Popis Erlinga Haalanda i niebywała bramka. Gwiazdor skrzywdził swoją Borussię Dortmund
- Manchester City ograł Borussię Dortmund, bohaterem został Erling Haaland
- Norweg strzelił pięknego gola, ale nie fetował go z szacunku dla swojej BVB
- Wygrały swoje mecze Real Madryt i AC Milan, znów wpadkę zaliczyła Chelsea
Manchester City i Borussia Dortmund zmagania w tegorocznej Lidze Mistrzów rozpoczęły od pewnych wygranych. The Citizens rozbili Sevillę 4:0 na jej Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, a BVB ograła na Signal Iduna Park FC Kopenhagę pewnie 3:0. W środę na Etihad Stadium mistrzowie Anglii zmierzyli się na swoim terenie z głównym rywalem do walki o pierwsze miejsce w grupie G rozgrywek.
Mecz miał wiele podtekstów, a w pierwszym składzie The Citizens do walki ruszyło aż trzech graczy, którzy trafili do klubu z Dortmundu: Ilkay Guendogan, Manuel Akanji oraz Erling Haaland, geniusz który od początku błyszczy w Premier League, a teraz miał okazję stawić czoła swojej Borussii. W barwach BVB Norweg zachwycał, teraz czyni to samo w Manchesterze, a to była zła wiadomość dla ekipy z Niemiec.
Dortmund znakomicie przygotował się na to starcie, długo świetnie neutralizował poczynania miejscowych, a po przerwie wyszedł na prowadzenie. W 56. minucie Jude Bellingham przypomniał się fanom na Wyspach, wykorzystał podanie Marco Reusa i otworzył wynik. MC długo było bezradne, ale wygrało ten pojedynek w cztery minuty. Najpierw potężną bombę odpalił defensor John Stones.
A potem Erling Haaland przeskoczył dwóch rywali - Nico Schlotterbecka i Raphaela Guerreiro i z powietrza wpakował piłkę do bramki BVB. Przy obu strzałach szans nie miał Alexander Meyer, rezerwowy bramkarz Dortmundu. Po meczu Norweg witał się z kolegami z Borussii, którą opuścił przecież latem. Wszyscy mu gratulowali, przytulali i przybijali piątki. On gola przeciw BVB nie fetował z szacunku dla drużyny. Wielki piłkarz i tyle.
Manchester City - Borussia Dortmund 2:1 (0:0) Bramki: John Stones (80), Erling Haaland (84) - Jude Bellingham (56)
W drugim meczu grupy G FC Kopenhaga gościła na swoim terenie Sevillę FC. Duńczycy mocno się postawili, a pogrążona w kryzysie ekipa z Andaluzji znów straciła punkty i marzenia o awansie do 1/8 finału już teraz zaczynają pryskać jak mydlana bańka. A ekipa ze stolicy Danii dość niespodziewanie ma szansę, by wiosną zagrać w Lidze Europy. Musi tylko w jakiś sposób wyprzedzić w grupie Hiszpanów.
Real Madryt stanął na wysokości zadania w starciu z RB Lipsk, choć mistrzowie Hiszpanii długo męczyli się z Czerwonymi Bykami. Wreszcie w 80. minucie napoczął przeciwnika Federico Valverde, a dzieło domknął w doliczonym czasie gry Marco Asensio. Królewscy mają dwie wygrane i komplet punktów w grupie F, awans już czeka na obrońców trofeum. A Szachtar Donieck po remisie w Warszawie z Celtikiem Glasgow (1:1) jest wiceliderem.
Real Madryt - RB Lipsk 2:0 (0:0) Bramki: Federico Valverde (80), Marco Asensio (90)
Inna potęga, czyli AC Milan, wygrała na swoim San Siro z Dinamem Zagrzeb, a gole strzelali Oliver Giroud przed przerwą, a potem Alexis Saelemaekers i Tommaso Pobega. Goście, którzy przed tygodniem odprawili Chelsea Londyn na swoim terenie, mieli momenty i popisali się akcją, po której trafił Mislav Orsić. A wspomniania ekipa The Blues znów zawiodła, tym razem remisując na Stamford Bridge 1:1 (0:0) z Red Bull Salzburg. Anglicy mają spory problem.
AC Milan - Dinamo Zagrzeb 3:1 (1:0) Bramki: Oliver Giroud (45-karny), Alexis Saelemaekers (47), Tommaso Pobega (77) - Mislav Orsić (56)