Wziął luksusowe audi do testowania i rozbił je na drzewie. Samochód nadaje się do kasacji

Agata Sucharska
06 listopada 2022, 14:33 • 1 minuta czytania
Testowanie elektrycznego audi zakończyło się dachowaniem. Do zdarzenia doszło w Gdańsku na ulicy Spacerowej. Jak podają lokalne, media kierowca wypadł z drogi i ściął drzewo. Na szczęście mężczyźnie nic się nie stało, ale bardzo drogi pojazd został doszczętnie zniszczony.
Dramatyczny przebieg jazdy testowej. Luksusowe auto kompletnie zniszczone. Fot. screen Twitter / KM PSP w Gdańsku

Dachowanie elektrycznego audi w Gdańsku

Do zdarzenia doszło w sobotę, 5 listopada, chwilę po godz. 13 na ulicy Spacerowej w Gdańsku. Podczas jazdy testowej z drogi wypadło elektryczne Audi RS e-tron GT.


Samochód wpadł na drzewo i dachował. Na miejsce zdarzenia wezwano cztery jednostki Straży Pożarnej. Kierowca wyszedł z kolizji bez szwanku, nie musiał być hospitalizowany, odniósł jedynie drobne obrażenia.

Jednak auto jest całkiem zniszczone i nadaje się do kasacji. Na pojazd, który zatrzymał się na dachu oparty o pień, przewróciło się jeszcze drzewo. Zniszczone Audi należy do floty trójmiejskiego dealera Audi - Grupy Plichta. Ceny tego modelu samochodu zaczynają się w najtańszej wersji wyposażenia od 617 tys. złotych.

W sieci pojawiły się zdjęcia z wypadku, na których widać elementy luksusowego samochodu porozrzucane w lesie przy drodze.

Jak informuje producent auta, Audi RS e-tron GT napędza stado 646 KM (maksymalny moment obrotowy wynosi 830 Nm), a "setkę" osiąga w około 3 sekundy. Moc systemowa układu napędowego wynosi według danych fabrycznych 598 KM oraz do 830 Nm maksymalnego momentu obrotowego. 

Model ten ma m.in. 20-calowe felgi z lekkiego stopu, sportową wielofunkcyjną kierownicę z ogrzewaniem obszytą skórą oraz sportowe zintegrowane fotele.

Audi e-tron GT stało się bardzo popularne, bo jego prototypową wersję reklamował Robert Downej Jr., wcielający się w postać Irona Mana w filmie "Avengers: Koniec gry" i jeżdżąc tym autem.

Rozbite Lamborghini

Na początku roku głośno było o zniszczonym i porzuconym na warszawskiej Woli Lamborghini Huracan. Jak ustaliła policja, właściciel auta wcześniej był sprawcą niebezpiecznego wypadku. Kierowca lamborghini miał zderzyć się z dwoma innymi samochodami. Sprawca kolizji odjechał zniszczonym pojazdem.

Pojazd został porzucony na Odolanach, przy ulicy Jana Kazimierza. Zniszczenie tak drogiego pojazdu wywołało zainteresowanie przechodniów, którzy fotografowali auto. Uwagę przykuła między innymi gruzińska tablica rejestracyjna. Auto nie nadawało się do użytku. Zdewastowany był niemal cały przód pojazdu. Z lamborghini znikały kolejne części. W końcu samochód został wyremontowany i trafił do sprzedaży.