Kolejna potęga odpadła z mistrzostw świata, bardzo ważny wynik dla polskiej kadry
- Argentyna rozbiła Serbię w trzech setach i ma awans do ćwierćfinału MŚ
- Albicelestes słabo weszli w turniej, ale z meczu na mecz grają lepiej
- Awans ma też Brazylia, która nie dała szans Iranowi w 1/8 finału
Siatkarze reprezentacji Argentyny rozpoczęli polski mundial od zaskakująco słabych wyników: dwóch porażek w stosunku 2:3, najpierw z Iranem a potem z Holandią, a gdy wreszcie wygrali, z trudem uporali się z Egiptem, bijąc mistrzów Afryki również 3:2. Albicelestes awansowali jednak do fazy pucharowej, gdzie czekali już Serbowie, najlepsza drużyna grupy A, która wygrała trzy razy po 3:0 w Spodku.
We wtorek w Gliwicach ekipa z Bałkanów kompletnie zawiodła. Już w pierwszej partii trener Igor Kolaković zdjął Aleksandara Atanasijevicia, lidera drużyny będącego w fatalnej formie. Nie było jednak ognia w poczynaniach Serbów, nie było woli walki i skuteczności, którą ten zespół zatracił kompletnie. A zespół Marcelo Mendeza, trzecia ekipa ostatnich igrzysk olimpijskich, wykorzystał to bez litości.
Raz za razem trafiali Bruno Lima i Facundo Conte, a po drugiej stronie siatki próbował się im przeciwstawić Uros Kovacević, ale nie miał wsparcia swoich kolegów. I tak krok po krou Serbowie tracili kontakt z Albicelestes. Źle rozegrali końcówkę pierwszej partii, w drugiej nie mieli szans, by nawiązać walkę z rywalami, a w trzeciej zerwali się do ataku, ale zbyt późno. Mieli nawet w górze piłkę na remis 24:24, jednak to rywale zamknęli seta i cały mecz.
Argentyna znów gra na swoim poziomie i znów może być bardzo groźna dla konkurentów. A ci dopiero zagrają swój mecz 1/8 finału. Awans ekipy z Ameryki Południowej jest ważny dla Biało-Czerwonych, bo Albicelestes są potencjalnym rywalem naszej drużyny w półfinale MŚ. Argentyna - Serbia 3:0 (25:23, 25:21, 25:23) Sędziowali: Stefano Cesare (Włochy), Rogerio Espicalsky (Brazylia) Widzów: ok. 3000
O ostatnie miejsce w ćwierćfinale mistrzostw świata - i pojedynek z reprezentacją Argentyny - w Arenie Gliwice rywalizowały Brazylia oraz Iran. Z jednej strony siatki starzy wyjadacze i weterani ograni w największych imprezach, z drugiej młodzi, ambitni i nieprzewidywalni siatkarze z Persji. Tym razem doświadczenie wzięło jednak górę nad fantazją, a Canarinhos dali rywalom lekcję siatkówki skutecznej i ofensywnej.
Od początku meczu trafiali zagrywką, atakowali i rozgrywali bardzo szybkie akcje, aż Irańczycy gubili się na siatce. Znakomicie akcje rozgrywał Fernando Kreling, a jego skrzydłowi i środkowi zbijali w sposób fantastyczny. Dawno w MŚ nie było meczu, w którym widzielibyśmy tyle siatkarskich "gwoździ". A Brazylijczycy bawili się grą i zamknęli pierwszego seta efektownie triumfem 25:17. W partii drugiej zrazu było podobnie - widzieliście atak na środku siatki Flavio Gualberto - ale potem Iran doszedł do głosu.
Dobre zagrywki i kontry w wykonaniu Milada Ebadipoura dały oddech jego drużynie, ale to wystarczyło raptem na chwilę. Amin Esmaeilnezhad był kompletnie niewidoczny, a bez jego wsparcia Persowie nie nawiązali walki. Dlatego też Yoandy Leal skończył kolejny kapitalny atak i Canarinhos wygrali partię 25:22, wychodząc na prowadzenie 2:0. W secie trzecim wydawało się, że wszystko pójdzie dokładnie w tym kierunku, ale Irańczycy postawili się mocno faworytom.
Było już 13:16, gdy sygnał do ataku dał Milad Ebadipour. Serią zagrywek dał drużynie prowadzenie 19:18, jego koledzy trafiali w kontrach i blokowali, a trener Renan Dal Zotto musiał poprosić o przerwę na żądanie. Dopiero po niej Canarinhos ruszyli do gry, a rywalizację zamknął dwoma potężnymi zagrywkami Lucas Saatkamp. Brazylia wygrała seta 25:23 i cały mecz 3:0.
W czwartek 8 września w Arenie Gliwice Brazylia zagra z Argentyną (godz. 17:30) o awans do półfinału MŚ. To będzie wielki rewanż za igrzyska w Tokio i mecz o brązowy medal, który Albicelestes wygrali 3:2. Zwycięzca tego meczu zagra w sobotę 10 września z lepszym w parze Polska - USA o finał tegorocznego mundialu. Jedna z potęg pojedzie do domu już w piątek.
Brazylia - Iran 3:0 (25:17, 25:22, 25:23) Sędziowali: Denny Cespedes (Dominikana), Juraj Mokry (Słowacja) Widzów: ok. 5000