Erling Haaland jest z innej planety, znów zachwycił w LM. Borussia pokazała moc
- Erling Haaland znów zaimponował w Lidze Mistrzów, trafił dwa razy
- Wygrały pewnie także Borussia Dortmund oraz Chelsea Londyn
- The Blues mają na koncie pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie
Przewodzący w tabeli grupy G Manchester City podejmował na Etihad Stadium duńskie FC Kopenhaga i w zasadzie przed meczem nie zastanawiano się, kto zwycięży, ale jak wysoko mistrzowie Anglii odprawią Duńczyków. I jak szybko na listę strzelców wpisze się kosmita Erling Haaland, który prezentuje się w nowym klubie niczym postać z gier komputerowych. Norweg trafił już w 7. minucie, a po 32. miał na koncie dwa trafienia i było po meczu.
Jeszcze przed przerwą cios rywalom zadał... Dawit Choczolawa, który zapisał na swoim koncie bramkę samobójczą, a po zmianie stron zaimponował Riyad Mahrez, który najpierw wykorzystał rzut karny w 55. minucie, a potem asystował przy bramce Juliana Alvareza. Pięć razy piłkarze MC trafali do siatki Kamila Grabary. I w ten sposób ekipa Josepa Guardioli trzeci raz triumfowała w tegorocznej LM i w zasadzie awans do 1/8 finału będzie dla niej kwestią formalności.
A polski bramkarz zasłynął także po meczu, bo piłkarze Man City cytowali jego słowa. Konkretnie przekazał je mediom Jack Grealish. - Bramkarz Kopenhagi podszedł do mnie w pewnym momencie i powiedział jedno o Erlingu: ten gość jest niesamowity, on nie jest człowiekiem - mówił pomocnik mistrzów Anglii. Nie sposób się nie zgodzić z naszym bramkarzem, wszak w LM strzelił już 28 bramek. A ma raptem 22 lata...
Manchester City - FC Kopenhaga 5:0 (3:0) Bramki: Erling Haaland (7, 32), Dawit Choczolawa (39-samobójcza), Riyad Mahrez (55-karny), Julian Alvarez (76)
Efektownie wygrali też piłkarze poprzedniej drużyny Erlinga Haalanda, czyli Borussii Dortmund, którzy walczyli z Sevillą na jej Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. BVB już do przerwy deklasowała Hiszpanów 3:0, a gole zdobywali Raphael Guerreiro, Jude Bellingham i młokos Karim Adeyemi. Po przerwie miejscowi próbowali zaatakować, ale niewiele z tego wynikło.
Gola zdobył co prawda Youssef En Nesyri - który dał nadzieję swojej ekipie w 51. minucie - jednak BVB odpowiedziała trafieniem Juliana Brandta i kontrolowała przebieg meczu do samego końca. Borussia ma bezpieczną przewagę nad rywalami w grupie i już za tydzień może świętować na swoim terenie awans do drugiej fazy rozgrywek, co nie udało się drużynie przed rokiem.
Sevilla FC - Borussia Dortmund 1:4 (0:3) Bramki: Youssef En Nesyri (51) - Raphael Guerreiro (6), Jude Bellingham (41), Karim Adeyemi (43), Julian Brandt (75)
Kapitalnie zapowiadał się w środę pojedynek na Stamford Bridge, gdzie Chelsea Londyn gościła AC Milan. Mistrzowie Włoch mieli nadzieję na punkty w Anglii, które przybliżyłyby zespół do awansu, ale The Blues przebudzili się w najbardziej dla nich pożądanym momencie i efektownie zapracowali na pierwszy triumf w fazie grupowej LM. W najlepszym momencie.
Już w 24. minucie Wesley Fofana dał prowadzenie Anglikom, a po przerwie pokazał się fanom Pierre-Emerick Aubameyang, którego właśnie po to ściągnięto do Chelsea z Barcelony. Wynik zamknął Reece James, a dokonał tego finiszując kapitalną akcję całej drużyny. I tak oto Rossoneri przegrali pierwszy raz w grupie E, a The Blues mają pierwszy triumf. W tej samej grupie Dinamo Zagrzeb przegrało w Salzburgu 0:1 po bramce Noaha Okafora.
Chelsea Londyn - AC Milan 3:0 (10) Bramki: Wesley Fofana (24), Pierre-Emerick Aubameyang (56), Reece James (61)