Zapytała o koszt pogrzebu matki. Odpowiedź proboszcza zwaliła ją z nóg

Mateusz Przyborowski
08 września 2022, 13:58 • 1 minuta czytania
Proboszcz parafii w Gdyni zażyczył sobie 1200 zł za pochowanie jednej z parafianek. Jej córka probowała wyjaśnić, że nie stać jej na taką kwotę, bo musiała zrezygnować z pracy, by zaopiekować się matką. Dodała, że może zapłacić mniej, co duchowny skwitował krótko: "To jakby pracować za darmo".
Fot. Pixabay / Zdjęcie poglądowe

O tej wizycie na plebanii pani Anna (imię zostało zmienione) długo nie zapomni. Kobieta od roku opiekowała się matką chorą na raka. Z tego powodu zrezygnowała z pracy, w dodatku jest samotną matką, więc to wszystko pogorszyło sytuację finansową rodziny. Niestety, mama pani Anny zmarła w lipcu.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pani Anna przyznaje, że jej mama była związana z gdyńską parafią Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Jej ostatnim życzeniem przed śmiercią było też, aby w ostatniej drodze uczestniczył proboszcz, którego bardzo lubiła.

Zapytała o koszt pogrzebu matki. "Osłupiałam"

Podczas rozmowy z proboszczem na plebanii pani Anna opowiedziała o trudnej sytuacji finansowej i zapytała o koszt pochówku swojej mamy. – Odpowiedział, że 1200 zł. Przyznaję, że osłupiałam. Byłam przygotowana na niższą opłatę. Kiedy chowaliśmy dziadka, za pogrzeb płaciliśmy 300 zł – stwierdza kobieta.

Powiedziała księdzu, że nie dysponuje taką dużą kwotą i może zapłacić 500 zł. – W odpowiedzi usłyszałam, że "to jakby pracować za darmo". Zaproponował mi wtedy, że mogę zapłacić 1000 zł – relacjonuje kobieta.

Tej "propozycji" pani Anna również nie pozostawiła bez odpowiedzi. Stwierdziła, że będzie musiała poszukać innej parafii. Wtedy duchowny zgodził się ostatecznie, by zapłaciła za pogrzeb 500 zł. Proboszcz nie odpowiedział na pytania dziennikarza, a rzecznik archidiecezji gdańskiej ks. Michał Kwiecień poinformował, że "wierni mogą złożyć dobrowolną ofiarę".

Mszę pogrzebową odprawił inny ksiądz. Kobieta przedstawiła też wszystkie koszty pogrzebu: ponad 13 tys. zł. Zasiłek pogrzebowy z ZUS wynosi z kolei 4 tys. zł.

W tej parafii ludzie biorą chwilówki, aby pochować bliskich

Sprawa z Gdyni to niejedyna tego typu, o jakiej było głośno w ostatnim czasie. W Konstantynowie na Lubelszczyźnie ceny za pochówek tak poszły w górę, że niektórzy parafianie... muszą brać pożyczki-chwilówki, by godnie pochować bliskich.

Jak pisaliśmy w naTemat, ostatnio stawka wzrosła tam z 2 do 4 tys. zł. Po protestach wiernych z rady parafialnej cena co prawda spadła, ale nadal jest drogo: 3 tys. zł. Parafianie są wściekli, bo – jak mówią – mimo zaserwowanych przez proboszcza podwyżek, cmentarz w Konstantynowie "zarasta zielskiem".

Władze diecezji nakazały załatwić sprawę polubownie, a proboszcz... niedawno sprawił sobie nowe auto. Ksiądz nie zamierza komentować sprawy, żadnego kontaktu nie ma też z rzecznikiem kurii siedleckiej ks. Jackiem Świątkiem.

Jego wcześniejsza wypowiedź dla Radia Lublin była jednak zupełnie inna niż ta rzecznika archidiecezji gdańskiej. Ks. Świątek stwierdził bowiem, że przez inflację "koszty poszły bardzo mocno w górę, co powoduje, że proboszczowie mają bardzo duży kłopot z utrzymaniem kościołów". I dodał, że "istnieje pewna odpowiedzialność parafian za swój kościół, za utrzymanie księdza, utrzymanie parafii".