Reżyser "Avatara" nie chciał popełnić błędu "Stranger Things". Poszło o dzieci

Zuzanna Tomaszewicz
23 grudnia 2022, 11:58 • 1 minuta czytania
"Avatar: Istota wody" tym razem nie skupia się wyłącznie na losach dorosłych. W drugiej części serii o mieszkańcach Pandory poznajemy gromadkę dzieci Jake'a Sully'ego i Neytiri. Z tego też względu reżyser James Cameron chciał uniknąć ścieżki, jaką podążył serial "Stranger Things". Zależało mu na tym, by dziecięcy aktorzy nie starzeli się między kolejnymi produkcjami.
James Cameron nie chciał, by "Avatara" spotkał efekt "Stranger Things". Fot. kadr z filmu "Avatar: Istota wody"

James Cameron chciał uniknąć efektu "Stranger Things" w "Avatarze"

Pierwsza część "Avatara" trafiła do kin w 2009 roku. O kontynuacji serii przygód Jake'a Sully'ego, który zdecydował się porzucić swoje ludzkie ciało, by na zawsze stać się jednym z Na'vi, słyszeliśmy od kilkunastu lat. Plan zdjęciowy do drugiej części zatytułowanej "Istota wody", który poprzedzono treningami z nurkowania dla obsady, wystartował dopiero w 2017 roku.

Nieco przed "nagrywkami" James Cameron ujawnił nazwiska aktorów dziecięcych, którzy również byli szkoleni przez pół roku do nagrywania scen pod wodą. Wśród nowych członków obsady wymieniono m.in. Jamie'ego Flattersa ("Akademia Dobra i Zła"), Bailey Bass ("Wywiad z wampirem") oraz Britaina Daltona ("Player One").

Jack Champion ("Extraordinary"), odtwórca roli Spidera, miał 12 lat, gdy rozpoczęto zdjęcia do "Avatara 2", zaś Trinity Bliss, która wcieliła się w Tuk, miała zaledwie 7 lat.

W rozmowie z amerykańskim magazynem "Entertainment Weekly" James Cameron przyznał, że nie chciał, aby jego film dopadł tzw. efekt "Stranger Things". Co przez to rozumiał? Otóż kanadyjski reżyser zamierzał uniknąć sytuacji, w której najmłodsi aktorzy przestaliby przypominać dzieci.

Oglądając kultowy serial Netfliksa o Jedenastce i jej paczce mogliśmy zwrócić uwagę na to, że między sezonami obsada, która wciąż wcielała się w uczniów liceum, osiągnęła pełnoletność. Twórca "Avatara" sam określił ich mianem "27-latków".

Z tego też powodu Cameron w trakcie zdjęć do "Avatara: Istoty wody" nagrywał w międzyczasie również część scen do trzeciej, czwartej i piątej części serii o rodzinie Sullych.

O czym jest "Avatar: Istota wody"?

Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, w drugiej odsłonie "Avatara" Jake Sully (Sam Worthington) zostaje zmuszony do rezygnacji z tytułu Toruk Makto i ucieczki z leśnego klanu Omaticaya. Na byłego żołnierza piechoty morskiej znów poluje pułkownik Miles Quaritch (Stephen Lang). Główny bohater szuka wraz z rodziną azylu w osadzie wodnego klanu Metkayina.

"Owszem, większość ludzi pójdzie na "Avatara: Istotę wody" dla efektów specjalnych. I wcale się nie zawiedzie, a wręcz zachwyci. Jednak opowiedziana przez Camerona historia, chociaż prosta, ma w sobie piękno, dzikość i niewinność. Dobro walczy ze złem, rodzina trzyma się razem, kolonializm jest zły i trzeba chronić przyrodę. A czy właśnie nie to jest najważniejsze?" – czytamy w recenzji filmu autorstwa dziennikarki Oli Gersz z Działu Kultura.