Zwrot ws. eksplozji w KGP. Winny "prezent" z Ukrainy, a poszkodowanym sam komendant
- Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień – informuje MSWiA w najnowszym komunikacie
- Chodzi o eksplozję w siedzibie KGP, w wyniku której ranny został szef policji
O tym, że w siedzibie Komendy Głównej Policji w Warszawie w środę doszło do eksplozji, informowaliśmy w czwartek rano. Z pierwszych doniesień wynikało (takie informacje przekazał też rzecznik KGP, asp. Mariusz Ciarka), że "doszło do uszkodzenia stropu w pomieszczeniu służby ochronnej". Dziennikarze TVN 24 ustalili jednak nieoficjalnie, że w siedzibie policji doszło do wystrzału granatnika, a poszkodowany został szef policji, Jarosław Szymczyk.
– Trafił do szpitala, miał skaleczenia i zadrapania, był przez kilka godzin opatrywany w szpitalu przy ul. Wołoskiej. Nawet na kilka godzin stracił słuch, ale go odzyskał – relacjonowała reporterka stacji, dodając, że do szpitala trafił też mężczyzna, który w chwili wybuchu prowadził prace remontowe na terenie budynku KGP.
Wybuch w Komendzie Głównej Policji - są nowe informacje. "Eksplodował prezent"
W czwartek po południu w sprawie pojawiły się nowe informacje – przekazało je Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w oświadczeniu. Wskazano, że do eksplozji doszło w środę "o godzinie 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji".
Przekazano również, że "eksplodował jeden z prezentów, które komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej policji i służby ds. sytuacji nadzwyczajnych".
Jak doprecyzowano w komunikacie, prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb", a komendant w wyniku eksplozji "doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu".
MSWiA doprecyzowuje też, że "lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji". "Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby" - dodano.