Konwój humanitarny "Wyborczej" ostrzelany. "Tego nie spodziewali się nawet żołnierze"

Aneta Olender
21 listopada 2022, 18:38 • 1 minuta czytania
"Ostatni konwój humanitarny 'Wyborczej' dostał się pod ostrzał. Rosjanie strzelali do samochodów z Czerwonym Krzyżem. Ze względów bezpieczeństwa informację o tym publikujemy dopiero teraz, po powrocie do Polski" – poinformował na Twitterze Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej".
Informacje o ostrzale, ze względów bezpieczeństwa, zostały opublikowane dopiero po powrocie do Polski. Fot. Danylo Antoniuk/REPORTER

Więcej szczegółów na temat tego zdarzenia Wojciech Czuchnowski podał w artykule opublikowanym na stronie GW. Do ostrzału miało dojść 14 listopada.


"Na własnej skórze przekonaliśmy się, że znak Czerwonego Krzyża, jakim wyraźnie oznaczone były nasze samochody, nie stanowi żadnej ochrony przed ostrzałem. Przeciwnie - zdaniem mieszkańców Dworicznej zostaliśmy ostrzelani właśnie dlatego, że przyjechaliśmy z pomocą – czytamy w tekście.

W ostrzelanych busach znajdowały się m.in. żywność, odzież oraz lekarstwa. To podczas ich rozładowywania sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna.

"Przerywa nam huk i gwałtowne wstrząsy. Pociski padają blisko, czuć podmuch (kilku ludzi się wywraca) i zapach prochu. Pędzimy do piwnicy służącej tu za schron. Jest nerwowo, tak bliskiego ostrzału nie spodziewali się nawet towarzyszący nam żołnierze. Konsultują się przez radio. Jak mówią, strzela do nas czołg z odległości ok. 2 km (...) Na szczęście w dokładnym celowaniu przeszkadzają mu drzewa i zarośla przed budynkiem, za którym stoimy. I najważniejsze: czołg ciągle musi się przemieszczać, by sam nie został namierzony. " – pisze Czuchnowski.

Dziennikarz przypomniał, że konwój był "drugą częścią listopadowego transportu humanitarnego zorganizowanego przez GW". Dzięki wpłatom czytelników udało się zebrać ponad 183 tys. zł.

Wojna w Ukrainie

W sobotę i w niedzielę na terenie i w okolicach Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej doszło do kilkunastu ostrzałów. Jak podkreśliła w swoim komunikacie Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej "wybuchy gwałtownie zakończyły okres względnego spokoju w obiekcie i dodatkowo podkreśliły pilną potrzebę podjęcia działań, które pomogą zapobiec wypadkowi jądrowemu".

Agencja informuje, że w wyniku eksplozji doszło już do kilku uszkodzeń, w tym niektórych budynków, systemów i sprzętu na terenie elektrowni. Podkreślono jednak, że żadne z nich nie ma charakteru krytycznego. Nie ma także informacji o ofiarach zdarzenia.

Głos w sprawie zabrał już także Ukraiński koncern Enerhoatom. W oświadczeniu na Telegramie stwierdzono, że w niedzielę rano doszło do co najmniej 12 ostrzałów. Uszkodzone miały zostać ważne elementy infrastruktury elektrowni, które uniemożliwią wznowienie eksploatacji dwóch bloków.