Efekt Wertera, czyli tragedia pociąga kolejną. Suicydolożka wyjaśnia, jak nie mówić o samobójstwach

Alicja Skiba
27 listopada 2022, 16:07 • 1 minuta czytania
Mówienie i pisanie na tak wrażliwy i trudny temat, jakim jest samobójstwo, wiąże się z dużym ryzykiem. Nieopatrzne sformułowania mogą wywołać tzw. efekt Wertera, czyli przyczynić się do tego, że osoba zmagająca się z kryzysem psychicznym zdecyduje się na podobny krok. O tym, jak unikać takich sytuacji, powiedziała naTemat Małgorzata Łuba, suicydolożka, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Co mówić i jak pisać, żeby nie dopuścić do efektu Wertera? Fot. Unsplash

Jaki mechanizm psychiczny kryje się za efektem Wertera?

Najważniejsza jest tendencja w nas, gatunku społecznym, do naśladowania innych osób i ich zachowań. I żeby dobrze to zrozumieć, warto sobie zadać pytanie, kiedy jesteśmy skłonni zachować się tak, jak inna osoba.


Na przykład wtedy, kiedy ktoś wydaje się podobny do nas pod jakimś względem – doświadcza podobnych problemów, jest w podobnym wieku, pochodzi z podobnej miejscowości, ma podobną rodzinę itp.

I jeśli podobna do nas osoba podejmuje próbę samobójczą lub popełnia samobójstwo, to zachowanie zaczyna być postrzegane jako możliwe, dostępne, a czasami wręcz uzasadnione i będące rozwiązaniem przeżywanych trudności.

Innym kryterium skłaniającym nas do naśladownictwa jest to, że ktoś nam imponuje swoim życiem, ma coś, co chcielibyśmy mieć. Ten aspekt często pojawia się wśród uczniów w szkołach. Jeśli dojdzie do samobójstwa młodej osoby, która cieszyła się popularnością, miała wielu przyjaciół, świetnie sobie ze wszystkim radziła, to może się przyczynić do zachowań samobójczych wśród innych dzieci i nastolatków.

Podobnie, kiedy w materiale pojawi się ton gloryfikacji człowieka, który odebrał sobie życie, typu: "człowiek wielu pasji, talentów, kariera zapowiadała się na świetlaną", to też może nasilić efekt Wertera. Bo przecież idziemy chętniej w ślad za kimś, kto jest taki, jacy chcielibyśmy być.

Czy jest szansa na odnotowanie, ile samobójstw jest efektem Wertera?

W realiach naszego kraju nie mamy narzędzi, żeby móc to dokładnie zmonitorować. Samobójstwa i próby samobójcze są rejestrowane tylko przez dwie instytucje: Komendę Główną Policji oraz GUS.

Policja robi to jedynie wtedy, gdy interweniuje, a zatem np. gdy jest wezwana na scenę śmierci i wyklucza udział osób trzecich albo w przypadku prób samobójczych, gdy ktoś był agresywny, albo trzeba było go szukać. GUS z kolei robi statystyki na podstawie aktów zgonów i powstają one z około rocznym opóźnieniem, a zatem nie ma szans na śledzenie na bieżąco, czy w danym okresie doszło do większej liczby samobójstw.

Co więcej, każdy z tych rejestrów nie jest w stanie odnotować wszystkich zachowań samobójczych, ponieważ dochodzi do wielu prób, które nie zostaną nigdzie zgłoszone. A efekt Wertera działa najsilniej w okresie kilku dni do około miesiąca po publikacji.

Korzystamy zatem z badań prowadzonych w USA, Wielkiej Brytanii, Francji i staramy się dmuchać na zimne, zachęcając do tworzenia odpowiedzialnych materiałów medialnych nt. zachowań samobójczych. Chcemy zatem, żeby różne osoby tworzące nasze społeczeństwo, jak dziennikarze, podejmowali działania w ramach ich możliwości, by zapobiegać kolejnym tragediom. Czyli np. umieszczali numery, pod które można dzwonić w trakcie kryzysu psychicznego. W ten sposób można wywołać efekt przeciwny do efektu Wertera, czyli efekt Papageno.

Na czym on polega?

Sama jego nazwa, jak w przypadku efektu Wertera, została zaczerpnięta z literatury. Papageno to bohater opery Wolfganga Amadeusza Mozarta "Czarodziejki Flet", który dzięki podpowiedzi rozwiązania problemów rezygnuje z odebrania sobie życia. Efekt Papageno to zamodelowanie konstruktywnych sposobów radzenia sobie z kryzysem suicydalnym. Czyli jest to również rodzaj naśladowania zachowań, ale takich, które są dążeniem do poradzenia sobie z trudnościami.

Możemy go wzbudzać, opisując możliwości poradzenia sobie z życiowymi problemami, informując, jak rozpoznać oznaki kryzysu i udzielić pierwszej pomocy emocjonalnej itp. A kiedy przytaczamy historię osób, które popełniły samobójstwo, warto o tym pamiętać, że opcją minimum jest podanie numerów telefonów zaufania lub wskazanie adresów instytucji pomocowych, szczególnie w przypadku mediów lokalnych.

Czy wzmianki o infoliniach w wymierny sposób pomagają?

Jako społeczeństwo musimy zawalczyć wspólnymi siłami o to, by sięganie po pomoc w obliczu kryzysu psychicznego było postrzegane jako normalny sposób radzenia sobie, a nie dowód słabości, nieudolności lub porażki.

Szereg telefonów zaufania działa i stara się działać na pełnych obrotach. Walczy o to, by mieć dofinansowanie przez wszystkie dni w roku przez całą dobę, ale np. funduszy starcza na zatrudnienie ograniczonej liczby konsultantów i czasami pojawia się konieczność czekania na połączenie. A to trudne i frustrujące dla osoby w kryzysie.

Konieczne jest, żeby takie miejsca powstawały i mogły działać z dużą liczbą godzin dostępności specjalistów, aby pomoc była możliwa jak najszybciej i w stały sposób – nie tylko od projektu do projektu, np. przez pół roku.

Skoro jako dziennikarze możemy mieć wpływ na powstawanie efektu Wertera, to czy powinniśmy w ogóle pisać artykuły na temat samobójstwa?

Tak, jak najbardziej, bo to jest problem społeczny i część życia człowieka. Warto mówić i pisać o tym, bo jeśli będziemy milczeć na temat jakiegoś ważnego aspektu naszej rzeczywistości, to będzie to działało jak zamiatanie problemu pod dywan – kiedy próbujemy niewygodny fragment życia zamieść pod dywan, po pewnym czasie robi się z tego górka, o którą się potykamy i cała historia kończy się zazwyczaj bolesnym upadkiem.

Pisanie o zachowaniach samobójczych jest tak samo ważne, jak pisanie innych trudnych, problematycznych i niewygodnych sprawach, które mogą się stać częścią naszego życia.

Warto jednak mieć na względzie tego, kto ma dostęp do materiału, i że może to być osoba, która niekoniecznie dobrze się czuje, więc należałoby ograniczyć jej możliwość identyfikacji z ofiarą samobójstwa oraz dawać nadzieję. Oczywiście nie chodzi o przekaz "świat jest piękny", bo to będzie sztuczne. Raczej, że są miejsca i osoby, do których można się zgłosić z problemami.

Nie powinno się pozostawiać osób w kryzysie bez podpowiedzi, bez konkretów, ponieważ doświadczenie kryzysu ogranicza możliwość percepcji, poszukiwania i znajdowania rozwiązań.

Jak często jako Biuro do Spraw Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym reagujecie na artykuły, które zostały napisane w potencjalnie niebezpieczny sposób?

Codziennie prowadzimy monitoring mediów wychwytujący różne odmiany słowa "samobójstwo". W następnej kolejności analizujemy materiały pod kątem tego, co jest okej, a co do korekty. Nie chcemy być dla mediów cenzorami, tylko sojusznikami. Ważny dla nas jest wspólny dialog oraz żeby dziennikarze w reakcji ponownie czytali materiał i usuwali to, co jest społecznie szkodliwe i może być zagrażające. Za każdym razem można to zrobić bez umniejszania wartości publikacji. W tygodniu robimy takich interwencji kilkanaście. To relatywnie sporo, jednak oceniając z perspektywy kilkunastu lat mojej pracy zawodowej, zmiany w narracji prasowej na temat śmierci samobójczej są ogromne i cały czas idą ku poprawie.

W takim razie jakie zwroty są absolutnie niedopuszczalne?

Nie powinno się używać takich sformułowań, jak "zabił się, bo" i potem wskazywać powód, że np. w szkole się nie wiodło, albo mąż się znęcał. Takie sformułowanie upraszczają złożony mechanizm zachowań samobójczych, a jednocześnie mogą przyczyniać się do naśladownictwa.

Należy również unikać pokusy, by za wszelką cenę zrobić "mocny" materiał, który zawiera nagranie przedstawiające samobójstwo albo próbę samobójczą, zdjęcia z miejsca wypadku, detale pokazujące, jak doszło do zdarzenia. Niestety to jest gotowy instruktaż dla innych, jak, gdzie, kiedy odebrać sobie życie. Ponadto takie filmiki mają moc urazogenną. To, co obejrzymy, możemy potem przeżywać, jakbyśmy autentycznie znaleźli się w stresującej sytuacji. Potencjalnie możemy przeżyć traumę, a trauma to poturbowanie psychiczne, które z kolei może skutkować tendencją do zachowań samobójczych i skutkiem mogą być również próba lub śmierć samobójcza.

Czasami też atrakcyjne może wydawać się zamieszczenie listu samobójczego, a to zwiększa ryzyko, że czytelnik w kryzysie psychicznym utożsami się z problemami, z którymi mierzył się jego autor. Istotne też są określenia, jak np. "epidemia samobójstw". W nomenklaturze suicydalnej posługujemy się wyrażeniem "zarażanie się" samobójstwami, ale przeciętnemu Kowalskiemu takie określenie kojarzy się np. z covidem i może doprowadzić do myślenia, że skoro to jest zaraźliwe, to należy odsuwać się od rodzin, w których była ofiara samobójstwa i zamiast wesprzeć tych ludzi, poddać ich ostracyzmowi. Należy pamiętać, że słowa mają moc i jeśli ktoś dodaje epitety "straszne", "demoniczne", to może wywołać przerażenie i szok czytelników, który wcale nie będzie służył pomaganiu.

W artykułach często można się spotkać z określeniem "samobójstwo rozszerzone", a przeważnie dotyczą one historii, w których np. mąż zabił żonę, a następnie sam odebrał sobie życie. Czy można w takim kontekście używać takiego wyrażenia? W takiej sytuacji bardziej oddającym rzeczywistość sformułowaniem jest zabójstwo zakończone samobójstwem, ponieważ mówimy o dwóch działaniach jednej osoby, która najpierw kogoś zabiła, a potem odebrało sobie życie.  Tymczasem określenie samobójstwo rozszerzone może sugerować, że dwie lub kilka osób zawarto tzw. pakt samobójczy i jednocześnie odebrało sobie życie.  

Jak pisać o znanych osobach, które popełniły samobójstwo? W końcu tutaj aspektem naśladownictwa jest to, że budzą nasz podziw i chcemy o nich wiedzieć jak najwięcej, poznać wszystkie detale.

Idealny artykuł byłby napisany ze sformułowaniem, że taka osoba nie żyje lub co najwyżej odebrała sobie życie, bez opisywania metody. Jednak zdaję sobie sprawę, że czytelnik chce wiedzieć, sama zresztą jestem czytelniczką plotek, więc pojawia się niecierpliwe "czemu nie napisali jak". Powinna jednak zwyciężyć odpowiedzialność społeczna przy tworzeniu takiego tekstu, ponieważ bez podawania takiej informacji można uniknąć ryzyka, że się podsuwa komuś śmiercionośny sposób.

Przy opisywaniu takich zdarzeń często dodaje się zdania, które dostarczają informacji, co doprowadziło do śmierci samobójczej, jak to, że ktoś się zmagał z uzależnieniami, albo miał za sobą rozwód, miał długi. Czytelnicy i tak już o tych problemach wiedzą, bo to jest brane pod lupę u osób będących na świeczniku. Warto powstrzymać się z wyjaśnieniami albo chociaż napisać coś w rodzaju "mierzył się z różnymi problemami, więc niezwykle ważne jest, żebyśmy sami, mając trudności, szukali wsparcia".

Zdarza się, że w artykułach o samobójstwach idoli pojawiają się zrobione przez paparazzich zdjęcia budynków, mostów, a nawet miejsc zdarzenia. Nie wolno czegoś takiego robić, ponieważ to też jest podpowiadanie. Generalnie w tworzeniu materiałów o samobójstwie powinno się kierować zasadą "mniej znaczy lepiej".

Zamiast stygmatyzujących słów "desperat", "samobójca", można użyć określenia ofiara samobójstwa, ponieważ to oddaje tragizm tej całej sytuacji – ktoś stał się ofiarą pewnego mechanizmu, który sprawił, że instynkt śmierci był silniejszy niż instynkt życia.

Zmagasz się z problemami psychicznymi i myślami suicydalnymi? Doświadczasz przemocy w rodzinie? Jesteś jej świadkiem? Znasz ofiarę przemocy domowej? Tu uzyskasz pomoc:

Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej (w tym osób myślących o samobójstwie) 

ul. 6-go Sierpnia 1/5 02-843 Warszawa (Ursynów-Pyry)   

działa 24 godziny przez 7 dni w tygodniu             

kom.: 514 202 619

tel./fax: 22 855 44 32

sekretariat@woik.waw.pl

Warszawski Ośrodek Interwencji Kryzysowej (WOIK) (otwarcie w nowym oknie)

Kryzysowy Telefon Zaufania - wsparcie psychologiczne

czynny codziennie od 14.00 do 22.00

116 123 

Kryzysowy Telefon Zaufania 116 123 powstał z myślą o osobach, które z różnych powodów nie mają możliwości bezpośredniego kontaktu z psychologiem.

Instytut Psychologii Zdrowia (otwarcie w nowym oknie)

Centrum Praw Kobiet

Telefon zaufania

22 62 13 537 (czwartki od 10.00 do 16.00 dyżur prawny)    Całodobowy telefon interwencyjny dla kobiet ofiar przemocy   600 070 717

Strona internetowa Centrum Praw Kobiet (otwarcie w nowym oknie)  

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego

Od 2009 roku są prowadzone bezpłatne porady prawne i psychologiczne w ramach Poradni Telefonicznej i Poradni Mailowej dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem (22-668-70-00). Poradnia działa 7 dni w tygodniu w godzinach 12:00 – 18:00. 

Strona internetowa Niebieska Linia (otwarcie w nowym oknie)   

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie

Niebieska Linia

Od 1.1.2017 r. zmienił się ogólnopolski numer dla ofiar przemocy w rodzinie

800 120 002

Infolinia czynna całodobowo.

Strona internetowa Niebieska Linia (otwarcie w nowym oknie)