Tusk ostro o Kurskim. Wrócił do słynnej sprawy i przypomniał słowa Lecha Kaczyńskiego
- W książce "Dziady i dybuki" Jarosław Kurski, brat byłego szefa TVP, odsłonił rodzinne sekrety
- Donald Tusk wspomniał o publikacji dziennikarza, nawiązując do słynnej sprawy z 2005 roku, kiedy Jacek Kurski stwierdził, że dziadek lidera PO służył w Wermachcie
- W efekcie Kurski został usunięty ze sztabu wyborczego Kaczyńskiego, a przyszły prezydent skomentował jego słowa. – Ja będę do końca życia pamiętał moją rozmowę z Lechem Kaczyńskim – powiedział Tusk
Kilka tygodni temu ukazała się biograficzna książka "Dziady i dybuki" Jarosława Kurskiego. Wicenaczelny "Gazety Wyborczej", a prywatnie brat byłego szefa TVP Jacka Kurskiego, odsłonił w niej rodzinne sekrety i jej korzenie.
Tusk wrócił do sprawy "dziadka z Wermachtu"
I do tej publikacji nawiązał Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami Płocka. – Jarosław Kurski pisze o swoich przodkach i o tych dwóch wujkach, którzy byli w Wehrmachcie – mówił lider PO, wyraźnie zaznaczając, że jest to także rodzina byłego prezesa TVP.
– Czy sobie wyobrażacie, żeby komukolwiek w Platformie przyszło do głowy, by puszczać Jacka Kurskiego od rana do wieczora na czerwono z rogami, jak mówi "Für Deutschland, Für Deutschland" sto razy dziennie? – pytał zebranych Tusk.
I dodał: – I to tylko dlatego, że w jego rodzinie, tak jak w większości rodzin na Pomorzu, Śląsku, Kaszubach, były przypadki, że ludzie wybierali niemieckość, polskość, dochodziło do konfliktów albo – jak było w przypadku mojego dziadka – znaleźli się pod przymusem w Wehrmachcie.
Lider PO przypomniał słowa Lecha Kaczyńskiego
Szef PO przypomniał też swoją rozmowę z Lechem Kaczyńskim sprzed 17 lat i stwierdził, że "zapamięta ją do końca życia". – Lech Kaczyński powiedział, cytuję, że za propagandę, jaką robił i to w czasie kampanii prezydenckiej, on nie widzi miejsca w życiu publicznym dla tak podłych ludzi, jak Jacek Kurski – stwierdził Tusk.
Zaznaczył, że ani Kaczyńskiemu, ani jemu, "do głowy nie przychodziło, że można robić taką kampanię, jaką robił wówczas Jacek Kurski" – A to było i tak jeszcze w białych rękawiczkach, w porównaniu do tego, czego jesteśmy świadkami dzisiaj – zaznaczył.
Przypomnijmy, że o fotel prezydenta RP w 2005 roku walczyli Donald Tusk i Lech Kaczyński. Jacek Kurski, który był w sztabie wyborczym przyszłego prezydenta, powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Angora", że "poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu".
Po tych słowach Kurskiego usunięto ze sztabu, a sam Kaczyński przeprosił Tuska "za element czarnej kampanii". Lider PO przyjął przeprosiny, ale podkreślił, że "nie znajduje żadnego zrozumienia" dla takich działań.
Tusk zaliczył ostre spięcie z młodym przeciwnikiem
Wcześniej na spotkaniu Donalda Tuska w Płocku doszło do spięcia z jednym z uczestników.
– Mówi pan, że broni demokracji, a to za pana czasów strzelano do górników i atakowano ludzi na marszach niepodległości zwykłych ludzi. Jak można głosić taką hipokryzję – pytał Donalda Tuska mężczyzna i dodał: – Nie mogę na pana patrzeć. Odpowiedź lidera PO była kategoryczna i jednoznaczna. – Po co pan powiela takie bzdury, wstydziłbym się na pana miejscu. Wiek nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Proszę teraz milczeć – odparł Tusk.
Według ustaleń Onetu tym młodym uczestnikiem był Wiktor Adamczyk, działacz młodzieżówki partii KORWiN, który kilka miesięcy temu wywołał głośny skandal. W internecie "żartował" o zamachu na prezydenta USA Joego Bidena przed jego wizytą w Polsce. Sprawą zainteresowała się ABW.