Polacy znowu rzucili się na jodek potasu. Eksperci apelują, a oni i tak wykupują zapasy

Agnieszka Miastowska
11 października 2022, 15:03 • 1 minuta czytania
Nie pomagają ostrzeżenia lekarzy, zgodnie z którymi przyjmowanie jodku potasu na własną rękę jest nie tylko nieskuteczne, ale może być nawet szkodliwe. Ludzie w aptekach wciąż o niego pytają, chcą kupować na zapas, bo obawiają się, że nie otrzymają substancji na czas, gdyby wybuchła Zaporowska Elektrownia Atomową lub doszło do ataku bronią jądrową.
Polacy znowu rzucili się na jodek potasu. Eksperci ostrzegają przed paniką Fot. EastNews/Lukasz Gdak

Polacy wykupują jodek potasu

Polacy spanikowali po ostatnim oświadczeniu MSWiA i zaczęli wykupować z aptek jodek potasu. W informacji resort przekazał, że substancja ta powinna być podawana kilka lub kilkanaście godzin przed dotarciem skażonego powietrza.

Dodano, że w ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu.

Co więcej, ich dostawy zaplanowano także do szkół, w niektórych z nich rodzice otrzymali deklaracje, których wypełnienie zagwarantuje podanie ich dzieciom lekarstwa w razie potrzeby. Tylko do Małopolski w ubiegłym tygodniu trafiło ponad 5,3 mln tabletek z jodkiem potasu.

MSWiA podjęło decyzje o ich dystrybucji do samorządów. Powodem było właśnie ryzyko uszkodzenia elektrowni w związku z działaniami zbrojnymi Rosji na terenie Zaporoża. Polacy obawiają się jednak także skutków ewentualnego ataku bronią nuklearną na sąsiednią Ukrainę.

Jak przekonuje MSWiA, wszystko dzieje się jednak w ramach standardowej procedury, przewidzianej w przepisach prawa i stosowanej na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego. Jednocześnie resort zapewnia, że obecnie takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki.

To jednak wystarczyło, żeby Polacy rzucili się do aptek i wykupili całe zapasy tej substancji. Odkąd wybuchła wojna w Ukrainie w wielu miejscach próżno szukać na aptecznych półkach płynu Lugola.

Teraz zaczęło brakować także jodku potasu, który z aptek znika w ekspresowym tempie, by równie szybko pojawić się na przykład na OLX. Ludzie nazywają go "lekiem na promieniowanie" i dopisują całą listę dolegliwości, na które rzekomo ma pomóc.

Panika wybuchła także na Twitterze i Facebooku, szczególnie gdy okazało się, że nie przewidziano dawki jodku potasu dla osób powyżej 60. roku życia, co oficjalnie ogłoszono na łamach broszury informacyjnej.

Komentujący uważają, że starsze osoby będą starać się o zdobycie recepty na jodek potasu i pojawiają się kłótnie na temat tego, komu "lekarstwo na promieniowanie" się należy.

"Polacy wykupują jodek potasu z aptek na masową skalę. Szpitale przestrzegają przed stosowaniem prewencyjnym. Gdzie rząd i minister zdrowia? Czyżby jodkiem potasu zaczęli handlować?" - pytają internauci i nie mylą się.

Za to lekarze przestrzegają przed profilaktycznym stosowaniem jodku potasu. Jak przekonują specjaliści, przyjmowanie preparatów z jodem, w dawkach blokujących jodochwytność tarczycy, tj. w ilościach miligramowych, nie jest rekomendowane.

Może ono wywołać niekorzystne skutki zdrowotne dla organizmu takie, jak: ryzyko wystąpienia objawów chorób autoimmunologicznych tarczycy - w przypadku jeśli będą to objawy nadczynności, może zwiększać to ryzyko nasilenia objawów niewydolności krążenia. - Niedobory jodu w organizmie mogą być groźne dla zdrowia i prowadzić do różnych schorzeń. Szczególnie niebezpieczne są w okresie rozwoju płodu i wczesnego dzieciństwa. Niedobór może też niekorzystnie wpłynąć na procesy metaboliczne, pracę mięśni, rozwój układu nerwowego i mózgu. Jednak nadmiar tego związku również może poważnie zaszkodzić zdrowiu - mówiła w rozmowie z naTemat.pl mgr farm. Olga Sierpniowska.

Ekspertka podała też całą listę skutków ubocznych po przyjmowaniu jodku potasu.

Warszawa zaopatrzy mieszkańców w jodek potasu

Jak już informowaliśmy w naTemat.pl pod koniec września decyzje o dystrybucji tabletek z jodkiem potasu podjęła Warszawa. W stolicy będzie się to odbywać nie przez straż pożarną, a przez specjalne punkty dzielnicowe. W tym celu administracja Rafała Trzaskowskiego ściśle koordynuje działania z burmistrzami poszczególnych dzielnic. To oni muszą wywiązać się z obowiązku wyznaczenia specjalnego urzędnika, który będzie odpowiadać za przeprowadzenie akcji w przypadku wystąpienia zagrożenia. Przypomnijmy jednak, że jodku potasu nie można brać bez potrzeby. Jodek potasu podawany jest wyłącznie po to, żeby zablokować tarczycę przed pierwiastkiem radioaktywnym, który mógłby być przez nią wchłaniany, a jest rakotwórczy. Chodzi o skażenie radioaktywnym jodem. Warto więc pamiętać, że w razie użycia broni jądrowej, dystrybucja jodku potasu na terenie skażonym radioaktywnie nie miałaby raczej sensu. W broni atomowej używane są bowiem inne niż jod radioaktywne pierwiastki takie jak np. wodór, pluton i uran.