pytanie... Każdy system ma swoje plusy i minusy. Niestety można się w tym roku ustawić, by mieć łatwiejszą drogę do strefy medalowej. My skupiamy się na graniu, a nie na kalkulacjach – mówił nam Kamil Semeniuk, który niechętnie ocenił system przyjęty przez FIVB. I ten głos dominuje, wszak sportowa klasa naszej drużyny pozwala nam myśleć o medalu bez czyjejś pomocy.