
I tak, Zbrojewicz, który wcześniej grał niezbyt rozgarniętego Gruchę, tym razem jest zaczytanym w książkach bystrzakiem Igłą. Na komisariacie poznaje policjantkę graną przez aktorkę, która w "Chłopakach nie płaczą" uszyła słynny, różowy sweter. Mówią do siebie, że chyba skądś się znają i na tym kończy się wątek. Nie ma żadnej pointy. Tak jak historii tamtego swetra i tak nie zrozumiemy, tak i tego zabiegu również.
Śmieszność większości dialogów nie jest oparta np. na błyskotliwych ripostach lub żarcie sytuacyjnym. Twórcy wyszli z założenia, że Polakom do szczęścia wystarczy nagromadzenie jak największej liczby wulgaryzmów w jednym zdaniu. A tak przecież nie jest. Albo ja już z tego po prostu wyrosłem i bawią mnie inne rzeczy. Jestem jednak pewien, że znajdą się amatorzy takiego rzucania mięchem na prawo i lewo. I będą się świetnie bawić na tym filmie. Podejrzewam, że było wielu dorosłych, którym nie podobały się "Chłopaki", a ja jako nastolatek oglądałem je z kumplami co tydzień.