Lewicka: PiS robi wszystko, by Tusk nie mógł się czuć bezpieczny we własnym kraju

Karolina Lewicka
29 sierpnia 2022, 10:28 • 1 minuta czytania
Adolf Hitler pisał, że stabilne jest tylko uczucie nienawiści. Wystarczy je wzniecić, wskazując jednocześnie palcem obiekt nienawiści. Tworzy się w ten sposób układ samowzbudny, dzięki czemu "wzmaga się zaciętość wystąpień przeciwko oponentowi". Takie są korzenie zła, by sparafrazować tytuł słynnego dzieła niemiecko-żydowskiej intelektualistki Hannah Arendt. 
Karolina Lewicka: Kaczyński doskonale wie, jakie konsekwencje może mieć kreowanie wroga i wzbudzanie doń nienawiści fot. Aleksandra Szmigiel-Wisniewska/REPORTER

Tu wróćmy do naszych czasów. Ponad tydzień temu Robert Tekieli, publicysta związany m.in. z tygodnikiem "Sieci", który to tygodnik należy, tak jak "Trybuna Ludu" w PRL-u, do organów prasowych partii rządzącej, napisał na TT, że "dla PiS-u najlepszym rozwiązaniem byłoby odstrzelenie Tuska na trzy miesiące przed wyborami".


Później ten wpis usunął, tłumacząc, że miał on charakter metaforyczny, a czasownik "odstrzelić" był synonimem słowa "odsunąć". 

Problem tylko w tym, że atmosfera, jaką PiS wykreował w przestrzeni publicznej, nie pozwala brać tych tłumaczeń za dobrą monetę. Dawno minął w Polsce czas, kiedy spory polityczne nie oznaczały walki na śmierć i życie.

Szymon Hołownia nazywał to, podczas wystąpienia na Campusie Polska Przyszłości, kryterium herbaty – możemy się pokłócić o nasze idee w studiu telewizyjnym, po czym możemy wspólnie wypić herbatę. Dla Jarosława Kaczyńskiego ten stan rzeczy nie był korzystny, bo jemu polityczni oponenci, czyli opozycja po prostu przeszkadzają. 

A już w szczególności przeszkadza prezesowi PiS-u ten polityk, którego uważa za prawdziwą konkurencję. Czyli Donald Tusk. Atmosfera, jaka jest kreowana wokół lidera PO poprzez wypowiedzi polityków obozu władzy i propagandę mediów publicznych, odzwierciedla tę, którą znamy z państw totalitarnych.

Tusk jest kreowany na diabła, ziemskie wcielenie złych mocy. Także na "niemieckiego kolaboranta", który dybie na suwerenność Polski. Oddanie władzy w jego ręce jest równoznaczne z utratą niepodległości, ale też oznacza zubożenie społeczeństwa, gwałtowne, dramatyczne. Właściwie – wszystkie plagi egipskie.

Tusk jest Żydem Sussem z nazistowskiej kinematografii, jest Trockim oskarżonym przez Stalina o działalność kontrrewolucyjną, jest obleczonym w krzyżacki płaszcz Konradem Adenauerem w gomułkowskiej propagandzie. Ma przerażać, budzić grozę i tak, także czystą nienawiść. 

Kto sieje wiatr, zbiera burzę. 

Wzbudzona nienawiść niekoniecznie musi się rozcieńczyć w społecznej masie, zostać skanalizowana. Wręcz przeciwnie – dać może tragiczne rezultaty. Nie potrafimy jednoznacznie przesądzić, że był ścisły związek przyczynowo-skutkowy między kampanią zohydzania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza a jego zamordowaniem.

Niemniej, mamy słowa, które morderca wykrzykiwał ze sceny i były to słowa skierowane przeciwko PO. Brzmiały: "Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz".

Także jeden z osadzonych w jednej celi z mordercą zeznał w lipcu na jego procesie, że Stefan W. nieustannie powtarzał, że Platforma Obywatelska zrujnowała mu życie i że tej partii nienawidzi.

Kiedy w 2010 roku Ryszard Cyba wtargnął do biura europosła PiS-u Janusza Wojciechowskiego i zabił jego asystenta Marka Rosiaka, Jarosław Kaczyński nazwał ten mord "pierwszym zabójstwem politycznym w dziejach III RP". Przekonywał, że była to reakcja na kampanię nienawiści, którą prowadzono przeciwko PiS-owi.

I teraz PiS prowadzi bezprecedensową kampanię nienawiści wobec Tuska. Kampanię, której nie można w żaden sposób porównać z językiem polityki PO z czasów jej rządów. Wtedy także w mowie nienawiści brylował bowiem PiS! To Jarosław Kaczyński oskarżał Tuska o zamordowanie (!) Lecha Kaczyńskiego oraz zdradę narodowych interesów poprzez zbrodniczy sojusz z Władimirem Putinem. 

Kaczyński doskonale wie, jakie konsekwencje może mieć kreowanie wroga i wzbudzanie doń nienawiści. Tekieli, tłumacząc się ze swoich słów, stwierdził, że "tylko w mózgach chorych można to traktować niemetaforycznie".

I owszem, nienawistne kampanie właśnie w jakimś szaleńcu mogą obudzić pragnienie czynu. Czynu, który – w nie do końca zdrowym umyśle – będzie się jawił jako wielkie dzieło obrony kraju przed straszliwym zagrożeniem płynącym ze strony wskazanego przez PiS ciemiężyciela naszego narodu nasłanego przez Berlin i Moskwę.

Sugestywność propagandy PiS-u jest ogromna – dziwnym trafem na początku lipca TVP Info pokazywało lidera PO z elementem, który przypominał celownik na klatce piersiowej. "Gazeta Wyborcza" pisała ostatnio, że PO boi się o bezpieczeństwo Tuska, który nieustannie spotyka się z ludźmi w bliskim kontakcie, a prywatnie żyje bez ochrony. W przeciwieństwie do prezesa PiS-u, otoczonego dniem i nocą ścisłym kordonem prywatnych ochroniarzy i policji. 

Im bliżej wyborów, tym nienawistna kampania wobec Tuska będzie nabierać mocy. PiS już dziś jest całkowicie odpowiedzialny za wszystkie jej obecne i potencjalne konsekwencje.