Opozycja zapowiada spotkanie liderów. "Jesteśmy dogadani, stworzymy wspólny rząd"
- Włodzimierz Czarzasty poinformował, że spotkanie opozycji odbędzie się w 25-lecie rozpoczęcia negocjacji ws. wejścia Polski do NATO
- Ma to być potwierdzenie porozumienia się opozycji m.in. w kwestii wspierania się w kampanii oraz utworzenia wspólnego bloku senackiego
Co będzie się działo na wtorkowym spotkaniu opozycji?
O planach dotyczących wtorkowego spotkania liderów opozycji poinformował na konferencji prasowej Lewicy w Jastrzębiu-Zdroju Włodzimierz Czarzasty. Zradził, że będą na nim też dodatkowi goście.
– Na zaproszenie pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i pana prezydenta Bronisława Komorowskiego odbędzie spotkanie wszystkich sił politycznych, następne spotkanie liderów wszystkich frakcji politycznych opozycyjnych, czyli pana Tuska, pana Kosiniaka-Kamysza i pana Hołowni, przedstawicieli Lewicy, czyli Roberta Biedronia, Adriana Zandberga i mojej skromnej osoby - przekazał.
Jak wyjaśniał, spotkanie odbędzie się w 25-lecie rozpoczęcia negocjacji ws. wejścia Polski do NATO. Na spotkaniu ma być obecny m.in. ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Zdaniem Czarzastego spotkanie ma pokazać, że "opozycja pójdzie wspólnie do wyborów i będzie walczyła o władzę".
Zapytany o szczegóły "dogadania się" przekonywał, że opozycja się wspiera, a "przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych nie atakują się nawzajem, choć wcześniej dochodziło do takich sytuacji".
- Partie opozycyjne chcą też stworzyć blok senacki i podpisały umowę o współpracy z samorządowcami oraz umowę dotyczącą kontroli wyborów z Komitetem Obrony Demokracji - wyliczał. W tej chwili specjalny zespół ma pracować nad tymi wszystkimi rozwiązaniami.
- Są te elementy współpracy, a dogadani jesteśmy do tego, że nie atakując się, tylko wspierając w wyborach, będziemy wspólnie rządzili. To duża sprawa, jeżeli cztery różne formacje, różne programowo, są w stanie się dogadać - ocenił wicemarszałek.
Wspólna lista najbardziej opłacalna dla opozycji?
Dodajmy, że wspólna lista wyborcza może być kluczowym czynnikiem decydującej o zwycięstwie. Agencja badawcza Kantar sprawdziła, jak zagłosowaliby Polacy, gdyby wybory parlamentarne odbyły się teraz, i jakie decyzje by podjęli w przypadku różnych wariantów list opozycji.
Niedawny sondaż dla "Gazety Wyborczej" jasno pokazuje, że jeśli ta wystartuje w wyborach na osobnych listach, zapewni Prawu i Sprawiedliwości trzecią kadencję z większością. Badanie jednoznacznie pokazało, że osobne listy zupełnie nie są dla opozycji opłacalne. Z prowizorycznych przeliczeń metodą d'Hondta wynika, że w takim układzie PiS ze swoimi partiami satelickimi zdobyłoby 237 mandatów.
W przypadku opozycji wyglądałoby to następująco: KO – 137, Polska 2050 – 48, Lewica – 38. W sumie: 223 mandaty. Co więcej, progu wyborczego nie przekroczyliby wtedy ludowcy.
Andrzej Machowski, analityk badań sondażowych, w rozmowie z "GW" ocenił, że nawet gdyby PSL znalazł się w Sejmie, startując osobno "opozycja razem może mieć szacunkowo 228-231 mandatów".