"Dwa razy zdobyliśmy 235 proc. głosów". Matematyczna pomyłka Kaczyńskiego w Sieradzu
- Jarosław Kaczyński był pytany w Sieradzu o możliwość stworzenia koalicji wyborczej z jakimś innym ugrupowaniem
- Prezes PiS podkreślił, że liczy na samodzielną wygraną
- Jak dodał, już wcześniej partia osiągnęła "235 proc. głosów"
Czy PiS planuje koalicję wyborczą?
W niedzielę Jarosław Kaczyński gościł w Sieradzu, gdzie musiał zmierzyć się z licznymi "pytaniami" od publiczności. Jedno z nich dotyczyło przyszłych wyborów parlamentarnych. Brzmiało ono dokładnie: "Czy pan prezes przewiduje po wyborach 2023 roku koalicję z innym ugrupowaniem politycznym?".
– O nas się zawsze mówi, że nie mamy zdolności koalicyjnej. Cała opozycja mówi w tej chwili, że jesteśmy przestępcami w gruncie rzeczy, więc nieprawdopodobne by było, żeby tak uczciwi ludzie jak na przykład Tusk, chcieli zawierać takie koalicje. Otóż my chcemy po prostu wygrać – odpowiedział prezes PiS.
– Dwa razy żeśmy zdobyli po te 235 proc. głosów, co prawda raz mając tylko 37 proc. poparcia, za drugim razem 43,5 proc. Osiągnęliśmy postęp, ale ilość głosów jest taka sama, po prostu inaczej się ułożyły te sytuacje wyborcze – powiedział Jarosław Kaczyński. Zapewne "235 proc." pomyliło mu się z liczbą mandatów w Sejmie.
– Mniej głosów okazało się głosami pustymi, czyli mniej zagłosowało na te formacje, które nie weszły do parlamentu. Do tego czasami jest kwestia braku szczęścia, bo bywa, że o tym, kto zostanie posłem, decyduje kwestia pięciu głosów – zakończył swój wywód polityk.
Inne wpadki prezesa PiS
Podczas tego samego dnia prezes PiS zaliczył także inną wpadkę. Porównując Okęcie do lotniska Heathrow, błędnie wymówił jego nazwę. Polityk stwierdził, że chodzi o port lotniczy "Haroł". Nie była to też pierwsza wpadka szefa PiS dotycząca matematyki. Podczas swojego wystąpienia w Białymstoku miał problem z przeliczeniem euro na złotówki.
Przyznał, że w Polsce obecnie brakuje lekarzy, ponieważ kilkadziesiąt tysięcy z nich wyjechało na Zachód. – Ale będą wracać, bo już dzisiaj nie przyjmują propozycji w Niemczech, bo tam się mniej płaci niż tu – stwierdził wówczas lider Zjednoczonej Prawicy.
– Nawet jeśli przyjąć tę – niemającą nic wspólnego z rzeczywistą wartością – ten sposób przeliczania euro na złotówki. Przecież euro w Niemczech nie jest warte więcej niż trzy złote, nawet jest mniej warte, a nie 4,50 czy prawie pięć – stwierdził prezes PiS.
Komentarz w sprawie wypowiedzi prezesa o euro zamieścił m.in. ekonomista i były premier Marek Belka. "No teraz to mi Jarosław Kaczyński zaimponował. Żebym dobrze zrozumiał… u nas euro za 4,70 PLN, a u Niemców tylko za 3,00 PLN?" – dopytywał. "I dlatego oni mają gorzej niż my? Już lepiej, jak się prezes geografią zajmował" – skwitował prof. Belka, nawiązując do poprzednich wpadek prezesa z tej dziedziny.