Sondaż: Putin grozi Zachodowi bronią atomową. Polacy boją się tego scenariusza
- Rosjanie straszą Zachód możliwością użycia broni atomowej
- Cały czas mają też pod kontrolą elektrownię atomową w Zaporożu
- Okazuje się, że Polacy boją się, że Moskwa może doprowadzić do ataku nuklearnego
Przypomnijmy, że prezydent Rosji oskarża Zachód o szantaż nuklearny. - To nie blef. Ci, którzy usiłują szantażować nas bronią atomową, powinni wiedzieć, że kierunek wiatru może się zmienić na ich niekorzyść - mówił niedawno Władimir Putin, co znów wywołało obawy, że Moskwa użyje broni jądrowej.
Część Polaków boi się, że Rosja użyje broni atomowej
Tego, że tak się stanie, boją się też Polacy. "46,9 procent Polaków obawia się, że Rosja może użyć broni atomowej w wojnie na Ukrainie" - wynika z sondażu IBRiS dla Radia ZET.
Z kolei 29 proc. pytanych tak nie uważa, a 24,1 procent nie ma w tej sprawie zdania. Jak czytamy, ta ostatnia grupa respondentów, pytana, czy obawia się takiego scenariusza, odpowiedziała: "trudno powiedzieć".
W sondażu poruszono też inne kwestie związane z zagrożeniem nuklearnym. "82,1 procent ankietowanych przyznało, że nie wie, gdzie w ich okolicy znajduje się najbliższy schron. 14,2 pytanych przez IBRiS zapewnia, że ma taką wiedzę. 3,7 procent respondentów nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie" - informuje Radio Zet.
Przypomnijmy, że także polski rząd zaczął dystrybuować tabletki jodowe. O tym, że jodek potasu trafia do Polaków, poinformowano 19 września. Dystrybucja rozpoczęła się już w zeszłym tygodniu. Michał Dworczyk w rozmowie z Polsat News wyjaśnił wówczas, że jest to "standardowa procedura" rozmieszczenia tej substancji, którą wysłano z Agencji Rezerw Materiałowych do wszystkich województw.
Do polskich straży pożarnych trafiły tabletki jodowe
– Dystrybucja będzie organizowana przez MSWiA, będzie oparta o strukturę Państwowej Straży Pożarnej na poziomie powiatów. Tak, żeby można było tę substancję błyskawicznie zastosować – wyjaśnił.
Jako powód dystrybucji wskazał wojnę w Ukrainie. Zaznaczył zarazem, że nie chodzi o wzrost zagrożenia radioaktywnego. – Mamy za wschodnią granicą elektrownie atomowe. Część z nich była ostrzeliwana przez wojska Federacji Rosyjskiej, w związku z czym musimy być przygotowani na każdą ewentualność – wyjaśnił.
Zwrócił przy tym uwagę, że obecnie największe zagrożenie płynie z Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze, która znajduje się pod kontrolą Rosjan. Nie do końca wiadomo, jak jest sytuacja w elektrowni. Polityk zaznaczył jednak, że bliżej Polski także są elektrownie jądrowe obok Równego i w Chmielnickim.