Duran Duran w Rock&Roll Hall of Fame. Gitarzysta nie pojawił się z przykrego powodu
- Brytyjski zespół Duran Duran został wprowadzony do Rock&Roll Hall of Fame.
- Na uroczystości zabrakło jednak gitarzysty z oryginalnego składu.
- Andy Taylor w oficjalnym oświadczeniu przekazał smutny powód swojej nieobecności – muzyk choruje na nowotwór prostaty.
Andy Taylor z Duran Duran jest poważnie chory
Andy Taylor po raz pierwszy odszedł z zespołu w 1986 roku, kiedy Duran Duran było u szczytu popularności. Dołączył do grupy ponownie po jej reaktywacji w 2001 roku, a następnie po pięciu latach znowu zrezygnował z grania z nią.
Obecnie (jak przekazał w otwartym liście) nie może występować ze względu na poważną chorobę – Taylor cierpi na nowotwór prostaty.
"Nieco ponad cztery lata zdiagnozowano u mnie raka w czwartym stadium rozwoju. (...) Dzięki lekarzom i odpowiedniej kuracji mogłem jeszcze jakiś czas temu dawać czadu. I chociaż mój obecny stan nie wiąże się bezpośrednio z zagrożeniem życia, to jednak nie ma też lekarstwa, które mogłoby mi pomóc" – czytamy w otwartym liście gitarzysty.
Andy bardzo chciał wystąpić na uroczystości dołączenia Duran Duran do Rock&Roll Hall of Fame i na tydzień przed wydarzeniem cały zespół lekarzy próbował doprowadzić go do odpowiedniej formy.
Taylor wierzył, że uda im się to zrobić i kupił nawet na tę okoliczność nową gitarę. Niestety, jak przyznał, chociaż bardzo chciał zagrać, fizycznie czuł się po prostu niezdolny do takiego wysiłku. Zdobył się jednak na powspominanie starych czasów w liście.
"Mieliśmy uprzywilejowane życie, byliśmy trochę niegrzeczni, ale naprawdę mili, trochę dresiarze, ale bardzo dobrze ubrani. Byliśmy pewni siebie, ponieważ mieliśmy wiele do zaoferowania, ale jak już mówiłem wiele razy, kiedy czujesz tego kolektywnego, instynktownego, pokrewnego ducha kreatywności zmieszanego z ambicją, uzbrojonego w niesamowicie fajną grupę fanów, to co może pójść nie tak?" – wspominał.
Simon Le Bon zdruzgotany informacją o chorobie Taylora
List Taylora wzruszył jego kolegów z zespołu, a także wszystkie osoby, które miały okazję go usłyszeć. Wokalista grupy Simon Le Bon miał łzy w oczach.
– To druzgocące dowiedzieć się, że jednego z członków naszej rodziny nie będzie przez długi czas. To jest absolutnie druzgocące. Bardzo kochamy Andy'ego i wiesz, nie zamierzam tu stać i płakać. Myślę, że byłoby to niewłaściwe, ale tak właśnie się czuję – wyznał dziennikarzowi "LA Times".