Heroiczny bój i horror w rzutach karnych. Brazylia na kolanach, Chorwaci wyszarpali awans
Reprezentacja Chorwacji dwa razy rywalizowała z Brazylią na mundialu i dwa razy z Canarinhos przegrywała. W swojej historii nigdy nie pokonała gigantów z Kraju Kawy, ale jeśli chciała marzyć o awansie do półfinału mistrzostw świata w Katarze, musiała napisać historię na nowo. Luka Modrić i spółka taki właśnie mieli plan na piątkowy ćwierćfinał rozgrywany na Education City Stadium w Ar Rajjan.
Sęk w tym, że Kanarkowi mieli ten sam plan, a podtrzymanie znakomitej passy było dla nich celem samym w sobie. Oni na mundial do Kataru przybyli po złoto i zmazanie plamy po 20 latach porażek i klęsk (jak 1:7 z Niemcami przed ośmioma laty) rozmaitych. Selekcjoner Tite zbudował naprawdę fantastyczny zespół. Ofensywny, agresywny, pełen finezji i wielkiej klasy. Ale czy faktycznie niepokonany? Sprawdzić go mieli przecież wicemistrzowie świata.
Vatreni zrazu głęboko się cofnęli, czekali na akcje rywali, a ci skrzydłami starali się przedostać pod bramkę Dominika Livakovicia. W 4. minucie dobrą akcję zbudował Vinicus Junior, ale uderzył prosto w ręce bramkarza Chorwatów. Po chwili dryblował Raphinha, ale wybiegł z piłką za linię końcową i wznawiali grę piłkarze z Bałkanów. Ich akcja w 13. minucie powinna przynieść gola. Wrzucił piłkę w pole karne Mario Pasalić, a Ivan Perisić minął się o milimetry.
I znów Canarinhos odważniej przedostali się pod bramkę rywali, ale płaski strzał Viniciusa Juniora zatrzymała szczęśliwie defensywa Chorwatów. Tak samo jak po chwili uderzenie Casemiro z dystansu. Brazylia znów dała się zaskoczyć na skrzydle, uciekł obrońcy Josip Juranović, a Danilo musiał zatrzymywać go faulem. Vatreni zyskali rzut wolny na wysokości pola karnego, ale nie potrafili oddać groźnego strzału na bramkę Alissona.
W 30. minucie znów świetnie poszedł Josip Juranović, przerzucił piłkę na lewo, a tam był Ivan Perisić. Zaraz złamał akcję do środka i groźnie uderzył nad bramką Canarinhos. Brazylia chciała odpowiedzieć szybką kontrą, ale Marcelo Brozović zatrzymał Neymara ostrym faulem. Chorwaci związali rywali w środku pola, rozbijali ich ataki i grali naprawdę świetnie. Przed przerwą szczęścia próbował Neymar, ale jego strzał z rzutu wolnego pewnie złapał bramkarz.
Tite miał zapewne sporo pracy w przerwie, bo jego zespół dał się wicemistrzom świata zaskoczyć. I na drugą połowę ruszyli Brazylijczycy naładowani energią, zaraz zaatakowali, a Dominik Livaković musiał wykazać się kunsztem. Odbił uderzenie, a rywale zaraz zaczęli się domagać rzutu karnego, bo ręką piłki dotknął Josip Juranović. I sędzia Michael Oliver pewnie wskazałby na "wapno", ale chwilę wcześniej Brazylijczycy byli na pozycji spalonej.
Chorwaci przesunęli ciężar gry na połowę rywali, a tam Josip Juranović pięknie podał w pole karne. Piłkę przejął Ivan Perisić, wrzucił przed bramkę, ale żaden z kolegów nie oddał celnego strzału po jego uderzeniu. Kanarkowi grali zrywami i w 55. minucie powinni prowadzić. Neymar dostał podanie w pole karne od Richarlisona, uderzył bez namysłu i przegrał pojedynek z Dominikiem Livakoviciem.
Po godzinie gry trener Brazylijczyków sięgnął po zmiany, bo jego zespół miał problemy z zaskoczeniem Vatrenich. To była dobra decyzja, Antony i Rodrygo rozruszali grę, a Chorwaci głębiej się cofnęli i czekali na akcje przeciwników. W 66. minucie Lucas Paqueta wpadł w pole karne, ale strzelił tak, że znów odbił piłkę bramkarz Chorwatów. Chwilę później znów oko w oko stanął z Dominikiem Livakoviciem Neymar i znów był górą w tym starciu.
Do końca spotkania został niecały kwadrans, a Chorwacja z coraz większym trudem broniła się pod naciskiem rywali. Atakowali raz za razem Canarinhos, w 80. minucie świetnie wycofał piłkę Rodrygo, a Lucas Paqueta płaskim strzałem chciał zaskoczyć bramkarza ekipy z Bałkanów. Znów się jednak nie udało. Kapitalnie, mądrze, spokojnie i bez pośpiechu grali piłkarze Zlatko Dalicia. W finale mundialu przed czterema laty nie znaleźli się przez przypadek. I po 90 minutach dopięli swego, sędzia zarządził dogrywkę.
A w niej Vatreni długo czekali na okazję do kontry, aż w 102. minucie powinni trafić do siatki rywali. Dejan Lovren świetnie zatrzymał atak Neymara, podał do Luki Modricia, który zaraz na lewej flance uruchomił Bruno Petkovicia. Piłkarz Dinama Zagrzeb minął dwóch rywali bardzo efektownie, a potem podał w pole karne, gdzie fatalnie strzelił Marcelo Brozović. To powinien być gol, ale pomocnik posłał piłkę w trybuny.
I szybko się to na Chorwatach zemściło. W doliczonym czasie pierwszej części dogrywki środkiem ruszył Neymar. Zagrał z partnerami dwie "klepki", wpadł w pole karne, minął Dominika Livakovicia i z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki. Geniusz i lider Canarinhos pozwolił drużynie wykonać arcytrudny krok w stronę półfinału MŚ. I zarazem zrównał się z legendarnym Pele pod względem bramek zdotybych dla drużyny narodowej. Obaj mają po 77.
Wicemistrzowie świata ruszyli do ataku, nie mogli już się dużej bronić, bo awans oddalał się w szybkim tempie. W 109. minucie świetnie wrzucił piłkę Ivan Perisić, ale jego koledzy minęli się z piłką w polu karnym. A trener Zlatko Dalić dokonywał krok po kroku zmian i trafił z nimi fantastycznie. W 117. minucie Antony stracił piłkę w środku pola, a Mislav Orsić pognał lewą flanką, by zagrać kapitalnie przed bramkę. A tam Bruno Petković uderzył bez namysłu, piłka odbiła się o nóg Marquinhosa i zaskoczyła Alissona Beckera. Brazylia mogła to wygrać, ale znów Dominik Livaković był na posterunku.
Vatreni w 117. minucie pierwszy raz celnie strzelili na bramkę. W najlepszym momencie. Remis i rzuty karne miały decydować o awansie do półfinału. I wciąż mieli swoją szansę.
Jedenastki lepiej rozpoczęli Chorwaci, Nikola Vlasić pewnie uderzył w środek, a strzał Rodrygo odbił Dominik Livaković. W drugiej serii trafiali Lovro Majer i Casemiro, a w trzeciej Luka Modrić dał swojej drużynie prowadzenie 3:1. Pod presją znalazł się Pedro, ale posłał piłkę pewnie do siatki. Odpowiedział Mislav Orsić, który zmieścił piłkę przy słupku i dał Vatrenim prowadzenie 4:2. Kluczowy strzał zepsuł Marquinhos, który trafił w słupek!
Chorwacja awansowała po kapitalnej walce do półfinału mistrzostw świata 2022.
W drugim piątkowym półfinale Argentyna zmierzy się w mundialowym klasyku z Holandią. Czy Lionel Messi i spółka zdołają rozbroić Mechaniczną Pomarańczę i awansować do półfinału? Tego przekonamy się już o godzinie 20:00 czasu polskiego, gdy na Lusail Iconic Stadium rozegrany zostanie szlagierowy ćwierćfinał.
Chorwacja – Brazylia 1:1 (0:0, 0:1), karne 4:2 Bramki: Bruno Petković (117) – Neymar (105+1) Żółte kartki: Marcelo Brozović, Bruno Petković – Danilo, Casemiro, Marquinhos Sędziował: Michael Oliver (Anglia) Widzów: ok. 45 000
Chorwacja: Dominik Livaković – Josip Juranović, Dejan Lovren, Josko Gvardiol, Borna Sosa (110. Ante Budimir) – Marcelo Brozović (114. Mislav Orsić), Luka Modrić, Mateo Kovacić (106. Lovro Majer) – Mario Pasalić (72. Nikola Vlasić), Ivan Perisić, Andrej Kramarić (72. Bruno Petković) Brazylia: Alisson Becker – Eder Militao (106. Alex Sandro), Marquinhos, Thiago Silva, Danilo – Casemiro, Lucas Paqueta (106. Fred) – Raphinha (56. Antony), Neymar, Vinicius Junior (64. Rodrygo) – Richarlison (84. Pedro).