Błaszczak już nie chce Patriotów. Ekspert dla naTemat mówi, w jaki sposób PiS może zmienić zdanie

Mateusz Przyborowski
24 listopada 2022, 16:42 • 1 minuta czytania
Niemcy zaoferowały Polsce swoje myśliwce i systemy obrony przeciwlotniczej do ochrony polskiego nieba przed zbłąkanymi rakietami. Jeszcze kilka dni temu Mariusz Błaszczak twierdził, że propozycję ws. przekazania nam Patriotów "przyjął z satysfakcją". Teraz zdanie zmienił, czym wywołał lawinę komentarzy. Decyzję szefa MON komentuje dla naTemat prof. Wiesław Łach z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie.
Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak Fot. Jacek Domiński / REPORTER

"Po kolejnych atakach rakietowych Rosji zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy" – oznajmił Mariusz Błaszczak na Twitterze.


Błaszczak zmienił zdanie w ciągu dwóch dni

Zaledwie dwa dni wcześniej szef MON myślał i mówił jednak zupełnie inaczej.

"Z satysfakcją przyjąłem propozycję niemieckiej minister obrony dotyczącą rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuję, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą" – napisał w poniedziałek rano.

Przypomnijmy, że po wydarzeniach w Przewodowie rząd Olafa Scholza zaproponował, że polskie niebo mogą chronić niemieckie Eurofightery, a później do sojuszniczej oferty dodano baterię rakiet Patriot.

Na ofertę w sprawie myśliwców rząd Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział twierdzeniem, iż nie została ona złożona "oficjalnie". Wydawało się jednak, że odpowiedź dotycząca systemu Patriot zabrzmi już diametralnie inaczej.

Tak się jednak nie stało, a w dodatku najnowszą propozycję ministra obrony narodowej nie da się określić inaczej jak: nierealna do spełnienia. Niemcy zaoferowali bowiem Polsce pomoc na warunkach identycznych, jak w przypadku Słowacji, gdzie niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie pojawiła się bateria rakiet Patriot wraz z niemiecką obsługą.

Polacy oburzeni propozycją Błaszczaka ws. niemieckich Patriotów

Na terytorium państw członkowskich NATO takie rozwiązanie nie rodzi żadnych problemów, jednak wkroczenie żołnierzy Bundeswehry do Ukrainy oznaczałoby już bezpośrednią konfrontację między Rosją a Sojuszem. Poza tym system Patriot jest produkcji amerykańskiej i żadne państwo posiadające taki sprzęt nie może przekazać go stronie trzeciej – poza NATO – bez zgody Waszyngtonu.

Oświadczenie Mariusza Błaszczaka jest szeroko komentowane i - jak można się domyślać - nie są to oceny łagodne. "Pan Błaszczak, w najgorszym możliwym stylu, próbuje rozgrywać dobrą wolę Niemców i nadzieję Ukraińców. Jedni i drudzy to sąsiedzi i sojusznicy, a nie pionki na 'wielkiej szachownicy' PiS-u" – ocenił były premier Marek Belka.

To po prostu zdrada albo głupota – tak z kolei zareagował prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Domagamy się debaty na ten temat w parlamencie, domagamy się Rady Bezpieczeństwa Narodowego i odejścia od interesu partyjnego PiS-u, a przejścia na interes narodowy, państwowy, interes bezpieczeństwa – dodał na konferencji prasowej.

Prof. Wiesław Łach: Nie patrzmy na zaszłości

O interesie narodowym, który powinien stać na pierwszym miejscu, mówi też w naTemat prof. Wiesław Łach z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie. – Najważniejsze jest bezpieczeństwo narodowe, najważniejszy jest obywatel i wokół tego wszystko powinno się kręcić. I tak jest w każdym normalnym kraju – zaznacza prof. Łach.

– Mamy nieszczelną granicę z UE na kierunku polskim, tak więc każda bateria Patriot, która może zestrzelić cokolwiek lecącego ze wschodu, a będącego zagrożeniem dla Polski, UE i NATO, jest – delikatnie mówiąc – wskazana. Co do tego nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości – podkreśla nasz rozmówca.

I tłumaczy wprost, dlaczego niemieckie rakiety nie mogą pojawić się w Ukrainie:

– Po pierwsze, oznaczałoby to fizyczne zaangażowanie NATO w konflikt i nie wiadomo, co by się wtedy wydarzyło. Po drugie, nawet jeśli chcielibyśmy przekazać Ukrainie ten system, to szkolenie specjalistów potrwałoby pół roku. Czy coś więcej trzeba jeszcze do tego dodać?Prof. Wiesław ŁachKatedra Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie

– Jest zagrożenie, więc wszystkie ręce idą na pokład. W takich sytuacjach, bo Polska jest przecież na pierwszej linii, wszystkie inne sprawy powinny zostać odłożone na bok. Poza tym, jeżeli są baterie amerykańskie, to dlaczego nie może być tych niemieckich? – zastanawia się profesor.

Naukowiec nie mówi tego wprost, ale mówią o tym ci, którzy skomentowali czwartkowy wpis ministra Błaszczaka. Oto jeden z nich: "Może tak naprawdę propozycja Niemców nie pasuje do narracji i postanowił pan złożyć im propozycję, której przyjąć nie mogą wyłącznie by to rozgrywać?".

Czy po propozycji szefa polskiego MON możemy spodziewać się jakiejś reakcji, na przykład ze strony NATO?

– Niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, że politycy mówili coś głośno, a po cichu był przerzucany sprzęt wojskowy. Były też przypadki, że wystarczył jeden telefon z USA, żeby zdanie polityków zostało zmienione. Pamiętajmy, że bezpieczeństwo na naszej granicy nie leży tylko w interesie Polski, ale też Unii Europejskiej i NATO – podkreśla prof. Wiesław Łach.