"Kiler 3" to nie wszystko. Te kultowe polskie komedie gangsterskie też muszą dostać sequele
- Cezary Pazura ogłosił, że powstaje "Kiler 3" i ma być w stylu... "Top Gun: Maverick". Spokojnie, chodzi tu tylko o nowoczesne podejście do kontynuacji.
- "Kiler" i "Kiler-ów 2-óch" to kultowe polskie komedie gangsterskie, które wywołały lawinę podobnych produkcji.
- Na przełomie milleniów rodzima kinematografia wypuściła jeszcze takie przeboje jak m.in. "Chłopaki nie płaczą", "Poranek kojota" czy "Czas surferów". Fani z pewnością też chcieliby zobaczyć ich sequele.
Cezary Pazura w jednym z wywiadów zdradził, że już od dawna jest pomysł na trzecią część "Kilera". Nie wyreżyseruje go już Juliusz Machulski, ale ktoś nowy, kto spojrzy na niego świeżym okiem. – To musi być inny film, równie dobry, ale nie taki sam – zapowiedział. I trafił tym w punkt. Sequele – tak, ale bez odgrzewania kotletów. Zwłaszcza że część żartów bardzo źle się zestarzała.
O ile "Kiler-ów 2-óch" było równie dobre, co oryginał, to ostatnie lata pokazały, że albo ten gatunek w Polsce umarł, albo skończyły się dobre scenariusze i twórcy, albo sami zdziadzieliśmy i po prostu... nie umiemy się już śmiać. Mam tu na myśli takie tytuły jak "Weekend", "Sztos 2", "Futro z misia" czy filmy Patryka Vegi, które bardziej żenowały niż bawiły.
Dlatego z jednej strony marzą nam się kontynuacje starych hitów, ale z drugiej strony trochę się ich obawiamy. Jest jednak w czym przebierać, bo powstało ich na tyle dużo, że w końcu coś musi udać. O czym mogłyby by opowiadać sequele i kogo byśmy w nich widzieli?
5 kontynuacji kultowych polskich komedii gangsterskich, na które czekamy.
Chłopaki nie płaczą (2000)
"Chłopaki nie płaczą" to film, do którego mamy chyba największy sentyment. Genialne role Cezarego Pazury (jest stworzony do postaci gangusów-yntelygentów) i Mirosława Zbrojewicza (nieśmiertelny Grucha), plejada specyficznych postaci jak Bolec (Michał Milowicz) czy Laska (Tomasz Bajer) i kapitalne teksty, które weszły do słownika mowy potocznej ("Coco Jambo i do przodu", "Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście" i wiele innych).
O sequelu tego filmu Cezary Pazura też mówi od lat. "Futro z misia" niestety nie jest drugą częścią "Chłopaków", a przynajmniej ja go tak nie traktuję, lecz jest ich nieudolnym duchowym spadkobiercą. Wciąż więc czekamy na dobrą kontynuację, bo zabawa w gangsterkę nigdy się Polakom nie znudzi. Mógłby mieć, dajmy na to, tytuł "Chłopaki też płaczą" i m.in. szydzić z toksycznej męskości – mądrze, modnie i przewrotnie.
Poranek kojota (2001)
Dla wielu osób "Poranek kojota" jest nawet lepszy niż "Chłopaki nie płaczą". Nie jest stricte gangsterski, ale pojawia się w nim podobna postać głównego bohatera – zresztą w obu filmach grał Maciej Stuhr. W "Chłopakach" był skrzypkiem, a w "Poranku" autorem komiksów.
Właśnie m.in. taki rodzaj ciamajdowatej postaci (lub też "poczciwego everymana") stał za sukcesem tego typu produkcji – zrywał ze stereotypem gangstera-twardziela, który funkcjonował w polskim kinie na początku lat 90. (filmy Władysława Pasikowskiego czy "Młode Wilki"). Jeżeli miałaby powstać kontynuacja, to właśnie takiego bohatera potrzebujemy. I kogoś na kształt pana Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina.
Wtorek (2001)
Ta seria aż się prosi o wznowienie, bo zostało jeszcze kilka dni tygodnia. "Wtorek" jest kontynuacją "Poniedziałku" z 1998 roku – lekko już zapomnianej perełki. W pierwszej części Maniek (Grzegorz Borek) i Dawid (Paweł Kukiz) zdobyli brudną forsę z egzekucji długów, którą w drugiej części zainwestowali w klub go-go.
Opowieść dziejąca się na klasycznej prowincji, gdzie trzeba kombinować, by się dorobić, może być spokojnie kontynuowana z nowymi bohaterami (mało kto chciałby teraz iść do kina na film z Kukizem), a przez te dwie dekady w Polsce dla niektórych zrobiło się nawet gorzej. "Poniedziałek" był dramatem, "Wtorek" komedią, więc środę widziałbym jako mockument w klimacie "Chłopaków z baraków". Takiego czegoś w polskim kinie ze świecą szukać.
E=MC2 (2002)
Ten film miał niby wszystko to, co "Chłopaki" i "Poranek": wątek gangsterski i romantyczny, Czarka Pazurę i Mirosława Zbrojewicza, ale jednak nie stał się aż tak "kultowy". To też pokazuje, że użycie sprawdzonych schematów i archetypów bohaterów nie zawsze potrafi chwycić, jeśli brakuje mocnych dialogów i scenariusza.
Pomysł na bandziora, który chce zostać naukowcem, jest nadal dobry (w odwrotną stronę też to działa vide "Breaking Bad") i uniwersalny, więc w tym wypadku może przydałby się nie tyle sequel, co remake. Szczególnie że ostatnio coraz częściej słyszymy o byłych mafiozach, którzy próbują zerwać z dawnym życiem. Rzadko się to udaje, ale w komediach wszystko jest przecież możliwe.
Czas surferów (2005)
Najbardziej niedoceniony film z całej listy nazywany "polskim 'Pulp Fiction'" (w zasadzie każdy tytuł tutaj czerpał pełnymi garściami z kina spod znaku Quentina Tarantino). Głównie ze względu na niechronologiczną narrację i wiele odwołań, bo jednak do jakości tamtego arcydzieła brakuje mu jak stąd do Hollywoodu.
Niemniej jednak mamy klasyczne starcie dwóch światów: gangsterów i tych, którzy chcieliby nimi być, ale także wiele mniej opatrzonych twarzy (oprócz rzecz jasna takich gwiazd jak Bogusław Linda i Zbigniew Zamachowski). To jest też dobry trop na ewentualny sequel, a w ostatnich latach przybyło nam wielu młodych utalentowanych polskich aktorów jak Maciej Musiałowski, Piotr Trojan, Tomasz Włosok czy Tomasz Ziętek, których widzę w rolach blokersów.