"Na litość boską, nawet o tym nie myślcie!". Dramatyczny apel pielęgniarki na widok tych produktów

redakcja naTemat
24 listopada 2022, 22:04 • 1 minuta czytania
"Upadłem", "nie wiem, jak to się stało" – to najczęściej słyszą lekarze, do których zgłaszają się pacjenci, w których miejscach intymnych utkwiło ciało obce. Co ciekawe, najczęściej są to mężczyźni, których zabawy erotyczne poszły za daleko, a raczej – za głęboko.
"W imieniu wszystkich pielęgniarek, lekarzy i ratowników SORów i Izb Przyjęć BŁAGAM NA LITOŚĆ BOSKĄ! NAWET O TYM NIE MYŚLCIE!" – apeluje Siostra Bożenna. Fot. naTemat, Facebook.com / Siostra Bożenna

Chirurdzy, proktolodzy, urolodzy i ginekolodzy w polskich szpitalach całkiem często muszą pacjentom wydobywać przeróżne ciała obce z miejsc, w których nie powinny się one znaleźć. W przytłaczającej większości, ze wstydliwą prośbą o pomoc udają się do lekarza nie panie, lecz panowie.

Ile kosztuje wibrator?

Sytuacja jest o tyle dziwaczna, że w dzisiejszych czasach zakup wibratora czy dildo z silikonu medycznego nie należy do dużych wydatków. Na stronie z zabawkami erotycznymi zbierającej świetne opinie wśród (wielu) klientów najprostsze dildo czy wibrator można kupić już za około 30 złotych.

Być może Polacy po prostu się wstydzą. Ale czy nie większym wstydem jest zgłoszenie się na SOR z butelką po piwie w odbycie czy pochwie (butelki - te plastikowe i te szklane - stanowią w Polsce 42,2 proc. przypadków "utknięć"). Na łamach naTemat podobne przypadki opisał Tomasz Ławnicki, który rozmawiał z szeregiem lekarzy o przypadkach, z którymi spotkali się w swojej praktyce: "Przed miesiącem miałem pacjenta, który włożył sobie wibrator na tyle głęboko, że nie był go w stanie wyjąć. Przestraszony poszedł z nim do pracy. Siedział tam 8 godzin. Wrócił do domu. Przyznał się żonie. Żona próbowała mu to wyciągnąć, ale chyba popchnęła jeszcze głębiej. I dopiero wtedy przyjechał do nas do szpitala".

Takie przypadki niestety nie należą do odosobnionych. A wibrator to małe piwo. Niektóre "utkwienia" wymagają interwencji chirurga.

Technikalia usuwania "obiektów"

"Jeśli ciało obce jest zlokalizowane do około 10 cm od brzegu odbytu, można usunąć je w warunkach ambulatoryjnych. Jeśli przedmiot jest głębiej, operacja raczej jest niezbędna" – opisują chirurdzy z Krakowa, prof. Piotr Wałęga oraz dr Michał Romaniszyn na portalu "Medycyna Praktyczna dla Lekarzy".

Najtrudniejsze do usunięcia są ciała owalne, twarde, które łatwo przemieszczają się w tkankach ciała. Poza butelkami, często zdarzają się przedmioty drewniane, narzędzia kuchenne, wibratory i warzywa. Głównie ogórki, marchewki, cukinie i tym (fallicznie) podobne. Długość przedmiotów wszelakich waha się przeważnie od 6 do 15 centymetrów.

"Siostra Bożenna" apeluje

"W imieniu wszystkich pielęgniarek, lekarzy i ratowników SORów i Izb Przyjęć BŁAGAM NA LITOŚĆ BOSKĄ! NAWET O TYM NIE MYŚLCIE!" – taki wpis ukazał się na profilu "Siostra Bożenna". Powyżej zaś zamieszczono zdjęcie szklanych choinek w kształcie fallicznym.

Wpis z apelem o rozwagę skończył się lawiną komentarzy - i to przede wszystkim osób pracujących w polskiej ochronie zdrowia, które przytoczyły przypadki, z którymi spotkały się na dyżurach. "Aż mi się przypomniało, jak jeden mój podopieczny zrobił sobie lewatywę. Postanowił się odkazić wewnętrznie, a robił swoje nalewki i pędził bimber, których picie mu jednak nie służyło. Rureczka do gąsiorka, zaciąg i rureczka zaaplikowana gdzie (nie)trzeba. Nie wiem, co mnie bardziej zaskoczyło... Pomysł samej lewatywy? Pozycja, jaka przyjął, skubany stał na głowie... Czy fakt, że można się tak spić" - można przeczytać na Facebooku historię, która spotkała jedną z lekarek.

"A tak się wywróciłem"

Często przewijającym się "motywem" zabaw analnych/waginalnych są i żarówki - wyjątkowo niebezpieczne ze względu na swoją kruchość. Medycy najbardziej śmieją się jednak i wywiadów z pacjentami, którzy - delikatnie mówiąc - przesadzili w sypialni.

Co do zasady takie osoby opowiadają o "niefortunnym potknięciu" i upadku na przedmiot, którego nie mogą z siebie wydobyć, lub też tłumaczą, że po prostu "usiedli na tym na imprezie".

"Po zabawie analnej dezodorantem w odbycie mężczyzny pozostała zatyczka kosmetyku, po wyjęciu części zasadniczej dezodorantu. Facet nie wypróżniał się od trzech dni. W sumie dość logicznie wywnioskował, że ginekolog mający doświadczenie w jakoś tam podobnych rewirach, pomoże mu szybciej niż urolog" - pisze kolejna z kobiet pod postem "Siostry Bożenny".

Medycy dzielą się i innym przypadkami "utkwień" - lalka Barbie (sic!), burak ćwikłowy, rzecz jasna butelki - głównie po piwie, ale i po winie, ale i... drutem.

Czytając te rewelacje trudno nie złapać się na głowę. I zastanowić, czy NFZ nie powinno dofinansowywać atestowanych zabawek erotycznych.

Czytaj także: https://natemat.pl/242677,chirurdzy-opowiadaja-o-tym-co-pacjentom-usuwaja-z-odbytnicy-lub-pochwy