Fantastyczny debiutant zagrał jak stary wyga i został bohaterem. "Nie ma na nas bata"
- Kamil Semeniuk poprowadził Biało-Czerwonych do finału MŚ siatkarzy
- Debiutant zagrał znakomicie, był liderem i trafiał najważniejsze piłki
- W niedzielę nasz zespół po raz trzeci z rzędu zagra o złoty medal mundialu
Siatkarze reprezentacji Polski wygrali półfinał mistrzostw świata siatkarzy z Brazylią 3:2 (23:25, 25:18, 25:20, 21:25, 15:12), a końcówka meczu przejdzie do historii naszej siatkówki. Rywale prowadzili już 12:11, ale wtedy nasz zespół zerwał się do ataku, wygrał cztery akcje z rzędu i awansował do finału w popisowy sposób.
– To były wielkie emocje, ale najważniejsze, że wygraliśmy i jesteśmy w finale mistrzostw świata. Tutaj, w stolicy polskiej siatkówki, wygrać z wielką Brazylią. To jest coś wspaniałego. Staraliśmy się koncentrować i nie szarżować, grać naszą siatkówkę i to nam dało awans do finału – cieszył się po spotkaniu Kamil Semeniuk, jeden z bohaterów starcia z Brazylią.
Skrzydłowy rozegrał perfekcyjny mecz w półfinale MŚ, a przecież w tym turnieju dopiero debiutuje. W sobotę zdobył 23 punkty (22 w ataku i 1 blokiem), grał jak stary wyjadacz i poprowadził nasz zespół do triumfu. Atakował, serwował, bronił i blokował. A do tego kończył piłki w najważniejszych momentach. Horror okazał się mieć szczęśliwe zakończenie dla Biało-Czerwonych.
– Te dwa ostatnie mecze - z Amerykanami i Brazylią - dużo nam dają od strony mentalnej. Wiemy, że możemy się znaleźć w różnych sytuacjach w tym turnieju, ale potrafimy z opresji wychodzić. I to nam się przyda w kolejnym meczu, w finale – zapewnił Kamil Semeniuk.
W pewnym momencie do naszego siatkarza podszedł rozgrywający Włochów Simone Giannelli, który będzie jego kolegą klubowym w Sir Safety Perugia. Przybili piątkę, siatkarz odebrał gratulacje i wrócił do meczu z Brazylią. Ten kosztował siatkarzy, trenerów i kibiców sporo nerwów. Ale to przecież półfinał mistrzostw świata.
– Emocje zostały na boisku, staramy się, żeby nie wpływały na naszą grę i żeby zachować chłodną głowę. Brazylijczycy przegrywali, nie mieli nic do stracenia, a do tego odpaliła im zagrywka. A my popełniliśmy kilka błędów. Potrafili nas zatrzymać w ataku, kontrować i to był klucz do wygrania seta czwartego – przekonywał nasz rozmówca.
I zdradził nam, co stoi za świetną grą Biało-Czerwonych.
– Jeżeli jesteśmy skupieni i gramy polską siatkówkę przy tej publiczności, to nie ma na nas bata. Rożne rzeczy dzieją się na boisku, ale musimy być pod prądem i być gotowi. Każdy z nas dokłada cegiełkę do sukcesu i to jest siła naszej drużyny – zakończył Kamil Semeniuk.
Reprezentacja Polski zagra w finale mistrzostw świata siatkarzy po raz trzeci z rzędu. W niedzielę w katowickim Spodku Biało-Czerwoni stawią czoła Słowenii albo Włochom, którzy walczą w drugim półfinale. Początek ostatniego i najważniejszego meczu w MŚ o godzinie 21:00. Transmisja w Polsacie Sport oraz w TVP Sport.