"Dużo ludzi mnie pyta: Co tam się u was dzieje?". To tu ksiądz zbeształ wiernych: Opamiętajcie się!

Katarzyna Zuchowicz
19 października 2022, 05:58 • 1 minuta czytania
Mieszkańcy Kamienia Krajeńskiego są autentycznie zdziwieni tym, że sprawa nabrała takiego rozgłosu. O ich proboszczu huczy internet, napisały chyba wszystkie portale. Część mieszkańców bardziej jest tym zaskoczona niż ostrą reakcją księdza na to, że wierni nie chodzą do kościoła. – Mnie jego słowa nie dziwią – słyszę w mieście. Ale i tu hasło "Opamiętajcie się" rozeszło się lotem błyskawicy. A mieszkańcy, jak wszędzie, są podzieleni.
W Kamieniu Krajeńskim ksiądz proboszcz podsumował liczenie wiernych w parafii. Fot. screen/Fot. Youtube @KANAŁ10

– Nie sposób było o tym nie słyszeć. Już każdy się z tego śmieje. Ostatnio, jak byłam w markecie, ekspedientka krzyknęła do kogoś, kto nie mógł znaleźć jakiegoś produktu: "No ludzie, opamiętajcie się!" Wszyscy w sklepie w śmiech. Wiadomo było, o co chodzi. To, co powiedział proboszcz, krąży w sieci, ale rozeszło się też po mieście – opowiada nam mieszkanka Kamienia Krajeńskiego.


Żarty żartami, choć to też coś obrazuje, ale przecież nie o to chodzi. – Nie krzyczy się na swoich wiernych, a na pewno nie na swoich wiernych, którzy siedzą w ławkach i przyszli na mszę. Do nich nie powinno się krzyczeć: Opamiętajcie się! – dodaje.

Inny z mieszkańców: – A ja nie widzę tu żadnej sensacji w tym, że ksiądz jest niezadowolony, że parafianie nie chcą chodzić do kościoła. Ja go rozumiem. Dlaczego miałby być zadowolony? To w końcu jakiś obraz jego starań i pracy. Niektórzy może poczuli się urażeni, ale najczęściej ci, którzy do kościoła rzeczywiście nie chodzą. A ci, którzy chodzą, zwykle dostają za nich. Taka jest rzeczywistość. I taki jest obraz całego stanu duchowego naszego społeczeństwa. W całym kraju tak jest, w naszym mieście nie ma nic wyjątkowego.

Uważa też, że nie ma co tego roztrząsać i rozdzierać szat nad wypowiedzią proboszcza. Ale mleko się już rozlało. O Kamieniu Krajeńskim przecież już zrobiło się głośno.

Co powiedział proboszcz z Kamienia

Miasto znajduje się w województwie kujawsko-pomorskim, ok. 12 minut drogi samochodem od Sępólna Krajeńskiego. Liczy ok. 2,5 tys. mieszkańców i jest jednym z najstarszych w całym regionie – pierwsze wzmianki o nim pochodzą z XII wieku. W Wikipedii piszą o nim "miasto duchowne".

"Kościół para­fial­ny jest bez wąt­pie­nia naj­waż­niej­szym zabyt­kiem Kamie­nia. Wybu­do­wa­ny w latach 1720–23 obec­ny kościół, masyw­ny, baro­ko­wy zbu­do­wa­ny na zrę­bie murów kościo­ła rene­san­so­we­go z 1581 roku" – czytamy na stronie parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kamieniu Krajeńskim, której proboszcz swoim ostatnim wystąpieniem rozsławił miasto na całą Polskę.

Jeśli ktoś nie słyszał, rzecz dotyczyła spisu wiernych, który odbywał się 9 października we wszystkich parafiach w kraju. Tutejsza parafia liczy 3650 wiernych, ale okazało się, że na wszystkich mszach było tylko 1025 osób (28 proc.). Komunię świętą przez całą niedzielę przyjęły zaś tylko 483 osoby (24 proc.)

Gdy proboszcz podawał te wyniki, musiały mu puścić nerwy. Na końcu wyraźnie podniósł głos:

Jest to wynik nawet poniżej średniej krajowej. Oto obraz życia religijnego naszej parafii. Po prostu wstyd mi i brak jakichkolwiek słów, bo dane te zostały wysłane do Kurii Diecezjalnej w Pelplinie, a stamtąd do Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w Warszawie. Jak jeden ze zmarłych kapłanów powiedział: Ludzie, opamiętajcie się!ks. Eugeniusz Peplińskiparafia śś. Ap. Piotra i Pawła w Kamieniu Krajeńskim

Reakcje? W Kościele raczej nie widzą nic niezwykłego. – Sytuacja po pandemii, delikatnie mówiąc, nie jest kolorowa i pewien marazm społeczny w każdej dziedzinie jest widoczny. Także w praktykach religijnych. Duszpasterz każdej parafii dzieli się dobrymi i niepokojącymi wiadomościami ze swoimi parafianami. Ogłoszenia parafialne są tą praktycznie jedyną przestrzenią podczas liturgii, gdzie ma on możliwość mówić do parafian – reaguje ks. prałat dr Ireneusz Smagliński, rzecznik biskupa pelplińskiego.

– Czyni to, bo widzi w nich tych, którzy są zainteresowani życiem Kościoła i mogą podzielić z nim troskę o życie religijne parafian. Jest to więc w pełni uzasadnione – zaznacza.

Oburzenie w internecie

Na portalach można jednak przeczytać, że ksiądz się wściekł i nie wytrzymał. A na lokalnym facebookowym profilu Sępólno Krajeńskie Nasze Miasto ludzie piszą: "A może proboszcz uderzy się w pierś i zastanowi się, dlaczego tak mało ludzi? Pewno nie ma sobie nic do zarzucenia", "Jaki pasterz takie owce", "Sami do tego doprowadzili" itp.

– Bardzo dużo osób z innych województw pisze do mnie z pytaniem: "Co tam się u was dzieje?" Wszędzie w internecie widziałem same negatywne komentarze – i na portalach ogólnopolskich, i na naszych regionalnych. A w rozmowach są mniej więcej takie same komentarze jak w internecie. Że w innych parafiach tak nie mówią, że co się stało z naszym proboszczem, że on tak nawołuje, że krzyczy na ludzi z ambony – mówi Sebastian Skaja, radny i nauczyciel z Kamienia.

Jego słowa proboszcza jednak nie zaskoczyły. – Mnie to nie dziwi. Wiem, że niektórzy mieszkańcy Kamienia czasem uczestniczą w nabożeństwach w innych parafiach, bo mają niechęć do określonych osób – mówi.

Ks. Pepliński o Strajku Kobiet

Eugeniusz Pepliński jest tu proboszczem od 2015 roku i dał się już poznać z ostrych wypowiedzi.

– Forma jego wypowiedzi być może jest przez niektórych nieakceptowalna, może jest to dla nich problem. Jeśli forma komunikacji im nie odpowiada, to pewnie nie chcą chodzić na jego msze. To odczucie bardzo indywidualne. Dla mnie to nie jest problem, bo do kościoła nie chodzę dlatego, że tam jest ksiądz taki czy inny – zastrzega jeden z mieszkańców.

Inny dodaje, że to bardzo solidny i pracowity ksiądz.

Ale co mówił proboszcz? Na przykład w 2020 roku z ambony krytykował Strajk Kobiet, mówiąc o diabłach w ludzkiej skórze. Cytujemy za lokalnym portalem:

Dziś w naszych świątyniach, na ulicach, w ojczyźnie nazywanej ostoją chrześcijaństwa, popatrzcie, co się dzieje: chcą manipulanci, lewacy, diabły w ludzkiej skórze wyrzucić dążenie każdego człowieka do świętości, szczęścia, wprowadzić przykazania diabła. Niepokojem napawają również wulgarny język, którym posługuje się część protestujących, przypadki niszczenia mienia społecznego, dewastacji kościołów, profanacji miejsc świętych, uniemożliwianie przeprowadzenia mszy i nabożeństw.ks. Eugeniusz Paplińskiproboszcz, 2020 rok

W tym samym kazaniu skrytykował dyrekcję miejscowej szkoły, która udzieliła reprymendy księdzu-katechecie za to, że jednoznacznie poruszył na lekcji temat aborcji.

– Ponoć pod naciskiem rodziców, dzieci z klasy ósmej postawiły księdzu katechecie zarzut, że Kościół nie ma żadnego monopolu na prawdę. To ja pytam, kto jak nie Kościół powinien głosić prawdę i tylko prawdę? - pytał proboszcz.

– Jest kontrowersyjną osobą. Jak startowałem na burmistrza, to cztery razy na nabożeństwach mówił pod moim adresem: "Jak mogliście głosować na tę osobę. Kto jest waszym Bogiem? Ten, na którego oddaliście tyle i tyle procent, czy Jezus Chrystus?" Mówił, że prawdziwi chrześcijanie nie mogą głosować na kogoś, kto jest niewierzący – mówi Sebastian Skaja.

Proboszcz nie wymienił jego nazwiska, ale, jak słyszymy, podał wynik procentowy.

– Potem dzwonili do mnie znajomi, że jestem gwiazdą wypowiedzi w kościele. Później spotkaliśmy się w sądzie. Ja się trochę zdenerwowałem, napisałem na Facebooku, że działam na rzecz ludzi i zwierząt, że niech on się zastanowi, co robi dla ludzi. Ktoś to skopiował, trafiło to do gazety. Doszło do kuratorium, że oczerniam księdza. Podałem gazetę do sądu i ksiądz był świadkiem obrony. Były zapytania o to, czy mówił tak o mnie w kościele, powiedział, że nie. Ale wszyscy inni potwierdzili, że takie teksty były – twierdzi radny.

Dziś, jak mówi, żal mu księdza. Choć miał z nim na pieńku i od kilkunastu lat nie jest członkiem Kościoła, nic do niego nie ma. – Ogólnie żal mi go, bo ta wypowiedź nie była jakaś taka straszna, a już na pewno nie taka, jakiej by się ludzie nie spodziewali – mówi.

Uważa też, że jeśli ktoś jest katolikiem, to do kościoła chodzić powinien.

Dlaczego ludzie nie chodzą do kościoła?

I tu można zapytać, skąd w ogóle takie statystyki i jak kościół mógłby je zmienić. W całym kraju tak jest i to temat rzeka, ale skoro proboszcz sam podniósł temat?

– Sam jestem w szoku z powodu liczby wiernych w kościele, bo wydawało mi się, że nasza gmina jest religijna. Jeśli jednak 70 proc. nie chodzi do kościoła, to mnie to bardzo zaskoczyło. Znajdujemy się między wschodem i zachodem, gdzie kościół miał jakiś wpływ – mówi Sebastian Skaja.

Gdy należałem do Kościoła, to mieliśmy księdza, u którego na nabożeństwa kościół pękał w szwach. Obojętnie czy to był różaniec, roraty czy niedzielna msza, były tłumy ludzi. W kościele dużo się działo, były przedstawienia teatralne, granie na gitarze, ksiądz po nabożeństwie szedł z ludźmi pograć w piłkę nożną. Zawsze był dostępny. Wydaje mi się, że tak ta posługa powinna wyglądać. Jak Kościół nie wyjdzie z czymś, zwłaszcza do młodych ludzi, to niestety, ludzie nie będą chodzili na msze.Sebastian Skajaradny

Mieszkanka Kamienia: – Nic nie dzieje się bez przyczyny. Myślę, że ksiądz proboszcz zapracował sobie na to. Ja pamiętam czasy, gdy dużo mieszkańców chodziło do kościoła i ławki były pełne. Teraz myślę, że może trochę też tak jest, że ludzie nie chodzą przez niego? Nigdy nie przekona się do siebie ludzi krzykiem. Nie tędy droga. Myślę, że ktoś też powinien uderzyć się w pierś i zmienić nastawienie. A wówczas będą inne efekty.

Inny z mieszkańców: – To nie jest tak, że u nas jest wyjątkowa sytuacja. Choć muszę przyznać, że znam parafie, gdzie aktywność wiernych jest dużo lepsza. Ale są i gorsze. Myślę, że niespecjalnie wyróżniamy się na ogólnym tle. Może dlatego, że jest zauważalny spadek od ostatniego liczenia? Bo spadek widać i to tak bardzo zabolało naszego księdza proboszcza.

Ksiądz proboszcz nie chciał z nami rozmawiać, życząc miłego dnia, odesłał nas do rzecznika biskupa pelplińskiego.

– Dynamiczne zmiany społeczne wymagają wielu aktywności także w życiu Kościoła, aby dotrzeć do wiernych oraz do tych, którzy na co dzień dystansują się od wspólnoty wiary. Św. Jan Paweł II w takich sytuacjach mawiał: "mnie to boli i was także to powinno boleć". Trzeba więc wspólnie powalczyć o poprawę życia religijnego w każdej parafii – uważa ks. Ireneusz Smagliński.