"Wałęsa jest dowodem na istnienie Boga". Zaskakujące słowa Kaczyńskiego na Akademii PiS
- W miniony piątek (14 października) zainaugurowano Akademię PiS
- Wśród pierwszych prelegentów znaleźli się: Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Daniel Obajtek
- Szczególnie wykład pierwszego z nich wzbudził spore poruszenie
Inauguracja Akademii PiS była owiana tajemnicą, gdyż na uroczystość nie wpuszczono mediów. Dlatego przez długi czas nie wiadomo było, co podczas swoich wykładów mówili politycy partii rządzącej.
Dopiero we wtorek TVN24 dotarł do nagrań z sali, na których mogliśmy usłyszeć m.in. wykład Jarosława Kaczyńskiego pod tytułem "Spory z czasów III RP". Prezes PiS przez dwie godziny przedstawiał swój punkt widzenia na wydarzenia po 1989 roku.
– Po wyborach rozpoczęła się operacja, związana z pomysłem, żeby w Polsce była demokracja, ale bez partii politycznych. (...) Lewica laicka liczyła na przejęcie władzy w Polsce poprzez Komitet Obywatelski – mówił Kaczyński.
– Dla ludzi młodszych najlepiej będzie wyjaśnić to środowisko, odwołując się do "Gazety Wyborczej". Oczywiście nie w stanie dzisiejszym, oszalałej sekty lewackiej. Oni wtedy może gdzieś w głębi duszy to mieli, ale dobrze to ukrywali – dodał.
Zaskakujące słowa o Wałęsie
Oczywiście w wykładzie Kaczyńskiego nie zabrakło wywodu na temat Porozumienia Centrum i wychwalania jego brata, który "co prawda do partii nie należał, ale był już wtedy faktycznym zastępcą Wałęsy". I po tym prezes PiS przejechał się po wspomnianym Lechu Wałęsie.
– Na co dzień, ponieważ Wałęsa pracował godzinę dziennie, bo jego kwalifikacje intelektualne były nie tak złe jak dzisiaj. Ale takie, jakie były, przy połączeniu z jakąś taką intuicją polityczną… Często mówię, że Wałęsa jest dowodem na istnienie Pana Boga. By człowiek o takim poziomie miał jednocześnie w pewnej dziedzinie tak ewidentne zdolności, to bez Pana Boga się nie da wyjaśnić – stwierdził Kaczyński.
Jego słowa zostały skwitowane śmiechem. Prezes PiS kontynuował, że to on "forsował Wałęsę", bo jego brat, "który znał go lepiej" był przeciwnikiem przywódcy Solidarności.
– Należał do tych, którzy uważali, że w żadnym razie nie da się go okiełznać i ma on koncepcję inną, niż nam się wydaje. To się niestety później potwierdziło – powiedział Kaczyński i dodał, że Wałęsa mu ufał i dał mu "cały zapas jego podpisów in blanco", więc Kaczyński mógł sobie podpisywać "co tylko chciał".
Spór Wałęsa - Kaczyński
Źródła sporu Jarosław Kaczyński-Lech Wałęsa znajdują się jeszcze w czasach PRL-u, czego kulminacją były wybory w 1991 roku. Po wyborach trwały prace nad utworzeniem nowego rządu – Jarosław Kaczyński forsował Jana Olszewskiego, Lech Wałęsa – Jana Krzysztofa Bieleckiego z KLD. Doszło wtedy do karczemnej awantury między Wałęsą a Kaczyńskim.
Uczestnik tego spotkania Jacek Kuroń relacjonował, że prezydent zagroził liderowi Porozumienia Centrum, że zajmie się nim prokurator. "Jeszcze zobaczymy, kim się zajmie" – miał odpowiedzieć Kaczyński.
O ile wcześniejsze spory można było zrzucić na karb gry interesów i politycznej taktyki, tutaj wybuchł otwarty konflikt personalny. Ostatecznie jednak Wałęsa nie miał wyjścia i musiał zaakceptować powstanie (z wielkimi problemami) rządu Jana Olszewskiego. Ale prezydent nie złożył broni.
Kiedy tylko ekipa rządząca zaczęła trzeszczeć, a między Kaczyńskim a Olszewskim zaczął tlić się spór, Wałęsa rozpoczął próbę obalenia rządu. Katalizatorem była uchwała lustracyjna i słynna "noc teczek". To wtedy doszło do słynnej "nocnej zmiany", czyli obalenia słabego i skonfliktowanego rządu Olszewskiego przez koalicję kilku ugrupowań działających pod patronatem Wałęsy.