Andrzej Duda wyglądał na przejętego. Jego reakcja po skoku Stocha mówi wszystko
- Andrzej Duda był w sobotę gościem Pucharu Świata w skokach narciarskich
- Prezydent obserwował zawody w Wiśle i znów bardzo mocno je przeżywał
- Głowa państwa od lat znana jest ze swojego zamiłowania do narciarstwa
Andrzej Duda, niemal tradycyjnie, pojawił się na konkursie skoków narciarskich w Wiśle Malince. Na skoczni im. Adama Małysza obserwował inaugurację sezonu 2022/2023 Pucharu Świata w towarzystwie samego "Orła z Wisły", który od niedawna pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Narciarskiego oraz obok szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Andrzeja Kraśnickiego. Panowie bardzo mocno przeżywali rywalizację.
W pierwszej serii kamery wyłapały reakcję gości na skok Kamila Stocha, który miał walczyć o zwycięstwo, ale spotkał go wielki pech. Nasz mistrz poleciał na 127,5 metra, ale przy lądowaniu ledwo ustał i stracił aż dziewięć punktów za sędziowskie noty, które odjęto mu zgodnie z przepisami. Jak się okazało, problem wyniknął z powodu awarii wiązania, które się rozpięło, co niemal zakończyło się upadkiem "Rakiety z Zębu".
Mistrz po skoku był wściekły i szybko uciekł naprawiać swój wadliwy sprzęt. W drugiej serii znów było pod górkę, tym razem nie sprzyjały mu warunki pogodowe. Polak skoczył 116 metrów, dostał aż 15,4 pkt. rekompensaty za wiatr, ale nie zdołał awansować. Po swoim skoku był czwarty. Zrezygnowany machnął tylko ręką, zabrał narty i poszedł do siebie. Ale w zawodach był dziesiąty, co należy uznać za bardzo dobry wynik.
Tak wyglądał pechowy skok Kamila Stocha w pierwszej serii zawodów:
Tymczasem w sobotę w Wiśle Dawid Kubacki po prostu nie miał sobie równych. Skoczek z Nowego Targu dominował podczas inauguracji Pucharu Świata w sezonie 2022/2023 w piątkowych kwalifikacjach oraz w sobotnich zawodach. Trzeci skoczek igrzysk w Pekinie wygrał i pokazał, że rywale na razie nie mają z nim szans. Skoczył 130,5 metra, a potem 132,5 metra. Drugie miejsce dla Halvora Egnera Graneruda, a trzecie dla Stefana Krafta.
Andrzej Duda mógł w sobotę gratulować Adamowi Małyszowi odważnej decyzji i zmiany trenera Biało-Czerwonych latem. Austriak Thomas Turnbichler tchnął nowego ducha w zespół, a nasi skoczkowie znów należą do czołówki. W sobotę aż sześciu awansowało do serii finałowej zawodów, a dwóch walczyło o końcowy triumf. Mamy też lidera Pucharu Świata, co nie zdarzyło się nam ani razu poprzedniej zimy.
Drugi konkurs Pucharu Świata w Wiśle - zapewne również z udziałem prezydenta RP, który od lat słynie ze swojej niepohamowanej miłości do nart - odbędzie się w niedzielę o godzinie 16:00. Dawid Kubacki bronić będzie żółtego plastronu lidera PŚ, a Kamil Stoch i spółka zaatakują podium. Biało-Czerwoni znów latają daleko i znów są sobą. I to jest najlepsza wiadomość po sobotnich zawodach. I jeszcze zła wiadomość dla prezydenta – rywalizację pokaże na swojej antenie TVN, w TVP skoków od ponad roku już nie ma.