Wściekły Glik przemówił po atakach na reprezentację. "Najwyższe skurw... z możliwych"

Maciej Piasecki
07 grudnia 2022, 18:35 • 1 minuta czytania
Choć od momentu odpadnięcia Biało-Czerwonych z mundialu w Katarze minęło już kilka dni, atmosfera wokół reprezentacji Polski nadal jest napięta. Tym razem głos zabrał jeden z najbardziej znanych reprezentantów, Kamil Glik. Krzysztof Stanowski na Kanale Sportowym zacytował mocne słowa lidera polskiej defensywy.
Kamil Glik był, zgodnie z przewidywaniami, pewniakiem w kadrze trenera Michniewicza podczas mundialu w Katarze. Fot. "France v Poland"/Voetbal International/East News

Drużyna trenera Czesława Michniewicza zakończyła mundial w Katarze na miejscu w najlepszej szesnastce świata. Biało-Czerwoni awansowali do fazy pucharowej, wypełniając cel minimum, jaki był założony przed startem turnieju.

Atmosfera wokół reprezentacji Polski jest jednak kiepska. Tuż po zakończeniu MŚ 2022 rozpoczęła się publiczna dyskusja o przyszłości selekcjonera Polaków. Co więcej, wybuchła tzw. afera premiowa, w której jedną z głównych ról odegrał premier Mateusz Morawiecki. Całe to zamieszanie z pewnością nie pomaga, przykrywając wynik osiągnięty w Katarze.

Dodatkowo media prześcigają się w kolejnych doniesieniach dotyczących informacji niemal prosto z szatni Biało-Czerwonych. Jedną z takich był rzekomy konflikt prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej z trenerem Michniewiczem o miejsce, w którym zakwaterowane były rodziny członków naszej drużyny. Interia.pl poinformowała, że Cezary Kulesza nie był zadowolony, że reprezentanci byli w tym samym miejscu hotelowym, co ich najbliżsi.

Sprawę wyprostował Krzysztof Stanowski, cytując słowa Kamila Glika. Obrońca reprezentacji Polski poprosił dziennikarza, jednego z twórców Kanału Sportowego, żeby przekazał w swoim programie "Mundialowe zero" (format przemianowany przy MŚ z "Dziennikarskiego zera"), jak wyglądała rzekoma afera z noclegami.

"Niech media nie dopisują teorii o rodzinach, że przeszkadzały, bo to po prostu krzywdzi. Wiesz, ja mam to w d..., ale to, że żona z dziećmi, mama, teściowa, przyjechały za 10 dni, za moje pieniądze (250 tys. złotych) do hotelu oddalonego od 40 minut od nas, to jest złe? Widziałem się z nimi dwa razy, po meczu z Meksykiem, a potem z Arabią, między 13 a 20, bo było pozwolenie na wyjście na obiad... Robienie rodzinom krzywdy, że nam przeszkadzały, że za pieniądze PZPN się bawiły, to najwyższe skurw... z możliwych" – zacytował treść wiadomości od Glika w trakcie programu Stanowski.

Reprezentacja Polski bez pieniędzy za grę

Stanowski dodatkowo wyjaśnił również to, jak wyglądały rozmowy związane z premią od premiera MM. Jego zdaniem nie doszło do żadnego nieporozumienia na linii selekcjonera z Robertem Lewandowskim. Dodatkowo Stanowski w jasny sposób stwierdził, że najbardziej zaskakujący jest brak reakcji na propozycję ze strony szefa rządu Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem dziennikarza reprezentanci powinni sami zasugerować, że takie dofinansowanie dobrze zarabiających zawodowców, jest po prostu niepotrzebne.

Co więcej, Stanowski zasugerował również, że reprezentanci Polski nie powinni zarabiać na fakcie grania w drużynie Biało-Czerwonych. Trzeba przyznać, że takie rozwiązanie wydaje się być zarówno szlachetne, jak i po prostu racjonalne i wcale nie jest pozbawione sensu.

Cały odcinek "Mundialowego zera" na Kanale Sportowym:

Przypomnijmy, że Biało-Czerwoni na MŚ 2022 docierając do 1/8 finału MŚ odczarowali klątwę, która trwała od 1986 roku. Wówczas wynik podobnych rozmiarów osiągnęła kadra prowadzona przez trenera Antoniego Piechniczka.

Polacy w niedzielnym meczu o wejście do ćwierćfinału mundialu przegrali (1:3) z Francją. Drużyna aktualnych mistrzów świata zwłaszcza w pierwszej części spotkania miała jednak spore problemy ze sforsowaniem dobrze dysponowanych Biało-Czerwonych. Jedynego gola dla Polaków zdobył z rzutu karnego Robert Lewandowski.