Kapitan mistrzów świata wskazał najmocniejszą broń Polaków. "Jeśli ktoś wątpił, jestem zdziwiony"
- Polscy siatkarze bronią tytułu mistrzów świata z 2018 roku
- Biało-Czerwoni w półfinale MŚ 2022 zmierzą się w sobotę z Brazylią
- W weekend (10-11 września) w katowickim Spodku rozdane zostaną medale
Z nieba do piekła i ponownie w stronę wielkiej radości. Tak wyglądał scenariusz czwartkowego meczu ćwierćfinałowego MŚ siatkarzy pomiędzy Polską a USA. Biało-Czerwoni pomimo sporych tarapatów w trzecim i czwartym secie, ostatecznie przełamali stary, siatkarski przesąd. Pomimo prowadzenia 2:0, ostatecznie potrafili wygrać 3:2, a nie przegrać 2:3.
– Jeśli ktoś przegapił taki mecz, jaki dzisiaj zagraliśmy z Amerykanami w Arenie Gliwice, to może bardzo, bardzo żałować. To było fantastyczne spotkanie i myślę, że póki co najlepsze na trwających MŚ – przyznał Bartosz Kurek, lider i kapitan reprezentacji Polski.
Śliwka bohaterem reprezentacji Polski
"Kuraś" zdobył przeciwko USA aż 21 punktów. Więcej miał na koncie jedynie grający po drugiej stronie siatki, Aaron Russell, autor 24 oczek.
– Zwycięstwo przetaczało się na siatce, raz na jedną, raz na drugą stronę. Wygrana została jednak po naszej stronie. Dzisiaj jest dzisiaj, chwila odpoczynku i od piątku myślimy już tylko o kolejnym wyzwaniu, półfinale z Brazylią – mówił Kurek.
Atakujący reprezentacji nie chciał wskazywać decydującego elementu o zwycięstwie. Jak sam jednak przyznał, bohaterem meczu był dla niego Aleksander Śliwka.
– Najważniejszy moment? Kiedy piłka spada na parkiet na koniec meczu. Ten należał do Olka Śliwki, podobnie jak całe spotkanie – skwitował "Kuraś".
Kapitan Biało-Czerwonych wskazał również, gdzie należy szukać największej siły zespołu.
– Jeżeli ktoś wątpił w naszych zmienników, jest zaskoczony ich tak dobrą postawą, to ja jestem zdziwiony. To jest właśnie największa siła naszej drużyny. Cała czternastka, a właściwie 25-tka powołana w maju przez trenera Grbicia. Niektórzy są teraz w domach, ale wiedzą, że dołożyli od siebie cegiełkę. Chcę, żeby to wiedzieli. Mieli w sobie to uczucie dumy, bo naprawdę, to nie jest tylko tak, że siedmiu facetów wychodzi na boisko i przez dwie godziny robi robotę. Za tym stoi mnóstwo osób, wielu znakomitych zawodników. I to jest największa siła naszej reprezentacji – przyznał Kurek.
Rekord frekwencji w Arenie Gliwice
Kapitan mistrzów świata docenił również to, co działo się na trybunach. Ten wątek przewijał się zresztą z ust niemal każdego członka drużyny. Kibice siatkówki są w Polsce wyjątkowi, a w czwartkowym ćwierćfinale ustanowili rekord frekwencji na trybunach Areny Gliwice.
Podczas pojedynku Polaków z USA pojawiło się 12258 fanów.
– Atmosfera była elektryczna. Można było ciąć napięcie nożem. Szczerze przyznam, że po meczu z Tunezją, troszeczkę się obawialiśmy, czy nasi kibice będą w stanie zgotować taki kocioł, jak w katowickim Spodku. Ale atmosfera, jaka panowała na meczu z USA, przerosła moje oczekiwania – komplementował "Kuraś", dziękując kibicom za wsparcie.
Śliwka: Mamy 14 rewelacyjnych zawodników
Jednym z najczęściej pojawiających się w przekazach medialnych siatkarzy, jest nasz przyjmujący, na co dzień kapitan Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Aleksander Śliwka ma duże poparcie u trenera Nikoli Grbicia, a odwdzięcza się swoją bardzo dobrą grą.
Po zwycięstwie nad USA mocno zmęczony Śliwka, stanął do rozmów z dziennikarzami. Odniósł się do słów krytyki pod swoim adresem.
– Nic się nie zmieniło w moim podejściu. To, co dzieje się wewnątrz naszej drużyny, to tego dokładnie nie widzicie. Tak jak wygląda gra na boisku, tak to wygląda. Trener stawia na zawodników, których w danym momencie potrzebuje. Bardzo ważne jest przede wszystkim to, że od początku wspólnego trenowania widać, że jesteśmy bardzo głębokim zespołem. Każdy, kto wchodzi na boisko, podwyższa jakość naszej gry w siatkówkę. I to jest ogromną wartością tej drużyny – zauważył przyjmujący kadry.
Warto dodać, że Śliwka był najbardziej zaangażowanym siatkarzem wśród Biało-Czerwonych. Zawodnik ZAKSY przyjmował aż 36 razy, ze skutecznością na poziomie 50 procent. Do tego doszło 21 ataków, w tym ten najważniejszy, kończący mecz w tie-breaku.
– Mamy 14 rewelacyjnych zawodników, którzy tworzą jeden team. W takich meczach, jak ten z USA, kiedy zmian nie brakowało, każda z nich była wartościowa. Wtedy to właśnie wychodzi, nasza siła. I skupmy się na tych pozytywnych rzeczach – zakończył Śliwka.
Polscy siatkarze już w sobotę zagrają w katowickim Spodku w półfinale MŚ. Tym razem stawią czoła Brazylii (godzina 18:00), a jeśli wygrają, zmierzą się w meczu o złoty medal z lepszym w drugim półfinale. A tam Słowenia stawi czoła Włochom (godzina 21:00) w powtórce zeszłorocznego finału ME.