Kibice prowokowali "Lewego" przed meczem. Mieli transparent z wymownym pytaniem
- 26 listopada w sobotę Polska wygrała z Arabią Saudyjską na mundialu
- Kibice Saudyjczyków zainspirowani hasłem "Where is Messi?" spopularyzowali pytanie "Where is Lewandowski?"
- Polski napastnik pokazał im, że napisy na banerach w praktyce znaczą bardzo niewiele
"Where is Robert Lewandowski?"
We wtorek 22 listopada Arabia Saudyjska zmierzyła się z Argentyną. Ku szerokiemu zdziwieniu Saudyjczycy wygrali mecz 2:1, co zainspirowało kibiców do spopularyzowania hasła "Where is Messi?". Ma ono sugerować, że argentyński napastnik nie jest w najlepszej formie.
Kibice z Arabii Saudyjskiej najwyraźniej byli bardzo pewni siebie przed meczem z Polską i postanowili kontynuować swoje zaczepki, modyfikując hasło o nazwisko piłkarza. W ten sposób narodziło się pytanie "Where is Lewandowski?".
Jednak "Lewy" w najlepszy możliwy sposób pokazał kibicom przeciwnej drużyny, że jest, nie śpi i ma się świetnie. Polak wpisał się na listę strzelców mundialu w Katarze w 82. minucie spotkania. Była to jego pierwsza bramka strzelona na mistrzostwach świata w polskiej reprezentacji. Jednocześnie zamknęła mecz wynikiem 2:0 dla Polski. Przy pierwszym golu nasz kapitan zaliczył asystę do Piotra Zielińskiego.
"To dla napastnika spełnienie marzeń"
Lewandowski nie krył wzruszenia i jeszcze na murawie z jego oczu popłynęły łzy szczęścia. Zadowolony był także, udzielając pierwszego pomeczowego wywiadu.
– To spełnienie marzeń. Wiadomo, że grając dla reprezentacji Polski, to dobro drużyny jest na pierwszym miejscu. Oczywiście, jestem napastnikiem i z tyłu głowy jest te kilkadziesiąt procent, żeby strzelić bramkę, pomóc drużynie i pomimo pierwszej bramki, przy której asystowałem, to jednak strzelenie bramki na mundialu to dla napastnika spełnienie marzeń – powiedział.
Przeczytaj także: Szczęsny zdradził tajemnicę obronionego rzutu karnego: no nabrał się i fajnie
W rozmowie z TVP Sport Robert Lewandowski przyznał również, że "bardzo walczył, aby zdobyć tę bramkę i dzisiaj to zrobił". – Dzisiaj graliśmy bardzo dobrze w defensywie, wiadomo, że był karny, ale w mojej ocenie nie było żadnego karnego. Nie wiem, dlaczego sędzia interweniował w taki sposób po VARze, ale okej, podjął taką decyzję – mówił.
– Wiadomo, mogliśmy gdzieś tam w piłkę atakować, gdzieś w środku pola bardziej przejmować tę piłkę, doskakiwać, być bardziej agresywni, ale widzieliśmy, że mając wynik, chcieliśmy kontrolować to spotkanie – dodał kapitan polskiej reprezentacji.
"Mamy cztery punkty i będziemy walczyć do końca"
Dziennikarz zapytał także o ostatnią zmarnowaną sytuację już po jego strzale. Lewy powiedział, że "robi się to, co zawsze i czasami nie ma wytłumaczenia, nie zależy to od ciebie".
Może Cię zainteresować: Biało-Czerwoni nowym liderem grupy MŚ. Ten triumf może dać nam upragniony awans
– Robisz to tak, jak na treningach, na innych meczach i po tej sytuacji ze słupkiem pomyślałem, że "taka sytuacja i dlaczego ta piłka nie odbiła się od słupka i nie wpadła", ale gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że będzie jakaś sytuacja – stwierdził. Robert Lewandowski dodał, że "przed nami mecz z Argentyną, mamy cztery punkty i będziemy walczyć do końca".