PiS ugiął się pod presją Berlina. Patrioty Bundeswehry wzmocnią bezpieczeństwo Polski
- Niemieckie Patrioty trafią do Polski. Takie są ostateczne ustalenia między Warszawą a Berlinem
- Wcześniej polski rząd próbował wymusić na Berlinie, żeby baterie trafiły do Ukrainy
- Niemiecki rząd wielokrotnie informował jednak, że nie przekaże broni wraz z obsługą do tego kraju
Przypomnijmy, że Niemcy niedawno zaproponowały Polsce, aby w naszym kraju stacjonował system obronny Bundeswehry w postacie systemów Patriot. Propozycja ta padła po wydarzeniach w Przewodowie, gdzie zginęło dwóch Polaków.
Początkowo szef MON Mariusz Błaszczak był za taką opcją, o czym pisał na Twitterze. Jednak 23 listopada jego stanowisko nagle się zmieniło i wówczas rządzący zaczęli powtarzać, że baterie powinny trafić do Ukrainy. Miał na to nalegać prezes PiS Jarosław Kaczyński. Tak się jednak nie stanie, co oficjalnie potwierdził we wtorek polski MON po rozmowach z Niemcami.
Patrioty z RFN trafią jednak do Polski, a nie do Ukrainy
"Po rozmowie z niemieckim MON z rozczarowaniem przyjąłem decyzję o odrzuceniu wsparcia dla Ukrainy. Rozmieszczenie Patriotów na zachodniej Ukrainie zwiększyłoby bezpieczeństwo Polaków i Ukraińców. Przystępujemy więc do roboczych ustaleń ws. umieszczenia wyrzutni w Polsce i wpięcia ich w nasz system dowodzenia" – poinformował na Twitterze Mariusz Błaszczak.
Niemcami cały czas deklarowali, że chcą nam przekazać Patrioty
Decyzję te poprzedziły jednak próby wymuszenia na Berlinie tego, co chciał Kaczyński. "Podczas dzisiejszej rozmowy ponownie przekonywałem niemiecki MON, że rozstawienie Patriotów na Ukrainie zwiększy bezpieczeństwo Polski i Ukrainy. Ch. Lambrecht zadeklarowała, że przedstawi tę propozycję w ramach rządu. Liczę na akceptację. Zapowiedziałem wsparcie podczas ewentualnych rozmów na forum NATO" – informował na początku grudnia na Twitterze Błaszczak, kiedy Niemcy nadal deklarowali, że chcą nam a nie Ukrainie, przekazać Patrioty.
To jak już wiemy, nie przyniosło żadnych rezultatów i Warszawa musiała przystać na propozycję Berlina w pierwotnej, niezmienionej formie.
Niemiecki rząd wielokrotnie bowiem informował, że nie przekaże broni wraz z obsługą do Ukrainy. Co więcej, na przekazanie Patriotów w ręce samych Ukraińców nie zdecydowały się nawet same USA, choć obiecują to od kilku miesięcy.
Decyzję Niemiec szybko zauważano w Ukrainie. "Niemcy odmówiły przekazania Ukrainie przeciwlotniczych zestawów rakietowych Patriot, zostaną one rozmieszczone w Polsce" – pisała niedługo po oświadczeniu Błaszczaka była rzeczniczka prezydenta Ukrainy, a obecnie dziennikarka Julia Mendel.
Prezydent Duda i wojskowi przekonywali do Patriotów w Polsce
Co ciekawe, na obecność Patriotów w Polsce nalegał cały czas prezydent Andrzej Duda. "Z wielu punktów widzenia byłoby dobrze, gdyby baterie patriot stały w pewnej odległości od polskiej granicy, bo wówczas chroniłyby terytorium Polski, naszych obywateli i część Ukrainy, ale jeśli Niemcy nie zgodzą się na wyjazd baterii na Ukrainę, to trzeba tę ochronę przyjąć u nas" – przekonywał w jednym z wpisów na Twitterze.
O konieczności rozmieszczenia takiej broni na terenie Polski przekonani są także polscy wojskowi. Po wybuchu w Przewodowie mówił o tym w naTemat gen. Stanisław Koziej.
– NATO powinno ustanowić wysuniętą strefę obrony przeciwrakietowej dla pocisków lecących w kierunku polskiej granicy – komentował wówczas gen. Koziej. Jak wyjaśnił, chodzi o strefę, która w sytuacji zagrożenia będzie w stanie zestrzelić rakiety i pociski lecące w kierunku Polski.