Ukraińcy najpewniej będą mogli badać miejsce eksplozji w Przewodowie. Jest zgoda Polski
- Prezydencki minister Jakub Kumoch poinformował, że Polska nie widzi przeciwwskazań, by do zespołu ustalającego przyczyny eksplozji w Przewodowie dołączyła Ukraina
- Stanowiska na razie nie przedstawiły Stany Zjednoczone, które pracują z Polską nad sprawą
- Zdaniem Wołodymyra Zełenskiego nie ma podstaw, by twierdzić, że pocisk, który spadł na Polskę, należał do Ukrainy
– Jeżeli obie strony się zgodzą, a z tego, co wiem, to nie będzie sprzeciwu ze strony amerykańskiej, taki dostęp mogą wkrótce otrzymać. Jeżeli na poziomie technicznym ekipa śledcza nie będzie miała żadnych uwag, to pewnie nie będzie powodu, żeby odmówić Ukraińcom dostępu – oznajmił Jakub Kumoch.
Prezydencki minister odpowiedział tym na apel prezydenta Ukrainy w sprawie dopuszczenia sąsiedniego kraju do analizy zdarzenia, do którego doszło w Przewodowie.
Pełna odpowiedzialność Rosji
Udział ukraińskich ekspertów potwierdził już także Ryszard Terlecki z PiS.
– Bardzo poważnie podchodzimy do badań tego zdarzenia. Oczywiście całą winę za to ponosi Rosja, bo to ona przecież rozpoczęła wojnę – podkreślił wicemarszałek Sejmu, cytowany przez Onet.
Głos w sprawie za pośrednictwem Twittera zabrał także Dmytro Kułeba. Jak napisał ukraiński szef MSZ, jego pogląd, że winę za ataki ponosi Rosja, podzielił dziś podczas rozmowy także sekretarz stanu USA Antony Blinken.
"Podzielamy pogląd, że Rosja ponosi pełną odpowiedzialność za terror rakietowy i jego konsekwencje na terytorium Ukrainy, Polski i Mołdawii. Podziękowałem Stanom Zjednoczonym za kluczową pomoc obronną i podkreśliłem, że należy przyspieszyć dostawy systemów obrony powietrznej na Ukrainę. NASAMS dowiodły już swojej skuteczności. Jestem też przekonany, że nadszedł czas na system Patriot" – wyjaśnił.
Zełenski chce dopuszczenia Ukrainy do śledztwa w Przewodowie
Jak pisaliśmy w naTemat, z apelem o dopuszczenie Ukrainy do badań na terenie Przewodowa zwracał się wczoraj prezydent Ukrainy. Najpierw Wołodymyr Zełenski mówił, że jest przekonany, iż rakieta, która spadła na Polskę nie była rakietą ukraińską, a później, podczas wieczornego przemowienia mówił, że "rosyjska agresja przekroczyła polską granicę".
Apelował wówczas również o dopuszczenie Ukraińców do badania na terenie RP.
Stanowisko Polski od początku było przychylne Ukrainie, nawet gdy za oficjalną wersję eksplozji w Przewodowie przyjęto tę, że rakieta, która doprowadziła do śmierci dwóch Polaków, została wystrzelona przez Ukraińców.
Prezydent Andrzej Duda mówił wówczas o prawdopodobnym wypadku, do którego doszło w momencie, w którym Ukraińcy próbowali odeprzeć zmasowany atak rakiet lecących z Rosji.
Wśród scenariuszy Amerykanów, które również przyjęli Polacy, był ten, że rakieta S-300 pochodziła jeszcze z czasów Związku Radzieckiego, co wskazywałoby na jej pochodzenie. Biorąc jednak pod uwagę trajektorię jej lotu, miała nie zostać wystrzelona z terytorium Rosji, lecz z Ukrainy.
Do wystrzelenia rakiety nie przyznali się dotąd Ukraińcy, którzy apelują o dokładne sprawdzenie przesłanek, które wyjaśnią zagadkową eksplozję.