Narodowiec z Legnicy brutalnie zamordował małżeństwo. Motywem zbrodni "zbyt inteligentna uwaga"

Agata Sucharska
10 grudnia 2022, 14:22 • 1 minuta czytania
Marcin K., 38-latek z Legnicy (woj. dolnośląskie) zamordował za pomocą młotka małżeństwo: 60-letnią Elżbietę i 63-letniego Mirosława, u których pracował przy remoncie. Jak wskazuje "Fakt", powodem zbrodni, której dopuścił się były narodowiec, miała być "zbyt inteligentna uwaga, której nie zrozumiał".
Narodowiec z Legnicy brutalnie zamordował kobietę. Była "zbyt inteligentna". Fot. MAREK LASYK/REPORTER

Brutalne zabójstwo małżeństwa z Legnicy

"Fakt" opisuje przerażające morderstwo, do którego doszło w 2015 roku. Marcin K. przebywając w mieszkaniu ofiar w Legnicy, zaatakował młotkiem panią Elżbietę, z powodu "inteligentnych słów" które do niego wypowiedziała. Gdy usłyszał, że ktoś przebywa w pokoju obok, poszedł tam i w ten sam sposób uderzył pana Mirosława.


- Uderzyłem go obuchem w potylicę - powiedział cytowany przez portal 38-latek podczas przesłuchania śledczym. – Chciałem go zabić, żeby usunąć świadka - dodał. Marcin K. zadał ofiarom kilkanaście ciosów młotkiem w głowę, potem złapał też za nóż i dźgał ofiary w szyję i nogi. - Chciałem, żeby szybko umarli - wyznał zabójca.

Nigdy nie przeprosił za zbrodnie Sąd Okręgowy uznał Marcina K. za winnego i skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Pierwszy wyrok zapadł 2 czerwca 2017 r. Później 22 listopada 2017 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał wyrok w mocy.

O warunkowe zwolnienie Marcin K. będzie mógł się starać dopiero po 35 latach, pod warunkiem że biegli psychiatrzy uznają, że nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa.

"Fakt" przypomina o tej zbrodni, podkreślając, że skazany za swoje czyny nigdy nie przeprosił. Tę potworną zbrodnię do tej pory bardzo przeżywa rodzina ofiar. - Wydawał taki spokojny. Nie sądziłam, że byłby zdolny do czegoś tak potwornego - mówi w rozmowie z gazetą córka zamordowanych, Anna K. – Znałam Marcina K., bo wcześniej remontował mi łazienkę - wspomina kobieta.

- Ból pozostaje bólem, nic i nikt nie jest w stanie nam tego złagodzić. Nie chcemy już o tym człowieku człowieku myśleć ani słyszeć. Jego obraz z rozpraw sądowych niestety wraca. Jest to straszne - mówi poruszona pani Anna, córka pani Elżbiety i Mirosława Z.