"Taka jest prawda". Duda odpowiedział, czy rakietę z Ukrainy można było zatrzymać
- Andrzej Duda raz jeszcze wyraził opinię, że wybuch rakiety w Przewodowie był nieszczęśliwym wypadkiem
- Prezydent ocenił, że nie było możliwości zestrzelenia pocisku
- Polska wcześniej jednoznacznie zrezygnowała w wejście do "europejskiej kopuły" budowanej pod auspicjami Bundeswehry
Andrzej Duda w rozmowie z TVP Info opowiedział o sytuacji w Przewodowie. Jeszcze raz przedstawił punkt widzenia polskich władz na ten temat.
– Najprawdopodobniej był to niestety nieszczęśliwy wypadek. Jest zmasowany atak rosyjski na Ukrainę, brutalny. Rosja jest odpowiedzialna za tą wojnę i Rosja jest odpowiedzialna za wszystkie nieszczęścia, które z tej wojny wynikają. W ostatnich dniach z tej wojny wynikło nieszczęście także dla nas – dwie nasze polskie rodziny straciły najbliższych w Przewodowie – powtórzył jeszcze raz prezydent zapytany o sytuację w Przewodowie. Słowa o nieszczęśliwym wypadku padły już wcześniej.
Andrzej Duda odniósł się też do spekulacji, a nawet zarzutów dotyczących tego, że rakieta nie została zestrzelona przez obronę przeciwpowietrzną. Prezydent ocenił, że "żadne państwo na świecie nie dysponuje takim systemem obrony, który chroniłby całe terytorium tego państwa, zwłaszcza w tak niewielkiej odległości od granicy, jeżeli nie ma tam obiektów strategicznych, krytycznych, które są w szczególny sposób chronione".
Czytaj także: Duda o wybuchu w Przewodowie: Rakieta nie była wymierzona w Polską, był to nieszczęśliwy wypadek
Jak zaznaczyła głowa państwa, nie chodziło o punkt w sposób szczególnie chroniony. – Chyba że byłby to specjalnie chroniony punkt strategiczny, który miałby swoją obronę przeciwrakietową, która by cały czas monitorowała, czy aby dokładnie w tym kierunku, na to miejsce rakieta nie leci. Więc było to praktycznie niemożliwe, żeby zapobiec temu nieszczęściu, w momencie, w którym ta rakieta już na to miejsce leciała – mówił Duda w TVP Info.
Może cię zainteresować: Wiadomo już, czy Ukraińcy zostaną dopuszczeni do miejsca eksplozji Warto wspomnieć, że jakiś czas temu Mariusz Błaszczak z dumą i w trybie dokonanym informował o "zbudowaniu wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej".
"Mamy Pioruny, zestawy Pilica, Małą Narew i Patrioty. Dzięki staraniom rządu PiS nasze niebo jest bezpieczne. Nie musimy przystępować do proponowanych przez (Niemcy - red.) programów zakładających budowę mniej zaawansowanego systemu" – pisał szef MON na Twitterze w połowie października, jednoznacznie stwierdzając, że Polska nie chce wejść do europejskiej kopuły budowanej pod auspicjami Bundeswehry.