Grabarze wpadli do grobu zmarłych dzieci. "Nagle obaj stracili przytomność"
- Nieprzytomni grabarze zostali przewiezieni do szpitala, mężczyźni upadli w grobie zmarłych dzieci
- Lekarze wykonują szereg badań, które mają dać odpowiedź, dlaczego mężczyźni stracili przytomność
- Policjanci wciąż ustalają przyczyny tego zdarzenia
Grabarze wpadli grobie zmarłych dzieci
O sprawie pisze lokalny portal "Sądeczanin.info". Do tych dramatycznych scen doszło w środę kilkanaście minut po godzinie 10 na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana w Nowym Sączu w województwie małopolskim.
Według informacji, do jakich dotarli dziennikarze, grabarze przygotowywali grób do pochówku. Świadkiem zdarzenia był mężczyzna, który przy bramie wejściowej na cmentarz sprzedaje znicze. Gdy mężczyźni odsunęli pokrywę grobowca, w którym znajdowały się szczątki tragicznie zmarłych dzieci, i weszli do środka, nagle obaj stracili przytomność.
Po chwili na miejscu były już wozy straży pożarnej, karetka pogotowia ratunkowego i policjanci. Strażacy wyciągnęli poszkodowanych grabarzy z grobowca i przekazali pod opiekę ratownikom medycznym.
Nadal przebywają w szpitalu
Podczas akcji ratunkowej obaj mężczyźni wciąż byli nieprzytomni. Zostali zabrani do sądeckiego szpitala. Jak relacjonuje "Sądeczanin.info", jeden z nich był reanimowany, ale ratownikom udało się przywrócić akcję serca.
– Obecnie na miejscu policjanci wykonują czynności procesowe i ustalają dokładne okoliczności i przyczyny tego zdarzenia – przekazała kom. Justyna Basiaga, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu.
Pracownicy zakładu pogrzebowego odzyskali już przytomność, ale nadal przebywają w sądeckim szpitalu. Z jednym z nich wciąż jest utrudniony kontakt. Lekarze wykonują obecnie liczne badania, aby ustalić, co było przyczyną utraty przytomności. Na cmentarzu są także obecni przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy.
Kobieta wpadła do studni na cmentarzu
W połowie grudnia ubiegłego roku do dramatu na cmentarzu doszło także na Warmii i Mazurach. W miejscowości Grabowo w gminie Lubawa kobieta wpadła do studni. Sama nie mogła się z niej wydostać.
O zdarzeniu poinformował służby przyszły zięć mieszkanki Grabowa. Mężczyzna przyszedł odwiedzić ją w domu, a gdy jej nie zastał, zaczął jej szukać. Jednym z miejsc, które sprawdził, był pobliski cmentarz.
To właśnie tam znalazł torebkę swojej przyszłej teściowej i usłyszał wydobywające się ze studni wołanie o pomoc. Mężczyzna próbował pomóc kobiecie, jednak nie było to możliwe ze względu na głębokość zbiornika. Strażacy, przy pomocy specjalnych urządzeń, wyciągnęli kobietę ze studni i przekazali ją medykom. Mieszkanka gminy Lubawa trafiła do szpitala i na obserwację.
Jak doszło do wypadku? Według ustaleń policji kobieta poślizgnęła się i wpadła do głębokiej na około 10 metrów studni. Jej organizm szybko słabł z powodu lodowatej wody.