"Wyborcy nam tego nie darują!". Bielan apeluje do kolegów o "jedność i zrozumienie"
- Adam Bielan stwierdził, że ostatnie słowa premiera o Zbigniewie Ziobrze były "zbyt mocne"
- Ostrzegł też kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, by przez osobiste konflikty nie doprowadzili do rozpadu rządu
– Koalicja to nie jest klub towarzyski, że każdy ma się lubić, nas wiąże umowa koalicyjna i zgodnie z nią będziemy solidarnie głosowali – zapowiedział Adam Bielan, europoseł PiS i szef Partii Republikańskiej.
W "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 komentował sejmowe głosowanie ws. wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry. W poniedziałek komisja sprawiedliwości zaopiniuje wniosek w tej sprawie (posiedzenie rozpoczyna się o godzinie 19), następnie trafi on pod obrady Sejmu.
Ziobro zostanie odwołany? Bielan z apelem przed głosowaniem w Sejmie. "Wyborcy nam nie darują"
– Jak wy tego Ziobrę wybronicie, jednocześnie twierdząc, że Ziobro doprowadził sądownictwo na skraj przepaści? – pytał prowadzący rozmowę Konrad Piasecki, przypominając słowa Mateusza Morawieckiego. Premier w najnowszym wywiadzie dla "Sieci" stwierdził, że "większego chaosu i kłopotów, niż mamy obecnie w sądownictwie, już chyba mieć nie możemy" i dodał, że zostało ono "doprowadzone do stanu półzapaści".
– Z całą pewnością tego rodzaju wymiana opinii publicznie nie powinna mieć miejsca – skwitował Bielan, dodając, że tego typu uwagi można zgłaszać podczas rozmów w zaciszu gabinetów. – Jeżeli takie słowa [Mateusza Morawieckiego – red.], to uważam, że są zbyt mocne – zaznaczył.
Zbigniew Ziobro stwierdził ostatnio, że Bielan "był bardzo zaangażowany w linię ustępstw wobec Unii Europejskiej" i "jest jednym z ojców tego nieszczęścia i porażki Polski". Pytany o te słowa, lider Partii Republikańskiej odparł: – Mój wpływ jest nieporównywalnie mniejszy niż wpływ pana Zbigniewa Ziobry. (...) To nie o to chodzi, żeby opowiadać w mediach, kogo się lubi a kogo nie. Nie utorujemy drogi do władzy lewicy i innym tylko dlatego, że są nieporozumienia.
– Proszę zaprosić Ziobrę, niech się z tych słów tłumaczy – powiedział.
Zwrócił się też z apelem do polityków związanych ze Zjednoczoną Prawicą i zapewnił, że "Partia Republikańska chce tonować nastroje".
– Apelujemy do kolegów o jedność i zrozumienie, że jeżeli dojdzie do sporu między nami, takiego sporu, który przekroczy pewną miarę i dojdzie do rozpadu Zjednoczonej Prawicy, to wyborcy nam tego nie darują! – skwitował.
Wrze w Zjednoczonej Prawicy. Osią sporu KPO
Spór w Zjednoczonej Prawicy przybrał na sile w listopadzie, za sprawą rozmów prowadzonych przez ministra Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli ws. środków z KPO, które wciąż nie trafiły do Polski. Z funduszy unijnych możemy dostać niemało, bo aż 158,5 mld złotych, w tym 106,9 mld złotych w postaci dotacji i 51,6 mld złotych w formie preferencyjnych pożyczek.
Premier deklarował, że nasz kraj powinien otrzymać pieniądze "w przyszłym lub kolejnym roku", a wniosek w tej sprawie zostanie złożony "wkrótce". Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zapewniło, że przekazało już Komisji Europejskiej część wymaganych dokumentów ws. reformy sądownictwa.
Wówczas Zbigniew Ziobro wraz z pozostałymi politykami Solidarnej Polski zaostrzył narrację, wskazując, że "Polska jest szantażowana przez Brukselę" a "premier uwierzył kanclerz Niemiec". – To poważny błąd i brak doświadczenia politycznego – mówił. Podkreślał też: "Szuka się chłopca do bicia, ale my się nie damy, bo nie jesteśmy słabe chłopaki". Jednocześnie Ziobro wraz z Morawieckim zaczęli się publicznie krytykować.
Z najnowszego sondażu wynika z kolei, że Polacy twierdzą, że Zjednoczona Prawica mogłaby się rozpaść - ale ich zdaniem stałoby się to dopiero wtedy, gdyby przestał nią rządzić Jarosław Kaczyński.