Triumf Kubackiego i najlepszy wynik od lat. Przełom w kadrze skoczków na początek zimy

Krzysztof Gaweł
05 listopada 2022, 18:00 • 1 minuta czytania
Dawid Kubacki nie miał sobie równych w Wiśle podczas inauguracji Pucharu Świata w sezonie 2022/2023. Trzeci skoczek igrzysk w Pekinie wygrał pierwsze zawody i pokazał, że rywale na razie nie mają z nim szans. Drugie miejsce dla Halvora Egnera Graneruda, a trzecie dla Stefana Krafta. Pecha miał Kamil Stoch, który przez awarię wiązania w nartach stracił szansę na podium. Drugi konkurs w niedzielę o godzinie 16:00.
Triumf Kubackiego i najlepszy wynik od lat. Przełom w kadrze skoczków na początek zimy Fot. Adam Nurkiewicz/Associated Press/East News

Na konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle czekaliśmy od 27 marca 2022, czyli ponad siedem miesięcy. Sezon 2022/2023 rozpoczynał się na skoczni im. Adama Małysza, gdzie nie ma wciąż śniegu, więc po raz pierwszy w historii zdecydowano się na zawody hybrydowe, czyli rozgrywane w sezonie zimowym na igielicie. Polacy liczyli na przełom, ale chyba nasze najśmielsze oczekiwania przeszło to, co zobaczyliśmy.

Już w piątek na skoczni rządził Dawid Kubacki, który wygrał dwie serie próbne, a potem zdominował kwalifikacje. Blisko podium i kolegi z kadry znaleźli się Piotr Żyła i Kamil Stoch, który podkreślał, że nadal ma wielką motywację i nadal mu się chce. Do zawodów dostało się aż dziewięciu polskich skoczków, więc debiut trenera Thomasa Turnbichlera w ekipie Biało-Czerwonych zapowiadał się okazale.

I taki właśnie był, choć w beczce miodu znalazła się też łyżeczka dziegciu.

Pierwszą serię wygrał pewnie Dawid Kubacki, autor najdłuższego skoku w zawodach, który uzyskał 130,5 metra, o pół metra dalej od drugiego Halvora Egnera Graneruda z Norwegii. Trzeci wynik, czyli 125 metrów, wypracował Austriak Stefan Kraft. A czwarty był Piotr Żyła, któremu zmierzono skok na odległość 129 metrów, ale z czołówki miał najniższe noty. W okolicach podium powinien się znaleźć Kamil Stoch, ale miał wielkiego pecha.

Nasz mistrz poleciał na 127,5 metra, ale przy lądowaniu ledwo ustał i stracił aż dziewięć punktów za sędziowskie noty, które odjęto mu zgodnie z przepisami. Jak się okazało, problem wyniknął z powodu awarii wiązania, które się rozpięło, co niemal zakończyło się upadkiem "Rakiety z Zębu". Mistrz jednak się wybronił i finiszował na 13. pozycji. Po skoku był wściekły i szybko uciekł naprawiać swój wadliwy sprzęt.

Do drugiej serii dostało się jeszcze trzech innych Biało-Czerwonych: Tomasz Pilch (125,5 metra oraz 21. miejsce), Stefan Hula (118,5 metra i 25. miejsce) oraz Paweł Wąsek, który kapitalnie skoczył 124,5 metra i znalazł się w pierwszej dziesiątce. Odpadli Aleksander Zniszczoł (31. miejsce), Jan Habdas (34. miejsce) oraz Jakub Wolny (36. miejsce), ale i tak sześciu skoczków w drugiej serii to najlepszy wynik od ponad roku. W poprzednim sezonie taka sztuka nie udała się naszym skoczkom ani razu...

Thomas Turnbichler mógł być więc zadowolony z postawy zawodników, ale z pewnością Biało-Czerwonych stać było w sobotę na więcej. Drugi skok jako pierwszy w naszej drużynie oddał Stefan Hula, który uzyskał 113 metrów i finiszował 27. Po chwili Tomasz Pilch uzyskał 120 metrów i w ten sposób wypracował 23. miejsce w zawodach. Wreszcie przyszedł czas na Kamila Stocha, który walczył o powrót do pierwszej dziesiątki Pucharu Świata.

Niestety, w drugim skoku znów miał pecha i tym razem nie sprzyjały mu warunki pogodowe. Polak skoczył 116 metrów, dostał aż 15,4 pkt. rekompensaty za wiatr, ale nie zdołał awansować. Po swoim skoku był czwarty. Zrezygnowany machnął tylko ręką, zabrał narty i poszedł do siebie. Ale w zawodach był dziesiąty. Zostało nam zatem trzech skoczków, w tym dwóch walczących o końcowe zwycięstwo, czyli Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki.

Mieliśmy wcześniej upadek Mariusa Lindvika, Norweg skoczył aż 136,5 metra i podbił rekord obiektu, ale lądował, broniąc się przed upadkiem i wybronić się nie zdołał. Nic mu się nie stało, szybko wstał i na szczęście uniknął najgorszego, czyli jakiejś kontuzji. Po chwili Paweł Wąsek lądował na 121 metrze i spadł na dziesiąte miejsce w stawce. Niestety, tym razem nie udało mu się wskoczyć do czołowej dziesiątki zawodów. Był piętnasty.

Piotr Żyła skoczył w drugiej serii 127 metrów, ale brakło mu 2-3 do podium, był piąty. Świetnie spisali się Stefan Kraft oraz Halvor Egner Granerud, którzy skoczyli po 133,5 metra i zajęli miejsca na podium. Ale o wygranej mogli tylko marzyć, bo triumfował najlepszy skoczek w Wiśle od dwóch dni, czyli Dawid Kubacki. Polak skoczył 132,5 metra, obronił swoją przewagę z pierwszej serii i został nowym liderem Pucharu Świata.

Drugie zawody w sezonie 2022/2023 w niedzielę również w Wiśle. Początek o 16:00, a transmisja znów na antenach Eurosportu oraz TVN.