Bandycki faul i sceny grozy. Rywal złamał nogę gwiazdorowi Wieczystej Kraków
- Tak brutalnego faulu i ciężkiej kontuzji dawno nie było na polskich boiskach
- Michał Mak, as Wieczystej Kraków, zakończył spotkanie ze złamaną nogą
- Winowacja wyleciał z boiska, piłkarz krakowian trafił z murawy do szpitala
Koszmar, tragedia i paskudny uraz w jednym. Nie, to nie tytuł wypreparowany celem zachęcenia czytelnika do kliknięcia w artykuł. To rzeczywistość III ligi, w której Wieczysta Kraków mierzyła się w sobotę z Avią Świdnik na swoim terenie. Pod koniec pierwszej połowy, gdy na tablicy wyników widniał remis 0:0, Michał Mak urwał się rywalowi na lewej flance i już miał pognać na bramkę gości, gdy został powalony przez rywala.
Ten nie przebierał w środkach, zaatakował piłkarza Wieczystej Kraków wyprostowaną nogą:
Michał Mak padł na murawę jak rażony piorunem i zaczął krzyczeć wniebogłosy. A winowajca, czyli Tomasz Midzierski, aż złapał się za głowę gdy zobaczył, co zrobił rywalowi. Żeby było ciekawiej, obaj jeszcze wiosną byli kolegami z szatni w Górniku Łęczna. Doświadczony defensor od razu zobaczył czerwoną kartkę, a kontuzjowany skrzydłowy długo nie podnosił się z murawy.
Musiał czekać na karetkę pogotowia, która natychmiast zabrała go do szpitala. Zawodnik przeszedł zabieg i zanosi się na to, że będzie długo odpoczywał od piłki. Kilka miesięcy to minimum przy tak poważnej kontuzji, jak złamanie nogi. Dłuższa pauza od piłki czeka również winowajcę Tomasza Midzierskiego, który zapewne zostanie ukarany przez organy dyscylinarne ligi zawieszeniem na kilka spotkań.
"Wyliże się i wrócę niedługo. Dziękuje za wszystkie wiadomości i wsparcie" - napisał Michał Mak na Instagramie, prezentując zdjęcie ze szpitala, zapewne już po zabiegu. "Będzie dobrze Maczek... czekamy" - odpowiedział Sławomir Peszko, a inny kolega z murawy, Sebastian Mila napisał kilka optymistycznych słów. "Na tobie się goi jak na psie. Jeszcze będziesz strzelał i asystował. Dużo zdrowia życzę i wysyłam trochę jodu z Gdańska" - przekazał Makowi.
Lokalna "Gazeta Krakowska" przekazała, że winowajca "złamał zawodnikowi gospodarzy kości piszczelową i strzałkową". Cała sytuacja wyglądała koszmarnie, a kibice mieli okazję usłyszeć trzask łamanej nogi. "W trakcie oczekiwania na karetkę przy leżącym na noszach piłkarzu pojawiła się żona z synkiem" - czytamy dalej w "Gazecie Krakowskiej". Cała sytuacja położyła się cieniem na meczu, wynik zszedł na dalszy plan.
Tomasz Midzierski sam był przerażony. Dla tak grających zawodników nie powinno być miejsca nie tylko w III lidze, ale w ogóle w piłce. Wieczysta Kraków meczową relację zatytułowała "Remis z dramatem w tle". Zespół Dariusza Marca zremisował z Avią 1:1 (0:0) i nadal jest wiceliderem grupy IV rozgrywek. W tabeli prowadzi ŁKS Łagów, a ekipa ze Świdnika spadła z miejsca trzeciego na piąte.