Doda szczerze o drodze do oczyszczenia i nowym związku. "Miłość nie potrzebuje publiczności"

Joanna Stawczyk
03 grudnia 2022, 12:30 • 1 minuta czytania
Doda czerpie z 2022 roku garściami. Nie dość, że z przytupem powróciła na szczyt muzycznych rankingów, to zaczęła stopniowo porządkować sobie życie prywatne. Jest szczęśliwie zakochana w Dariuszu Pachucie. W najnowszym wywiadzie powiedziała o randkowaniu, nowym chłopaku i drodze do oczyszczenia. Nie zabrakło jednak gorzkiego wątku, związanego z jej byłym mężem.
Doda o relacji z Dariuszem Pachutem. "Miłość nie potrzebuje publiczności" Fot. ADAM JANKOWSKI/REPORTER; Instagram.com / @dariuszpachut

Finał reality show "Doda. 12 kroków do miłości", w którym wokalistka szukała partnera i odbywała rozmowy z psychologiem, wzbudził mieszane emocje. Ostatecznie gwiazda oświadczyła, że owszem jest zakochana, ale w żadnym z programowych kandydatów.

Ciekawscy internauci szybko ustalili, że mężczyzną, którego Rabczewska obdarzyła uczuciem, jest Dariusz Pachut, o którym wcześniej media rozpisywały się w kontekście związku z pogodynką Dorotą Gardias.

37-latek jest ratownikiem medycznym, podróżnikiem i mistrzem Polski w brazylijskim jiu-jitsu. Jest także zakręcony na punkcie wspinaczki górskiej i kolarstwa.

W listopadzie para zrobiła miłosny coming out na Instagramie, gdzie relacjonowali swoje wakacje w Wietnamie. Nie brakowało kadrów z wycieczek, wspólnego plażowania, treningów czy romantycznych kolacji, gdzie nie brakowało tańców i wymiany czułych gestów. Wygląda na to, że piosenkarka w końcu znalazła bratnią duszę.

Doda o relacji z Dariuszem Pachutem. "Miłość nie potrzebuje publiczności"

Doda w najnowszej rozmowie z magazynem "Party" znowu została poproszona o odniesienie się do skrajnych reakcji widzów, którzy nie byli usatysfakcjonowali finałowym odcinkiem polsatowskiego show z jej udziałem.

– Ten reality show był wymyślony dla mądrych i wrażliwych ludzi, którzy umieli wyciągnąć lekcję dla siebie. A reszta, która oczekiwała, że będę królikiem doświadczalnym w tym eksperymencie tylko po to, by po dwóch randkach zakochać się na siłę w jednym z 12 kandydatów, nie zrozumiała idei show. Lepiej byłoby, gdybym udawała przez miesiąc, że kogoś wybrałam, mimo że to byłoby kłamstwo? – stwierdziła.

– Wiele kobiet komentowało, że widzą we mnie swoje lustrzane odbicie i dziękują za odwagę w pokazywaniu swoich słabości. Przecież mogłam montować odcinki tak, żeby zrobić sobie dobry PR, ale jak wtedy ktokolwiek miałby wyciągnąć lekcje? – podkreśliła Rabczewska, dodając, że randkowanie nigdy nie było jej mocną stroną. Dostrzegła jednak swoją rolę w uświadamianiu kobiet.

Nie ukrywajmy, w randkowaniu byłam i jestem fatalna. Kobiety między słowami odczytywały interesujące wątki dotyczące budowania związków. Na przykład, że czasem lepiej się pożegnać po przyjacielsku już na wstępie, kiedy jedna z osób czuje brak zaangażowania lub widzi zbyt wiele różnic. Lepiej rozstać się, niż brnąć w relację na siłę. Kobieta również nie musi dziś wybierać spośród kandydatów podanych jej na tacy. Nie musi ulegać presji, jeżeli żaden nie jest w jej typie.Dodawywiad dla "Party"

Piosenkarka została zapytana o to, czy czuje, że w końcu poukładała sobie życie. Odpowiedź była jednak gorzka. Doda zahaczyła o byłego męża Emila Stępnia.

– Nie wiem, czy poukładałam. Cały czas "ciągnie się" za mną prokuratura, przez mojego eksmęża. Nie mogę się otrzepać i pójść dalej, choć bardzo bym chciała. Jestem przekonana, że w obliczu akurat tego problemu będę samotna. Nie wiem, kto miałby mi pomóc – odparła.

Gwiazda oceniła, że kobiety same dla siebie muszą być ostoją i nie oglądać się tylko na facetów.

– Same nauczyłyśmy mierzyć się z problemami i brać życie ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. A zdrowa miłość? Ona nie jest plastrem na stare rany czy antidotum na dawne błędy. Daje ukojenie duszy, ale to działa w obie strony. Obojętnie, w jakim wieku jesteście, po ilu rozwodach i jak bardzo nie wierzycie w szczęście, nie szukajcie miłości na siłę, bo ta znajdzie was sama – zaznaczyła.

Czy program pomógł Dodzie otworzyć się na nową relację? – Miłości nie da się tak przeanalizować, zaplanować ani na nią przygotować. Raczej potrzeba na nią czasu i braku kamer. Na pewno program pootwierał mi wiele klapek w głowie i pozwolił się oczyścić. Ostatecznie w ogóle nie żałuję, że to z siebie wyrzuciłam – oznajmiła.

– Skoro przez tyle lat wywlekane były szczegóły mojego życia prywatnego i nigdy nie dane mi było na spokojnie przedstawić, jak to przeżywałam, to dlaczego nie miałabym zakończyć etapu nieporozumień miłosnych i traum na oczach wszystkich, by przy okazji pomóc innym wyciągnąć lekcje na moim przykładzie? Jeżeli choć jedna osoba po tym programie stwierdzi, że terapia to nie wstyd, i poprosi o pomoc, to było warto – zapewniła.

Choć obecnie Rabczewska emanuje stanem zakochania i chętnie pokazuje ukochanego w social mediach, to nie za bardzo chciała opowiadać o tym, jaki prywatnie jest Pachut. Woli zatrzymać to dla siebie.

– Niczego nie zdradzę, ponieważ uważam, że miłość nie potrzebuje publiczności, a publiczność nie powinna potrzebować detali z mojego życia prywatnego – powiedziała.

– Czuję się jak każda inna zakochana osoba. Wspaniale! Przecież niczym nie różnię się od innych zakochanych kobiet. Nie jestem z Jowisza ani z Saturna – spuentowała.