Tusk wymownie reaguje na ustalenia "Newsweeka" ws. afery taśmowej i Rosjan

Rafał Badowski
17 października 2022, 15:37 • 1 minuta czytania
Donald Tusk zapowiedział w poniedziałek po tekście "Newsweeka", że odniesie się do nowych ustaleń ws. tzw. afery taśmowej. Jak wyraził się lider Platformy Obywatelskiej, to "pisowska afera", a "scenariusz pisany był dla Kaczyńskiego obcym alfabetem".
Donald Tusk odniesie się do kwestii nagrań z tzw. afery taśmowej. Fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter

Jak napisał dziennikarz "Newsweeka" Grzegorz Rzeczkowski, taśmy z nagranymi rozmowami w 2014 roku miały zostać przekazane Rosjanom. Według dziennikarza tygodnika, nie ma dowodów na to, że prokuratura wyodrębniła ten wątek do osobnego postępowania.

"Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem" – napisał na Twitterze Donald Tusk.

Według ustaleń śledztwa "Newsweeka" nagrania z afery podsłuchowej, zanim na stałe wpłynęły na polską politykę, miały zostać sprzedane Rosjanom.

Marcin W. w swoich zeznaniach z 2021 r. stwierdził, że to nie Rosjanie zlecali podsłuchy. Miał opowiedzieć on prokuratorowi o wspólnej wizycie w Kemerowie w Rosji w maju 2014 roku. Wtedy Falenta na godzinę zniknął z Rosjanami, a po powrocie miał stwierdzić, że "sprzedał wszystko".

Jak podaje "Newsweek", Marcin W. zaczął zeznania od przytaczania treści gróźb, które kierowali do niego Rosjanie. Były wspólnik Falenty obawiał się o życie własne i swoich dzieci. Rosjanie mieli żądać, by przestał obciążać biznesmena, bo potrzebują go na wolności, by "ich spłacił".

A przed wyjazdem do Rosji w maju 2014 roku Marcin W., który w sprawie miał status małego świadka koronnego, miał dzwonić do Rosjan i pytać, czy są zainteresowani nagraniami kompromitującymi polskich polityków. Potwierdzili, że są.

Falenta i W. spotkali się wówczas z Igorem Prokudinem, głównym udziałowcem KTK, która odpowiadała za handel węglem Rosji z Polską. Prokudin był zaufanym człowiekiem gubernatora Kemerowa, Amana Tułajewa, polityka bliskiego Kremlowi. Miesiąc później "Wprost" i "Do Rzeczy" zaczęły publikować stenogramy rozmów nagranych w warszawskich restauracjach.

Ustalenia "Newsweeka" mogą wskazywać, że ten wątek nie jest szczegółowo badany przez prokuraturę. Gazeta.pl zwróciła się w poniedziałek rano z prośbą o komentarz do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Do tej pory portal nie otrzymał odpowiedzi.

Tusk w 2014 roku: Przykra sprawa. Nie lekceważę jej

Co ciekawe, taka wypowiedź Donalda Tuska to zacytowanie samego siebie z 2014 roku w tej samej sprawie. Rzeczkowski ujawnił, czego dotyczyły zeznania Marcina W., wspólnika Marka Falenty.

Donald Tusk wówczas odniósł się do publikacji tygodnika "Wprost", który ujawnił nagrania rozmowy Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem. I wówczas Tusk opublikował bardzo podobnego w treści tweeta.