PiS znowu miesza. Organizacje nie będą już mogły ratować maltretowanych zwierząt?

Agnieszka Miastowska
17 grudnia 2022, 07:39 • 1 minuta czytania
Prawo do odbierania zwierząt przetrzymywanych w złych warunkach zostanie zabrane organizacjom, walczącym o ich prawa. Tym samym organy najbardziej zdeterminowane i z największymi możliwościami do pomocy zwierzętom zostaną całkowicie zablokowane. To decyzja ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka.
Organizacje nie będą już mogły ratować zaniedbanych zwierząt. To nowa decyzja PiS. Fot. Wojciech Wojtkielewicz / Polska Press / East News

Organizacje nie będą mogły odbierać zaniedbanych zwierząt

"Skończymy z odbieraniem zwierząt rolnikom przez różne organizacje, które czasem robią to tylko z chęci zysku. Takie uprawnienia będzie miała tylko Inspekcja Weterynaryjna" - taką obietnicę złożył minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.

Problem w tym, że sprawa odbierania zwierząt nieudolnym lub okrutnym właścicielom zupełnie inaczej widziana jest przez fundacje i organizacje, które na co dzień pomagają zwierzętom doznającym krzywdy. Jak dla Wirtualnej Polski mówił Cezary Wyszyński z fundacji Viva!, zmiana obowiązujących przepisów będzie katastrofą nie tylko dla zwierząt, ale "również samorządów czy inspekcji weterynaryjnej, która już w tej chwili ma nadmiar obowiązków".

Gdy na spotkaniu z przedstawicielami środowiska wiejskiego Henryk Kowalczyk wygłosił swoją deklarację, pojawiły się jednak także głosy sprzeciwu. Dobiegły one do internetu, gdzie wielu wpływowych twórców związanych z pomocą zwierzętom, zaczęło edukować odbiorców na temat zmian, które chce wprowadzić minister rolnictwa.

Jednak Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zapytane przez Wirtualną Polskę o te plany odpowiedziało, że wprowadzenie zakazu odbioru zwierząt nie jest planowane, a wprowadzona ma być jedynie "zmiana podmiotów uprawnionych do jego wykonywania".

Zwierzęta zabiorą policjanci i strażnicy gminni?

Nowelizacji wymagałaby ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt.  Artykuł 7, który brzmi: "upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt" zostałby zmieniony tak, by zamiast przedstawiciela organizacji wskazać albo weterynarza, albo pracownika inspektoratu weterynarii.

Dokładnie byłby to "powiatowy lekarz właściwy ze względu na pobyt zwierzęcia" lub "uprawniony pracownik kierowanego przez niego powiatowego inspektoratu weterynarii". Kolejnymi osobami w teorii uprawnionymi do interwencji kończącej się odebraniem zwierząt byliby policjanci lub strażnicy gminni.

Problem w tym, że osoby takie nie muszą posiadać żadnego wykształcenia w kierunku opieki nad zwierzętami i niekoniecznie mają kompetencje, by zdecydować, kiedy zwierzęta wymagają opieki z dala od właścicieli. Jak w rozmowie z WP podkreślał Cezary Wyszyński, policjanci już teraz mają możliwości odbierania zwierząt, a praktycznie nigdy z nich nie korzystają.

- Ponieważ nie mają umiejętności lub możliwości umieszczenia zwierzęcia w bezpiecznym miejscu. Co więcej, każdy taki odbiór generuje koszty, których samorządy ani policja ponosić nie chcą - oceniał realnie plany ministra rolnictwa.

Przedstawiciel Fundacji Viva! podkreślał też, że inspekcja weterynaryjna jest niedofinansowana i już obecnie ma braki kadrowe. Co więcej, pracuje od poniedziałku do piątku od 7:00 do 15:00, co realnie ogranicza jej możliwości interwencyjne.

- Obecna sytuacja, w której to organizacje wzięły na siebie ciężar prowadzenia interwencji powstała dlatego, że inspekcja często w ogóle nie reaguje na zgłoszenia o znęcaniu albo reaguje z opóźnieniem, przez które nie da się zapobiec śmierci zwierzęcia - mówił. Obywatele raczej nie są zadowoleni z propozycji Ministerstwa aż 95,2 proc,. ankietowanych uznało, że przedstawiciel organizacji ochrony zwierząt powinien mieć uprawnienie do tego, by w sytuacji, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie zwierzęcia, móc odebrać je opiekunowi, który się nad nim znęca.