Kevin Conroy nie żyje. To on przez lata był głosem "Batmana"

Maja Mikołajczyk
12 listopada 2022, 11:22 • 1 minuta czytania
Kevin Conroy nie żyje. Aktor dubbingowy, który najbardziej znany był z podkładania głosu pod postać "Batmana", zmarł 10 listopada w wieku 66 lat.
Podkładający głos pod "Batmana" Kevin Conroy nie żyje. Fot. Rex Features/ East News/ kadr z serialu animowanego "Batman"

Kevin Conroy nie żyje

Kevin Conroy urodził się 30 listopada 1955 roku w miejscowości Westbury w stanie Nowy Jork. Dzięki stypendium w 1973 roku mógł zacząć naukę w prestiżowej szkole aktorskiej Juilliard na wydziale dramatycznym. Studiował m.in. z Robinem Williamsem i Kelsey Grammer.

Chociaż Conroy przeniósł się do Los Angeles już na początku lat 80. (dostał wtedy pomniejsze role w takich produkcjach, jak "Zdrówko", "Dynastia" czy "Murphy Brown"), jego kariera zaczęła się dopiero rozkręcać na początku następnej dekady.

To właśnie wtedy otrzymał główną rolę dubbingową w serialu animowanym "Batman". Chociaż jego produkcję zakończono już w 1995 roku, Conroy wcielał się w Mrocznego Rycerza w najróżniejszych serialach, filmach czy grach wideo, tj.:

Znajomi wspominają Conroya

Jako jedna z pierwszych osób informację o śmierci Conroya przekazała wcielająca się w Trujący Bluszcz Diane Pershing, która współpracowała ze zmarłym m.in. na planie serialu "Batman".

"Bardzo smutna wiadomość: wczoraj zmarł nasz ukochany głos Batmana, Kevin Conroy. Był chory od jakiegoś czasu, ale mimo to pojawiał się regularnie na fanowskich konwentach ku uciesze wszystkich swoich miłośników. Będzie za nim tęsknić zarówno obsada serialu, jak i legion fanów na całym świecie... Spoczywaj w pokoju, przyjacielu – pożegnała się z aktorem za pośrednictwem Facebooka Pershing.

Conroya bardzo dobrze znał również filmowy Luke Skywalker, czyli Mark Hamill, który od wielu lat udziela głosu Jokerowi.

– Był jednym z moich ulubionych ludzi na świecie. Kochałem go jak brata. Naprawdę troszczył się o otaczające go osoby. Jego przyzwoitość błyszczała we wszystkim, co robił. Za każdym razem, gdy go widziałem lub rozmawiałem z nim, od razu poprawiał mi się nastrój –opowiadał gwiazdor "Gwiezdnych wojen".

"(...) dla kilku pokoleń widzów stał się definitywnym Batmanem. To jeden z tych idealnych scenariuszy, w których odpowiedni facet dostaje odpowiednią rolę, a świat staje się dzięki temu lepszy. Jego rytmy i subtelności, tony i sposób przekazu – to wszystko pomogło również w moim występie. Był idealnym partnerem – praca z nim była komplementarnym, twórczym doświadczeniem. Nie zrobiłbym tego bez niego. Zawsze będzie moim Batmanem" – napisał w oficjalnym oświadczeniu Hamill.