Czemu gry wideo są coraz droższe? W przyszłym roku za niektóre tytuły zapłacimy... ponad 300 zł

Zuzanna Tomaszewicz
08 grudnia 2022, 17:16 • 1 minuta czytania
Gdy na horyzoncie pojawia się jakakolwiek nowa gra AAA (wysokobudżetowa), gracze stają przed dylematem – czy kupić ją w dniu premiery, czy wstrzymać się z zakupem i poczekać na promocję? Ceny gier wideo (jak zresztą ceny na całym rynku) zmieniają się pod dyktando inflacji, lecz nie tylko ona rozdaje karty.
Czemu gry są coraz więcej kosztują? Oto tytuły AAA, za które w 2023 roku zapłacimy najpewniej ponad 300 zł. Fot. kadr z gier Starfield, Dziedzictwo Hogwartu i Forspoken

Wzrost cen gier komputerowych i konsolowych

Osoby, które na bieżąco śledzą to, co się dzieje w branży gier (zwłaszcza Triple-A), nie powinny być zaskoczone rosnącymi cenami nowych tytułów. Niedawno Microsoft oznajmił w oświadczeniu przekazanym portalowi IGN, że w 2023 roku podniesie ceny swoich największych zapowiedzi na konsoli Xbox Series X/S.

Możemy więc oczekiwać, że od stycznia za gry nowej generacji takie jak Forza Motorsport, Redfall czy długo wyczekiwane RPG Starfield od Bethesdy (twórców Elder Scrollsów) zapłacimy 69,99 dolarów, czyli ponad 300 zł.

"Ta cena odzwierciedla zawartość, skalę i poziom technicznej złożoność tych tytułów" – czytamy w komunikacie rzecznika Microsoftu. Dodatkowo zaznaczono w nim, że ceny mogą różnić się w zależności od regionu, lecz w tej sprawie nie podano większych szczegółów. Niemniej wspomniane produkcje będą w dniu premiery dostępne także w ofercie Xbox Game Pass - usługi, która za 39,99 zł miesięcznie udostępnia graczom bibliotekę z około 100 grami.

Szef Xboksa Phil Spencer już na początku bieżącego roku zapowiedział, że dotychczasowe ceny gier na konsole Miscrosoftu nie będą utrzymywać się w nieskończoność.

Społeczność graczy powoli przyzwyczaja się do tego, że najnowsze gry nie będą już kosztować 60 dolarów. Xbox chce wyrównać ceny z cenami, jakie oferuje ich konkurencja.

Sony, które odpowiada za konsole PlayStation, w 2020 roku zapowiedziało, że będzie wdrażać zmiany dotyczące cen swoich produktów. Na początku listopada tego roku w ofercie PS4 i PS5 pojawiła się kontynuacja God of War zatytułowana God of War: Ragnarok, która kosztowała 70 dolarów. Sony i Microsoft nie są jedynymi wydawnictwami opowiadającymi się za takim stanem rzeczy.

Deklarację związaną z podnoszeniem cen złożyli także producenci gier komputerowych Take-Two Interactive, Ubisoft i Square Enix. Dotychczas w kwocie 70 dolarów wypuszczono także Call of Duty: Modern Warfare 2 od Activision oraz Gotham Knights od Warner Bros.

Gry, które w 2023 roku mają kosztować 70 dolarów

Dlaczego gry będą kosztować ponad 300 zł?

Jak widać, era stabilnych 60 dolarów za grę powoli zmierza ku końcowi, a normą staje się 70 USD. Utrzymująca się na całym świecie inflacja wpływa na wartość niemalże każdego dobra, a także na spadek wartości pieniądza. Korporacje wydające gry jako powód podwyższonych cen najczęściej podają kryzys gospodarczy, co wydaje się zresztą najwygodniejszym zagraniem z ich strony. Większość graczy nie będzie kwestionować tego widząc, co dzieje się za ich oknem.

Aczkolwiek spore grono ludzi wątpi, by inflacja była jedyną przyczyną zmiany status quo w branży gier. Wiele osób zarzuca producentom chciwość, powołując się na to, że masa tytułów nie jest warta swojej ceny w dniu premiery. Gracze często wydają kilka stówek na produkt, by potem dowiedzieć się, że nie spełnia on złożonych im obietnic. Tnie się, optymalizacja jest zła, ma mnóstwo bugów i glitchy.

Gracze od dłuższego czasu mają poczucie, że są robieni w konia. Stąd też w internecie pojawia się coraz więcej głosów, że nie warto kupować gier ani w dniu ich wydania, ani w pre-orderze, ponieważ zwyczajnie się za nie przepłaca.

The Callisto Protocol zaliczyło tragiczny start na PC oraz Xboksie serwując odbiorcom problemy z ray tracingiem i nieutrzymaniem stabilnej liczby klatek. W kontekście tej gry mówiło się, że będzie przełomem w gatunku next-gen survival horroru i grafiki. Niestety niepozałatana wersja premierowa tytułu było strzałem w stopę dla Kraftona, który wypuścił ją 2 grudnia na rynek za 249 zł. Mieszane oceny na Steamie mówią same za siebie.

Growe korporacje obok inflacji jako powód wzrostu cen wymieniają również koszty produkcji gier, które rosną w obliczu innowacyjnych technologii implementowanych do systemów nowej generacji.

Warto mieć jednak na uwadze, że zamiana gier z fizycznych na cyfrowe miała teoretycznie wiązać się z redukcją kosztów. W końcu za pudełkową wersję gry trzeba było sobie naliczać dodatkowo koszty transportu oraz marży sprzedawcy.

Oczywiście cyfrowe odpowiedniki nie wiążą się z brakiem kosztów produkcji. By takie gry mogły się utrzymywać, potrzebna jest im odpowiednia infrastruktura z doskonałą przepustowością łącza i miejscem, gdzie przechowywałoby się wszystkie dane. Ciężko jest więc jednoznacznie określić, czy więcej pieniędzy idzie na digitale czy na "pudełka", choć częściej jako droższą alternatywę podaje się drugą z opcji.

Wśród argumentów usprawiedliwiających podnoszenie cen gier AAA znajdziemy również twierdzenie, zgodnie z którym deweloperzy, programiści i inne osoby zaangażowane w produkcję tytułów zgarną za wykonaną pracę znacznie większą pensję. Pamiętajmy na zaś, że branża gier nie słynie z przestrzegania praw pracowniczych (czy to pod względem wynagrodzeń, czy BHP).

Pracownicy gamedevu, którym od lat wmawia się, że muszą wykonywać swoją robotę za dwóch, ponieważ dostąpili zaszczytu pracy w tak "ekskluzywnej" branży, są crunchowani na wiele różnych sposobów - od nadgodzin po nocowanie w biurze. "Crunch jest zakorzenioną częścią kultury gier wideo i tak pozostanie, dopóki konta na Twitterze dla gier takich jak Ryse nie zaczną chwalić się, ile obiadów ich pracownicy zjedli w domu ze swoimi rodzinami" – napisał na portalu Kotaku ceniony dziennikarz Jason Schreier.

Nie zapominajmy też o tym, że pełnopłatne gry – nawet wówczas, gdy podniesiono ich ceny do 60 dolarów - były i zapewne będą wypchane po brzegi mikropłatnościami.

Ceny gier nagminnie wzrastają, gdyż jest na nie popyt. Na jedną osobę, która wstrzyma się z kupnem gry do czasu promocji, znajdą się dwie lub trzy osoby, które złożą przedpremierowe zamówienie, bądź zakupią grę w dniu premiery. Błędne koło.

Reakcja graczy na podniesienie cen gier AAA

– Ludzie krytykowali Netfliksa za to, że podniósł swoje ceny o kilka dolców. Teraz chcę, żebyś wyobraził sobie świat, w którym każda kupiona gra kosztuje 10 dolców więcej niż zwykle. Oznacza to, że jeśli kupisz 12 gier w ciągu roku - wszystkie za 70 USD - zapłacisz dodatkowe 120 USD rocznie – zauważył Yousef Zain z portalu WhatIfGaming.

"Każda gra, która miała zostać wydana w tym roku, ale została opóźniona do 2023, nie powinna kosztować 70 dolarów"; "Większość gier wideo nie powinna kosztować 70 dolarów, kiedy gospodarka boryka się z takimi problemami jak teraz. Ta cena może się źle odbić na branży. Zrozumiałbym, gdyby niektóre exclusive'y kosztowały 70 USD. W latach 90. Virtua Racing na Sega Genesis kosztowało 99 USD. Ale to nie powinno być standardem" – czytamy we wpisach na Twitterze.

"Fakt, że ceny gier podniosły się z 60 do 70 dolarów, jest głupi. Studia tworzące gry prawie nigdy nie wydają... gotowej gry. Czy nie powinno być na odwrót?" – zastanawiał się jeden z użytkowników portalu społecznościowego.