"Kieszonkowy ajatollah". Tusk wymyślił nowe przezwisko dla swojego przeciwnika

Diana Wawrzusiszyn
09 października 2022, 19:55 • 1 minuta czytania
Donald Tusk odebrał w niedzielę nagrodę na Kongresie Kobiet. Podczas swojego przemówienia dużo uwagi poświęcił jednak pewnemu dobrze znanemu mężczyźnie. Lider KO mocno wbił szpilę Jarosławowi Kaczyńskiemu i nazwał go "kieszonkowym ajatollahem z Nowogrodzkiej".
Donald Tusk nazwał Jarosława Kaczyńskiego "kieszonkowym ajatollahem". Fot. Piotr Molecki/East News

Donald Tusk doceniony przez Kongres Kobiet

XIV Kongres Kobiet odbył się pod hasłem "Moc jest w nas. Kobiety na rzecz pokoju, równości, klimatu i demokracji". Podczas wydarzenia specjalną nagrodę otrzymał Donald Tusk.

Z tej okazji wygłosił on mocne przemówienie, nawiązujące do sytuacji kobiet w Polsce. Lider KO zaznaczył, że to bardzo smutne, iż w Polsce muszą wciąż odbywać się kongresy, na których trzeba domagać się fundamentalnych praw kobiet.

– To ja powinienem wam przyznać jakąś symboliczną nagrodę za walkę na rzecz fundamentalnych praw – mówił Tusk. Polityk zwrócił się z apelem do mężczyzn. – To jest naprawdę coś smutnego i nas zawstydzającego, że w Polsce muszą wciąż odbywać się kongresy kobiety, które muszą domagać się realizacji fundamentalnych praw – przyznał.

– To nie do pomyślenia jest, że moje wnuczki będą musiały dorastać w kraju, w którym będą musiały walczyć o swoje prawa – kontynuował. Donald Tusk podkreślił też, że prawa kobiet są mu wyjątkowe bliskie i jako polityk będzie o nie walczył.

Tusk o Kaczyńskim: Kieszonkowy ajatollah z Nowogrodzkiej

Mówiąc o sytuacji kobiet w Polsce, Donald Tusk nie mógł nie nawiązać do Jarosława Kaczyńskiego i polityki jego partii. Były szef Rady Europejskiej powiedział, że bardzo ubolewa z powodu istnienia systemów i polityków, którzy "z dyskryminacji i pogardy wobec odmienności oraz przedmiotowego traktowania kobiet uczyniły istotę swojej władzy".

Najpierw wymienił on Władimira Putina, później wspomniał też o ajatollahach i talibach, aż w pewnym momencie uderzył w prezesa PiS, nazywając go "kieszonkowym ajatollahem z Nowogrodzkiej". – Oni dokładnie o tym samym mówią, skala cierpień i zagrożeń jest inna – stwierdził Tusk.

"To jest największe kłamstwo ostatnich lat..."

Podczas swojego wystąpienia Donald Tusk jeszcze raz nawiązał do polityki obozu rządzącego. W trakcie spotkania z sali padło pytanie od Janiny Ochojskiej, która poprosiła, aby lider PO odniósł się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

– Chciałabym, aby pan pozdrowił i podziękował tym dziewczynom, które z 40-kilkogramowymi plecakami chodzą do lasu, aby ratować życie ludzi, których ten kraj i ten rząd skazuje na śmierć, nie pozwalając pomagać i sprawiając, że pomaganie w oczach niektórych staje się nielegalne – mówiła Ochojska.

Tusk nie pozostawił tej prośby bez odpowiedzi. – Chcę powiedzieć dobitnie i bardzo szczerze, jednym z największych łajdactw, jakie w Polsce się zdarzyły, była ta przemyślana operacja, która miała postawić znak równości między skutecznym egzekwowaniem prawa a bezlitosnym traktowaniu tych ludzi. (...) To jest największe kłamstwo ostatnich lat, że państwo, by pilnować swojej granicy, musi być okrutne i bezwzględne – stwierdził.