Ogromna kasa dla mistrzów świata. Nawet Biało-Czerwoni by się o nią nie pokłócili
- FIFA na tegorocznym mundialu zarobi rekordowe miliardy dolarów
- Część tych pieniędzy trafi do drużyn, najwięcej zarobią finaliści MŚ
- Zwycięzca zyska fortunę, pokonany niewiele mniej. To nagroda za wynik
- Biało-Czerwoni też dostali godną premię, ale już o kasę się pokłócili
Tegoroczny mundial, choć odbywa się na przełomie listopada oraz grudnia, świat wciąż nie wykaraskał się z pandemii COVID-19, a w Ukrainie toczy się wojna, będzie dla FIFA rekordowy. Szacuje się, że Międzynarodowa Federacja Piłkarska na organizacji turnieju – co jest jej głównym dochodem – zarobi około 7,5 miliarda dolarów, choć niektóre źródła podają, że nawet 8,5 miliarda. Światowa federacja nie zatrzyma się przed niczym, by maksymalizować zyski.
A że mundial to kura, która znosi złote jajka, to federacja na biedę nie narzeka. Rekordowe pieniądze trafią również do drużyn, przede wszystkim do mistrzów świata. W tym roku FIFA przekaże na premie dla uczestników turnieju 440 mln dolarów, czyli o 40 mln więcej, niż w 2018 roku. To niewielka część środków, które FIFA zarobiła dzięki turniejowi, ale dla zespołów i tak gigantyczna kasa. To ile można podnieść z murawy?
Przed czterema laty Francuzi po wygranej z Chorwacją w finale zainkasowali 38 mln dolarów, a Vatreni dostali 25 mln dolarów. W tym roku mistrz świata otrzyma od FIFA czek w wysokości 42 mln dolarów (ok. 186 mln złotych), pokonany w meczu o tytuł będzie sobie mógł otrzeć łzy czekiem na 30 mln USD. To całkiem porządne premie, prawda? W sporcie więcej inkasują chyba tylko zwycięzcy Ligi Mistrzów, w maju triumfator Real Madryt za całe rozgrywki uzbierał ok. 80 mln dolarów.
Dość wspomnieć, że nasz zespół za występ w 1/8 finału mundialu zarobił 13 mln dolarów, czyli ponad 57 mln złotych. I co? I wynikła kłótnia o kasę, ale z całkiem innej puli, bo od premiera, który miał obiecać 50 mln złotych dla drużyny i trenerów. Czesław Michniewicz łupy dzielić chciał tu i teraz, w nocy po meczu z Argentyną, ale teraz ich nie zobaczy. A wystarczyło się pochylić nad środkami od FIFA, piłkarze mieli dostać sporą ich część.
Najlepsi zarabiają krocie, a im dłużej gra się w MŚ i lepiej wypada, tym większa jest premia. Trzecia w turnieju Chorwacja zarobiła 27 mln dolarów, a czwarte Maroko 25 mln dolarów. Pokonani w ćwierćfinałach, czyli Portugalia, Brazylia, Anglia oraz Holandia do domów wracają bogatsi o 17 mln USD. Przegrani w meczach 1/8 finału, tak samo jak nasi piłkarze, zarobili po 13 mln USD. A ekipy, które odpadły w fazie grupowej po 9 mln dolarów.
Oczywiście nie wszystkie sumy trafią do piłkarzy, bo każda federacja dogaduje z drużynami (wyłączamy naszą, bo jak się okazuje, nie było ustalone nic) wysokość premii za MŚ, czyli najczęściej procent zysku z gry na mundialu. Niemcy ustalili premię 40-procentową, ale już Duńczycy nie wzięli ani grosza. Tak samo jak Luka Modrić, który premię przekazał na cele charytatywne, bo w Realu Madryt zarabia godnie. Jego koledzy z kadry poszli tym tropem. Tak samo Hakim Ziyech z Maroka, który premię oddał biednym i potrzebującym.
A mistrzowie świata (obecni i być może też przyszli), czyli Francuzi? Prawie dwa miliony złotych od każdego z piłkarzy Les Bleus zostanie przeznaczone na cele charytatywne tuż po MŚ. Trójkolorowi jednomyślnie podjęli decyzję o zrzeknięciu się premii, które są gwarantowane za sukces w Katarze. A francuska federacja (FFF) dzięki nim zainwestuje te środki w coś dobrego. Stanie sie tak nawet w przypadku porażki w finale, co tym bardziej warto docenić.
Finał piłkarskich mistrzostw świata w Katarze Argentyna – Francja odbędzie się w niedzielę 18 grudnia 2022 roku. Pojedynek mistrzów Ameryki Południowej z mistrzami świata rozegrane zostanie na Lusail Iconic Stadium, a poprowadzi go pan Szymon Marciniak z Płocka. Pierwszy gwizdek już o godzinie 16:00 czasu polskiego, transmisja w TVP1.