Wałbrzych nie wydał PiS-owi zgody na Marsz Niepodległości. Mimo to impreza się odbędzie
- Sąd apelacyjny orzekł, że w Wałbrzychu może być zorganizowany Marsz Niepodległości działaczy PiS
- Wcześniej odmowną decyzję w sprawie wydał wałbrzyski magistrat i sąd
- Organizatorzy nie dopełnili formalności, przez co uznano, że marsz nie może zostać przeprowadzony w sposób niezagrażający zdrowiu i życiu jego uczestników
O tym, jak Warszawa starała się uniemożliwić narodowcom organizację Marszu Niepodległości, słyszała cała Polska. Mimo starań ekipy Rafała Trzaskowskiego, do marszu w stolicy jednak dojdzie i to już kolejny raz. Bez znaczenia okazała się liczba spalonych w przeszłości lokali, śmietników i groźnych ataków na przypadkowych ludzi.
Tymczasem niewielki (w porównaniu do Warszawy) dolnośląski Wałbrzych z sukcesem odmówił ekipie Prawa i Sprawiedliwości organizacji marszu. Co więcej, decyzję miasta podtrzymał sąd.
I choć sąd wyższej instancji ostatecznie zmienił ją po apelacji, przez krótki moment Wałbrzych stał się bastionem walki z PiS i symbolicznie obnażył słabości rządzącej ekipy.
Techniczne kwestie przeważyły
Już sam fakt chęci zorganizowania kolejnej imprezy, biorąc pod uwagę, że Wałbrzych co roku organizuje miejskie uroczystości z przemarszem, wydaje się podejrzany. Oczywiście z tyłu głowy warto mieć przy tej okazji obrazy, które znamy z Warszawy, czy Wrocławia, bo w końcu mówimy o Dolnym Śląsku.
Chodzi oczywiście o marsz po zmroku, race, krzyki i przyśpiewki o tym, że "na drzewach, zamiast liści będą wisieć komuniści". Warto też przy tej okazji wspomnieć historyczny już dla Wrocławia akt spalenia kukły Żyda, którego dokonała ta sama ekipa, która organizowała Marsz Niepodległości.
Choć marsz w Wałbrzychu miał pierwotnie (i ostatecznie też tak się stanie) odbyć się rano, to co do zasady klimat imprezy, o jakim marzyli organizatorzy, można sobie wydedukować. I pewnie, gdyby to zależało od decyzji prezydenta Szełemeja, to zakaz wydałby bez zmrużenia oka. Jak jednak twierdzi rzecznik magistratu Edward Szewczak, ocena zasadności organizacji takich wydarzeń, nie leży po stronie urzędu miasta.
– Każdy organizator imprezy, nawet jednostki magistratu, jeśli chcą zorganizować imprezę z wykorzystaniem drogi w sposób szczególny, musi złożyć na miesiąc przed wydarzeniem szereg wymaganych dokumentów. Wnioski te składają nie tylko do Urzędu Miejskiego (zarządcy drogi), ale również do zaopiniowania przez Komendanta Wojewódzkiego Policji, a także w przypadku Wałbrzycha, który jest terenem przygranicznym, również do Komendanta Straży Granicznej – mówi w naTemat rzecznik wałbrzyskiego magistratu.
Tym, co stanęło na przeszkodzie organizacji marszu przez działaczy Prawa i Sprawiedliwości były natomiast kwestie formalne, których ci nie dopełnili.
– Bez względu na to, kto i w jakiej sprawie złożyłby w ten sposób skonstruowany wniosek, nie dostałby pozwolenia na organizację imprezy. Złożony przez organizatorów wniosek nie spełniał podstawowych wymogów formalnych, co było przyczyną takiej, a nie innej decyzji sądu – mówił w naTemat rzecznik Urzędu Miasta w Wałbrzychu Edward Szewczak, jeszcze przed wydaniem orzeczenia przez sąd apelacyjny.
Gdyby sprawa dotyczyła osób fizyczny lub na przykład niewielkiego stowarzyszenia, pewnie nie byłaby specjalnie zaskakująca. Warto jednak zauważyć, że wniosek w imieniu działaczy PiS złożył Maciej Badora – polityk, poseł poprzedniej kadencji, ale także... prawnik.
Jak mówił na antenie Radia Wrocław, orzeczenie świdnickiego sądu, które utrzymuje w mocy odmowną decyzję wałbrzyskiego ratusza, zostało jego zdaniem wydane "z rażącym naruszeniem prawa".
W związku z tym Badora zwrócił się do sądu apelacyjnego, by ten wydał w sprawie ostateczną decyzję. Ku zdziwieniu magistratu, jego decyzja i zarazem decyzja sądu poprzedniej instancji została uchylona, przez co organizatorzy z PiS mogą przeprowadzić swoją uliczną imprezę.
Marsz w Wałbrzychu pokojowy?
Choć decyzja sądu zapadła z korzyścią dla działaczy PiS, przez chwilę mogliśmy być świadkami symbolicznego zdarzenia, w którym relatywnie niewielki podmiot staje się bastionem praworządności, wykorzystując brak kompetencji wielkiej organizacji.
I choć z wyrokami sądu się nie polemizuje, warto zaznaczyć, że decyzja wałbrzyskiego urzędu miasta była oparta na kwestiach bezpieczeństwa. Tymczasem sąd apelacyjny prawdopodobnie (uzasadnienie nie zostało upublicznione) podparł się w swoim orzeczeniu decyzją NSA z 2021 roku, która wskazuje, że zajęcie pasa drogowego na cele organizacji pokojowego zgromadzenia publicznego (...) nie wymaga zezwolenia zarządcy drogi.
Tylko czy można zakładać, że konserwatywne środowiska, które w innych miastach zasłynęły z podpalania Empiku, rzucania w ludzi racami i wykrzykiwaniem nienawistnych haseł, są w stanie zorganizować manifestację o pokojowym charakterze? Tak im dopomóż Bóg.