"Zbierali kartofle zasadzone dla dzików". O co chodziło Kaczyńskiemu? Są teorie...
- Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, za czasów rządów PO-PSL poziom biedy był bardzo wysoki
- Słowa prezesa PiS o kradzieżach ziemniaków w lesie oburzyły internet. "Jarek, Ty się lecz" - ostro skomentował Roman Giertych
- Zdaniem szczecińskiego myśliwego, prezesowi PiS mogło chodzić o topinambur
Kaczyński oskarża Polaków o kradzież "kartofli dla dzików"
Jarosław Kaczyński podzielił się swoją opinią na temat stanu, w jakim rzekomo znajdowała się Polska w trakcie rządów koalicji PO-PSL. Obyło się bez zaskoczeń. Prezes PiS uważa, że panowała wtedy bieda. Polityk stwierdził, że ludzie byli wtedy tak biedni, że "zbierali po lasach kartofle zasadzone dla dzików przez leśników". – Tak było – dodał.
Słowa wywołały zarazem oburzenie, jak i rozbawienie w mediach. "Jarek, ty się lecz. Opowiadanie, że za Tuska kartofle zasadzone dla dzików, ludzie z głodu wygrzebywali w lesie, to już nie jest nawet oszczerstwo" – skomentował na Twitterze były wicepremier Roman Giertych.
"Te ziemniaki dzikom, to podbierali ci europosłowie wyrzuceni z I klasy niemieckiego pociągu?" - pytała z ironią posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer.
Leśnicy sadzą dla dzików topinambur, ale... nikt nie słyszał o kradzieżach
"Gazeta" Wyborcza" postanowiła ustalić, czy zgodnie z tym, co mówił prezes PiS, ziemniaki faktycznie są sadzone po lasach dla dzików. Jeden ze szczecińskich myśliwych powiedział w rozmowie z dziennikiem, że być może Kaczyńskiemu chodziło o topinambur (Helianthus tuberosus), czyli słonecznik bulwiasty, który pochodzi z Ameryki Południowej.
Czytaj też: Tony węgla dla Polski... są w Niemczech. Porażka rządu PiS w walce o cenny surowiec
Jest to roślina wykorzystywana zarówno w celach spożywczych, pastewnych, jak i ozdobnych. Dziki lubią jego bulwy. Topinambur z tego powodu jest nazywany "świńskim chlebem" i sadzony przez myśliwych oraz leśników.
Jednak potwierdzenia słów Kaczyńskiego i tak nie udało się uzyskać. "Nigdzie nie znaleźliśmy informacji o tym, żeby gdzieś doszło do kradzieży bulw tej rośliny z lasów" - stwierdzono w artykule "GW".
Wizyta Kaczyńskiego w Szczecinie była nerwowa. Szarpanina po okrzyku "Konstytucja"
Jak już pisaliśmy, w niedzielę Jarosław Kaczyński odwiedził Szczecin, co nie obyło się bez incydentów. Stacja TVN24 przekazała informację o dwóch próbach zakłócenia wiecu.
Media relacjonowały, że służby przygotowały się specjalnie, żeby spotkanie przebiegło w sposób spokojny. Kaczyński na swojej wyborczej trasie spotyka się bowiem z protestami Polaków przeciwnych rządom PiS.
Może Cię też zainteresować: Kowalczyk o rządowych kuluarach. Padło pytanie o konflikt Morawiecki - Sasin
Prezes partii rządzącej wyraził zresztą opinię na temat tego, co sądzi o takich spontanicznych akcjach protestacyjnych. – Dyskusja publiczna jest wulgarna. Oberwaliśmy w trasie, dokładnie nasze samochody, jajkami, kamieniem też się zdarzyło – mówił w sobotę w Kołobrzegu.
"Hańba i kłamstwo"
Jak pisała "Gazeta Wyborcza", w niedzielę przy ul. Mickiewicza, czyli tam, gdzie Kaczyński wygłosił przemówienie, zauważalna była wzmożona obecność patroli policyjnych.
Nie oznacza to jednak, że spotkanie przebiegło całkowicie w spokoju. Jak przekazał reporter TVN24, tuż przed wystąpieniem prezesa PiS z sali wyprowadzono mężczyznę, który wykrzykiwał wulgaryzmy oraz skandował "Konstytucja". Kamery uchwyciły moment, jak był wynoszony przez ochronę, jednak ze względu na tłum incydent nie był wyraźnie widoczny.
Nieco później doszło do kolejnej nerwowej sytuacji. Inny mężczyzna również musiał opuścić salę auli, ponieważ krzyczał "hańba i kłamstwo".